
Klimat na giełdzie jest bitewny, inwestorzy szykują się na Grunwald. W trakcie konferencji „Profesjonalny Inwestor” pytaliśmy analityków, traderów i prezesów spółek giełdowych o to, jaka jest przyszłość polskiego rynku kapitałowego. Zdaniem Rafała Glinickiego, prezesa VSA Trader przyszłość nie rysuje się w różowych barwach. Do inwestowania na polskim parkiecie przede wszystkim potrzebna jest strategia. Ale jak mówić o strategii, skoro największy wpływ na indeksy ma polityka?
Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl: Kim jest profesjonalny inwestor, a w zasadzie jakie cechy powinien posiadać?
Rafał Glinicki, prezes VSA Trader: Przede wszystkim, jeśli mówimy o profesjonalnym inwestowaniu, to pierwsza rzecz, jaką trzeba posiadać, jest strategia, czyli pomysł, koncepcja.
Ł.P.: Strategia na zasadzie: będę inwestować tylko w polskie spółki i zarobię na tym majątek?
R.G.: Na przykład. Czy w kontrakty, wybór waloru. Na strategię składa się również sposób, w jaki będę szukał danego waloru. Kiedy będę w ten rynek wchodził, kiedy będę zamykał pozycję, jaką stawką będę wchodził – to jest skomplikowana sprawa. To jest jak każdy biznes, który wymaga profesjonalnego przygotowania i podejścia.
Ł.P.: Co to znaczy „profesjonalne przygotowanie”?
R.G.: Można powiedzieć, że jest to zdobycie wiedzy potrzebne w tej grze. U nas mówi się „grać na giełdzie”. I teraz gdybyśmy porównywali to do pokera, to jest tak samo. Jak są profesjonaliści, którzy już siedzą przy tym stole i czekają teraz na kolejnych graczy, którzy teraz będą przychodzić. Przede wszystkim żeby odnieść sukces, trzeba wiedzieć, na czym ta gra polega. Wiedzieć, w jaki sposób ci profesjonaliści funkcjonują, w jaki sposób ta gra się rozgrywa. Mieć na to swoją koncepcję i ją realizować.
Ł.P.: Niektórzy mówią, że to nie jest gra, że wszystko jest przewidywalne. Pan mówi o przygotowaniu, o strategii. A jak się patrzy na polski rynek to ciężko jest mówić o strategii w sytuacji, gdy pierwsze skrzypce grają politycy.
R.G.: Wszystko co się dzieje wokół rynku, wokół giełdy ma wpływ na uczestników parkietu, którzy na bazie tych informacji podejmują decyzje. Tylko to co jest wspólnego i to gdzie te decyzje się spotykają, to nic innego jak wykres, czyli zachowanie ceny i wolumenu. Jeśli po dużym wzroście widać, że ktoś bardzo dużo sprzedał, ktoś inny kupił z nadzieją na dalszy wzrost, to można śmiało kreślić, ze na tym walorze doszło do zalania podaży, czyli po przetestowaniu tych podziałów cenowych i niskim wolumenie. Można się spodziewać, że przynajmniej nastąpi korekta lub odwrócenie trendu i to co jest najważniejsze na rynku, co jest paliwem, które ten rynek pcha do przodu lub w dół, to jest nic innego jak wolumen.
Ł.P.: Płynność…
R.G.: Dokładnie, oczywiście. I teraz proszę sobie wyobrazić, że na rynek, na którym są niskie obroty wejdą negatywne emocje i negatywne informacje, to co się zadzieje z ceną w tym momencie, jeżeli ktoś nagle bardzo dużo wyleje. Ta cena nie będzie wstanie się utrzymać i tak dochodzi do spektakularnych spadków. To widać dobrze na wykresie, ktoś bardzo dużo sprzedał i potem zaczyna się inicjacja ruchu spadkowego.
Ł.P.: Sprzedał czy wycofał się?
R.G.: Ja mówię w takim potocznym języku. Oczywiście jeśli mówimy o akcjach, to znaczy, że wcześniej musiał je posiadać i że nie brał pozycje krótkie tylko zrealizował zyski w tym momencie.
Ł.P.: Jak pan uważa, jaka będzie przyszłość polskiej giełdy?
R.G.: Są spółki, które są "hot" i są spółki, które są "not". Mamy atrakcyjne spółki i takie, w które nie warto inwestować i nie brać ich do portfela...
Ł.P.: Jakie to są spółki?
R.G.: Nie chciałbym na ten temat mówić, bo ktoś mógłby potraktować to jako rekomendację.
Ł.P.: No to chociaż branża?
R.G.: Popatrzmy globalnie na nasz rynek…
Ł.P.: Unika pan odpowiedzi w bardzo profesjonalny sposób.
R.G.: Ogólnie można wyrobić sobie pewną opinię, patrząc na wolumen po wycofaniu się OFE. To było jedno z najważniejszych wydarzeń, jakie miało miejsce na naszym rynku. Tego wolumenu już nie ma. Nie ma stałego odbiorcy podaży, która dostarczał kapitał. OFE było dobrym buforem na naszym rynku. Skoro już ich nie ma, a mamy taką płynność, jaką mamy, a wejdzie w tym momencie panika, która przeniesie się tutaj z rynku amerykańskiego, to pytanie jest proste, jak to się przełoży na nas?
Ł.P.: Czyli wpisuje się pan w ten trend negatywny, że "trzeba być zapobiegliwym i trzymać rękę na pulsie"?
R.G.: Na pewno trzeba obserwować tę sytuację i tak jak były okresy, kiedy można było inwestować, kiedy było tanio i chociaż krew się lała na parkiecie i negatywne były informacje i były w tym momencie sygnały zarówno sygnały techniczne i widać było z procesów akumulacyjnych, że duże spółki są wybierane po niskich przedziałach cenowych, to były fajne momenty, kiedy można było kupować. Druga sprawa to nie ma u nas pozycji krótkich spopularyzowanych. W związku z tym pozostaje nam inwestowanie tylko z trendem wzrostowym.
Z Rafałem Glinickim rozmawiał Łukasz Piechowiak.
