Tanio kupić, drożej sprzedać - łatwo powiedzieć! Wielu inwestorów boi się kupować tanie akcje bądź surowce w obawie przed pogłębieniem się bessy. Z drugiej strony często kupują oni przewartościowane aktywa mając jedynie cień szansy, że passa zostanie podtrzymana. Wyłapanie taniejącego instrumentu tuż przed jego rajdem w górę należy do najtrudniejszych rynkowych wyzwań. Nie jest to jednak niemożliwe.



O swoich doświadczeniach w tej materii w rozmowie z Bankier.pl opowiada Andrzej Dadełło, prezes zarządu DSA Investment SA, który oparł na takich inwestycjach całą swoją strategię. Dobrze opisują ją słowa samego prezesa DSA: "Wiem, że nie łapie się spadających noży, ale ja po prostu czuję się dobrze, gdy aktywo jest tanie".Dadełło przez lata obecności na rynkach wyspecjalizował się w wyszukiwaniu okazji inwestycyjnych zarówno na rynkach surowcowych jak i akcyjnych.
Warto dodać, że oprócz piastowania stanowiska w DSA Dadełło jest również obecny w spółkach giełdowych. Zasiada w Radach Nadzorczych oraz posiada znaczące pakiety akcji m.in. w Quercusie oraz Votum. Jak zaznacza, obie te spółki idealnie wpisują się w jego strategię.
Adam Torchała, Bankier.pl: Jak wygląda Pańska strategia inwestycyjna?
Andrzej Dadełło, prezes DSA Investment SA: Stosuję kilka strategii w zależności od tego na jakim rynku się poruszam, ponieważ uważam, że strategia powinna być dobrze dopasowana do instrumentu. Mają one jednak pewne elementy wspólne. Gdy zajmuję na rynku jakąś pozycję, to moje nastawienie jest raczej długoterminowe. Nie stosuję również stop lossów czy zleceń ograniczających straty. Gdy wybieram jakiś instrument i jestem przekonany, że jest on tani i atrakcyjny, to nawet w pewnym sensie cieszę się gdy on spada, ponieważ mogę wtedy jeszcze trochę go dokupić. Wiem, że jest to taki element, który odbiega nieco od porad, które można znaleźć w literaturze dla inwestorów, jednak taka właśnie jest moja strategia.
Dodatkowo staram się zamykać każdą inwestycję z zyskiem. Przed stratami chroni mnie m.in. właściwa dywersyfikacja, ponieważ gdy mam otwartych sporo inwestycji, to konieczność nieco dłuższego poczekania na zyski na jednej czy dwóch transakcjach nie stanowi problemu.
Powiedział Pan, że spadki Pana cieszą, ponieważ można dokupić taniej. W taki sposób możemy jednak wpaść w pułapkę: kupujemy taniej, ale instrument wciąż spada. Po kilku takich cyklach nasza przygoda z danym instrumentem kończy się podobnie jak historia akcjonariuszy Petrolinvestu.

Dlatego w akcje inwestuję raczej ostrożnie. Po pierwsze giełdowa wycena może spaść do zera, a po drugie inwestor nigdy nie wie co tak naprawdę dzieje się w spółce. Wprawdzie mamy sprawozdania, jednak realny obraz spółki zna w zasadzie tylko zarząd. W przypadku akcji spadek kursu może raczej sugerować, że w spółce dzieje się coś, czego nie ma w sprawozdaniu, dlatego z tą strategią na giełdzie należy być wyjątkowo ostrożnym.
Inaczej sprawa wygląda w odniesieniu do całego rynku akcji, czy poszczególnych indeksów. Strategia ta może się sprawdzać nawet przy głębokich spadkach indeksów giełdowych, ponieważ wszystkie spółki nie zbankrutują, a papiery większości są wówczas bardzo tanie i w końcu odbiją.
Skąd Pan wie, że dane aktywo jest tanie? To bardziej wyczucie, czy jakaś głębsza analiza?
Często jest tak, że gdy coś mocno spada, to zaczyna mnie to interesować. Następnie – jeżeli chodzi o rynki akcji – stosuję podstawowe wskaźniki P/E i P/BV liczone średnio dla całego rynku. P/E poniżej 10 i P/BV poniżej 1 dla rynków rozwiniętych i poniżej 1,5 dla rynków rozwijających się sprawia, że rynek można uznać za interesujący.
Nieco inaczej wygląda analiza w przypadku surowców. Tutaj podstawowym parametrem jest koszt produkcji. Jeżeli cena jest w jego pobliżu, bądź poniżej, to dany instrument staje się dla mnie atrakcyjny cenowo.
A co gdy koszty produkcji są różne dla różnych producentów? Przykładowo ropa naftowa?
Tak, ale koszty te wahają się, w pewnych przedziałach, dla ropy powiedzmy od 30 do 60 dolarów za baryłkę. Jest więc to jakiś przedział, do którego można się odnosić. Cena poniżej 50-60 dolarów za baryłkę jest więc interesująca. Obecna sytuacja sprawia, że moje zainteresowanie ropą rośnie i instrument ten – nie ukrywam – powoli na spadkach staram się skupować.
Skąd Pan wie, kiedy dane aktywo sprzedać?
Patrzę na historyczne poziomy oraz czekam, aż na dane aktywo zrobi się moda. Przykładowo srebro. Zacząłem skupować ten instrument, on spadał do momentu aż znalazł swoje dno na poziomie 15 USD za uncję. Przetestował ten poziom raz, drugi i w końcu odbił od niego 20%. Jeżeli w dalszym ciągu na srebrze będą wzrosty, to w pewnym momencie pojawi się moda, jak się zrobi moda, to wtedy będzie rósł jeszcze bardziej. Wtedy należy zacząć myśleć o zamknięciu inwestycji.
Ja jednak lubię być długo z instrumentami, czy spółkami. Zazwyczaj potencjał wzrostowy w moich inwestycjach jest spory, ponieważ staram się kupować przy dnie.
Czyli inwestycje długoterminowe, jednak zgodnie ze starą zasadą: „jeżeli taksówkarz mówi nam o jakiejś inwestycji, to należy z niej uciekać”?
Dokładnie. Wiem, że nie łapie się spadających noży, ale ja po prostu czuję się dobrze, gdy aktywo jest tanie. Moim zdaniem każdy powinien znaleźć taką strategię, w której się dobrze czuje, bo o to m.in. chodzi.
CZYTAJ DALEJ: Przy bocznym trendzie na GPW też można zarabiać >>
Jednak nie każdy przysłowiowy spadający nóż uda się złapać. Co wtedy?
Nie ma na świecie inwestora, który miałby 100% racji. Wszystko zależy jednak od charakteru instrumentu. Staram się dobierać tak instrumenty, przy których ciężko jest mówić o błędnej decyzji. Jeżeli coś jest tanie, to po prostu jest tanie. Czasami dane aktywa będą one tanie przez chwilę, czasami nieco dłużej, jednak należy być cierpliwym. Oczywiście, mam w portfelu takie inwestycje, które tracą, mimo iż przewidywałem ich wzrost. Jednak ja nadal jestem przekonany, że na nich zarobię.
Wróćmy jednak na rynek akcji. Jakimi elementami, poza wspomnianymi wskaźnikami, kieruje się Pan przy doborze akcji?

Mam kilka podstawowych zasad. Najważniejszym elementem jest zaufanie do zarządu i władz spółki. Zazwyczaj są to pojedynczy inwestorzy lub wybitne osobistości zajmujące stanowisko prezesa, co do których mam pełne zaufanie i jestem pewien ich umiejętności.
To jest bardzo istotne ze względu na charakterystykę mojej strategii. Lubię kupować spółki po spadkach, a spadają zazwyczaj te spółki, które mają kłopoty. Jeżeli spółka ma kłopoty, to aby w nią zainwestować, trzeba wierzyć w prezesa i jego umiejętności, ponieważ to on będzie musiał tę spółkę ze wspomnianych kłopotów wyprowadzić.
Zwracam także uwagę na rodzaj spółki. Staram się inwestować w firmy, które generują gotówkę, prowadzą prostą działalność, a ich zysk netto równa się przepływom pieniężnym. Po prostu nie lubię spółek, które mają duże magazyny, duże zapasy i generują wzrost kapitału obrotowego, a nie gotówki, ponieważ nie wiem wtedy jaki jest rzeczywisty zysk tej firmy. Dzięki doświadczeniu znam specyfikę spółek giełdowych i wiem co z raportem okresowym może zrobić presja na pokazanie świetnych wyników.
Przykładem takiej prostej spółki jest Quercus, w którego swego czasu zainwestowałem. Spółka posiada pewne aktywa, od których otrzymuje prowizję. Jeżeli dobrze zarządza funduszami, to klienci chętnie wpłacają pieniądze, jeżeli gorsze, to klienci odchodzą. Wszystko proste i przejrzyste. Osobiście takie podmioty wyceniam zdecydowanie wyżej, niż firmy mające skomplikowaną strukturę aktywów.
Spółki prowadzące prostą działalność mają także jeszcze inną zaletę. Na ich analizę nie potrzeba zbyt wielkiej ilości czasu. Należy bowiem pamiętać, że ile byśmy czasu na analizę danej spółki nie poświęcili, to i tak zarząd i osoby z otoczenia będą lepiej poinformowane.
Ważna jest dla mnie również dywidenda. Jeżeli spółka potrafi wypłacić dużą dywidendę, to zazwyczaj znak, że jej kondycja finansowa jest dobra. Jest to taki prosty, jednak moim zdaniem warty zaufania wskaźnik.
Na GPW mamy obecnie trend boczny. Da się w takim środowisku zarabiać?
Od dwóch lat, a więc od momentu kiedy na GPW niby niewiele się dzieje WIG20 jest dla mnie jednym z najbardziej zyskownych instrumentów. Tak jak wspominałem na początku, strategia powinna być dobrana do instrumentu i na GPW mamy tego najlepszy przykład. W ramach utrzymywania długoterminowych pozycji na indeksie WIG20 dokupuję nieco na spadkach i redukuję nieco na wzrostach. Trend boczny powoduje, że ta strategia działa świetnie. Oczywiście w długim terminie wierzę, że indeks ten pójdzie w górę, jednak póki co świetnie funkcjonuje to właśnie w takiej postaci.
Nie stosuję jednak krótkiej sprzedaży, ponieważ strata pozycji krótkiej jest niedomknięta tzn. WIG20 może spaść do ograniczonego poziomu np. 2000, czy 1600 w przypadku jakiegoś krachu, w hossie jednak, gdy w grę wchodzą silne emocje, ciężko jest wyznaczyć jakiś poziom, który ograniczałby wzrost. Po pierwsze w takiej sytuacji czuję się niekomfortowo, a po drugie moja strategia – ze względu na jej konstrukcję -w przypadku krótkiej sprzedaży po prostu nie działa.
Czy ma Pan jakieś swoje ulubione aktywo?

Tak, jest to gaz. Lubię to aktywo, ponieważ potrafi ono w ciągu dnia o 5% spaść i następnie odrobić te 5%. Świetna okazja do gry w krótkim terminie. Oczywiście tak jak zaznaczałem, staram się inwestować długoterminowo i unikać spekulacji, mając jednak instrument o takiej zmienności żal odpuścić. Dodatkowo inwestując w gaz czuję się dobrze, ponieważ obecnie jest on notowany poniżej kosztów produkcji, również gazu łupkowego.
Oczywiście należy pamiętać, że przy niekorzystnych zmianach pogodowych wciąż istnieje jeszcze pewien potencjał do spadków. Dodatkowo kończy się zima, co zazwyczaj rodzi spadki na gazie. Generalnie jednak zakres dziennych wahań sprawia, że jest to instrument idealny dla spekulantów.
Czy zwraca Pan uwagę na cykle?
Nie, te problemy zostawiam innym. Jeżeli cena czegoś jest atrakcyjna, to po prostu to kupuję. Wiem, że gdy aktywo jest tanie, to wkrótce muszą nastąpić jakieś zmiany. Ktoś musi np. ograniczyć produkcję, zmniejszyć koszty, zwolnić ludzi… To sprawia, że cena się stabilizuje, a następnie odbija. Moim zdaniem naturalnym jest, że po kryzysie przychodzi wzrost. Nie zgłębiam jednak tego z punktu widzenia cyklów globalnej gospodarki, staram się jedynie na tej prawidłowości zarobić.
Czy ma Pan jakieś przestrogi dla początkujących inwestorów?
Gdy zaczynałem inwestować, to starałem się naśladować różnorodne poradniki i książki dla inwestorów. Niestety nie przynosiło mi to zysku. Dopiero gdy na bazie tej wiedzy sam zacząłem nieco kombinować, pojawiły się udane transakcje. Dlatego myślę, że każdy inwestor powinien mieć wypracowany swój model. Strategia powinna być dopasowana do charakteru, do stylu bycia danego inwestora, do jego doświadczeń i umiejętności. Jeden inwestor będzie czuł się bezpiecznie mając stop lossy i zarabiając na kilku dobrze trafionych pozycjach, które pokryją małe straty. Drugi z kolei woli mieć wyselekcjonowany tani instrument i akumulować go podczas spadków. Trzeba po prostu dobrać taką strategię, w której będziemy się czuli dobrze.
Podsumowując rada jest następująca: zacząć od książek oraz małych kwot, zdobyć nieco wiedzy i doświadczenia, a następnie znaleźć własną drogę, ponieważ inwestowanie jest taką dziedziną, w której bardzo ciężko jest coś kopiować.
Rozmawiał: Adam Torchała