Jeżeli uda nam się zamknąć albo bardzo mocno ograniczyć kanał migracyjny z Białorusi, to tzw. pushbacki nie będą stosowane. Nie trzeba będzie też utrzymywać czasowego zawieszenia prawa do azylu - ocenił dla PAP wiceszef MSWiA Maciej Duszczyk. Zapewnił, że w ostatnim czasie "pushbacków" jest niewiele.


27 marca weszła w życie ustawa wprowadzająca możliwość czasowego zawieszenia prawa do azylu; tego samego dnia Rada Ministrów zawiesiła na 60 dni prawo do składania wniosków o ochronę międzynarodową.
Wiceszef MSWiA zapytany, czy w związku tym resort wycofa się z przepisów umożliwiających tzw. pushbacki, czyli zawracanie migrantów, zaznaczył, że chciałby, aby tak się stało, tak szybko jak to możliwe, jednak na razie "konieczne jest obserwowanie sytuacji".
"W ostatnim czasie +pushbacków+ jest tak naprawdę bardzo mało. Większość migrantów po prostu nie przekracza granicy. Mamy jednak do czynienia z zupełnie nową sytuacją, z cięciem zapory profesjonalnymi dużymi szlifierkami kątowymi do cięcia betonu. Pytanie, czy zawrócenie takich osób jest typowym +pushbackiem+. To spór, który w tej chwili się toczy" - zaznaczył.
W ocenie Duszczyka tzw. pushbacki będą mogły zniknąć dopiero po zamknięciu kanału migracyjnego z Białorusi. "Jeśli uda nam się ten kanał ostatecznie zamknąć albo bardzo mocno go ograniczyć, to +pushbacki+ nie będę występowały; nie trzeba będzie również utrzymywać czasowego zawieszenia prawa do azylu. Natomiast to wszystko jest jeszcze jedynie w pewnych scenariuszach na przyszłość" - mówił.
"Podtrzymuję to, że wszystkie realizowane przez nas działania mają doprowadzić do tego, żeby tzw. pushbacki nie były stosowane" - dodał. Przyznał, że trudno jest w tej chwili mówić o terminie, w którym przepisy dopuszczające "pushbacki" miałyby zniknąć z polskiego prawa.
"Widzimy, że sytuacja jest dynamiczna. Na pewno Białorusi zależy na eskalacji. Na razie na naszej granicy odbijają się od ściany, ale pytanie o inne granice, o sytuację w Ukrainie. Pamiętajmy o tym, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie jest jakimś incydentem, ale szerszym scenariuszem próby destabilizacji Polski i Unii Europejskiej. I tu trzeba być absolutnie pewnym, że będzie jeszcze dochodziło do różnego rodzaju sytuacji" - mówił wiceszef MSWiA.
Na pytanie, czy w związku z uszczelnieniem granicy polsko-białoruskiej możliwe jest zniesienie tzw. strefy buforowej, zaznaczył, że "wszystkie opcje są na stole", jednak nie wiadomo, czy nie doprowadziłoby to do pogorszenia sytuacji na granicy.
"Musimy być tego naprawdę pewni, z jednej strony - patrząc na liczbę migrantów przebywających na Białorusi, z drugiej - na liczbę samolotów przygotowywanych do przewiezienia migrantów. Mam nadzieję, że wrócimy do normalności, ale to czy wrócimy do niej szybciej, czy później, nie zależy jedynie od nas, bo scenariusze pisane są w Mińsku i Moskwie" - podkreślił.
Odnosząc się do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej po wprowadzeniu czasowego zawieszenia prawa do składania wniosków o ochronę międzynarodową, przekazał, że w pierwszych dniach obowiązywania nowych regulacji strona białoruska wyraźnie testowała nasze reakcje, najprawdopodobniej kierując migrantów do ataku na polską granicę. Zwrócił jednak uwagę, że w ostatnich dniach liczba prób przekroczenia granicy zmalała o kilkadziesiąt procent.
W ocenie wiceszefa MSWiA można spodziewać się przekierowania migrantów z granicy polsko-białoruskiej na inne granice.
"Część może pójść do Finlandii, dlatego Finlandia zapowiedziała, że do odwołania zamyka swoją wschodnią granicę. Wiemy również o tym, że były próby skierowania migrantów na Litwę, one nie były udane, ale musimy obserwować sytuację także na Łotwie. Wzmocniliśmy patrole na granicy z Litwą, tak aby monitorować sytuację i wyłapywać ewentualnych przemytników z tego kierunku" - powiedział Duszczyk.
Zapytany o liczbę wniosków o ochronę międzynarodową składanych przez wyłączone z ograniczenia tzw. grupy wrażliwe, przekazał, że dotąd złożono cztery takie wnioski: dwa od kobiet w ciąży i dwa od mężczyzn, których stan zdrowia był na tyle poważny, że po zawróceniu ich na stronę białoruską mogliby mieć poważne problemy ze zdrowiem.
Podstawą do tzw. pushbacków, czyli zawracania migrantów chcących złożyć wnioski o ochronę międzynarodową na terytorium państwa, z którego próbowali przekroczyć granicę, jest rozporządzenie z 13 marca 2020 ws. czasowego zawieszenia lub ograniczenia ruchu granicznego na określonych przejściach granicznych.
Nowelizacja z 20 sierpnia 2021 r. wprowadziła do tego dokumentu zapisy, zgodnie z którymi osoby, które nie znalazły się wśród kategorii osób mogących przekroczyć granicę Polski, poucza się o obowiązku niezwłocznego opuszczenia jej terytorium. Zgodnie z rozporządzeniem osoby takie - jeśli zostaną ujawnione w przejściu granicznym, na którym ruch graniczny został zawieszony lub ograniczony oraz poza zasięgiem terytorialnym przejścia granicznego - zawraca się do linii granicy państwowej.
Przepisy wielokrotnie były krytykowane przez Rzecznika Praw Obywatelskich oraz organizacje pozarządowe, jako niehumanitarne i niezgodne zarówno z prawem polskim, jak i międzynarodowym.
Szef MSWiA: Bez zmiany polityki Białorusi nie należy liczyć na otwarcie przejścia granicznego z Białorusią w Podlaskiem
Dopóki Białoruś nie zmieni swojej polityki wobec Polski, bezpieczeństwo granicy będzie priorytetem; dlatego nic obecnie nie wskazuje na to, aby przynajmniej jedno drogowe przejścia graniczne z Białorusią w Podlaskiem zostało otwarte - poinformował w sobotę szef MSWiA, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.
Minister mówił o tym na konferencji prasowej po wizycie w Bobrownikach (Podlaskie) u funkcjonariuszy strzegących granicy.
"Dopóki Białoruś będzie w taki sposób się zachowywała wobec państwa polskiego, nie widzę możliwości, aby cokolwiek miało się w tym obszarze zmienić. Chcielibyśmy, życzylibyśmy sobie tego, żeby te przejścia były otwarte; żeby funkcjonować normalnie" - powiedział Siemoniak.
Dodał, że strona polska nie może się godzić na działania ze strony Białorusi takie jak wykorzystywanie migrantów na granicy. Przypomniał jedną z ostatnich sytuacji, gdy osoba w białoruskim mundurze rzucała w polskie służby i samochód służb przy granicy kamieniami oraz sprawę siedzącego w białoruskim więzieniu dziennikarza, działacza Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta.
Tomasz Siemoniak powtórzył, że dopóki Białoruś nie zakończy prowadzonej przez siebie na granicy agresji hybrydowej, która ma negatywny wpływ na życie społeczne i gospodarcze, nic się nie zmieni.
"Jeśli Białoruś zechce zmienić swoją politykę, to oczywiście będziemy za tym, żeby te relacje normalizować" - mówił Tomasz Siemoniak. "Dopóki ze strony Białorusi nie będzie zmiany polityki, my będziemy twardo chronić naszą granicę i bezpieczeństwo będzie priorytetem" - dodał minister. Podkreślał, że sprawa przejść w Podlaskiem jest "przedmiotem stałej troski" ze strony władz.
W Podlaskiem zamknięte są wszystkie drogowe przejścia graniczne z Białorusią, czynne są tylko dwa kolejowe - w Kuźnicy i Siemianówce. Drogowe przejście w Kuźnicy jest zamknięte od listopada 2021 r. po tym, gdy rozpoczął się tam kryzys migracyjny wywołany przez stronę białoruską. Od lutego 2023 r. zamknięte jest przejście w Bobrownikach. Decyzja taka zapadła, gdy białoruski reżim wydał wyrok ws. Andrzeja Poczobuta. W Lubelskiem ruch cały czas odbywa się na przejściu w Terespolu.
Przywrócenia ruchu transgranicznego domagają się przedsiębiorcy. Pod koniec marca Porozumienie Polskich Przedsiębiorców Zjednoczony Wschód zorganizowało w Białymstoku protest. Przedsiębiorcy podnosili, że dotychczasowe rozmowy z władzami nic nie dają, a gospodarka w regionie upada.
Część firm korzysta z rekompensat. Podlaski Urząd Wojewódzki informował w ostatnich tygodniach, że za lata 2021-2025 z tytułu sytuacji przy granicy firmom z regionu wypłacono łącznie blisko 46,5 mln zł różnych rekompensat. Zapowiadana była kolejna pomoc.
Aby wesprzeć branżę turystyczną, od 20 kwietnia dorośli turyści, którzy przyjadą do Podlaskiego na minimum dwa noclegi (można wybrać spośród blisko 600 obiektów noclegowych, które są w programie) mogą dostać dofinansowanie w formie bonu: 200, 300 lub 400 zł. "Podlaski bon turystyczny" to program samorządu województwa podlaskiego. Przeznaczono na ten cel na 2025 r. 2 mln zł.
Do przyjazdów do Podlaskiego na majówkę, urlopy, wakacje zachęcał także w sobotę Tomasz Siemoniak.
"Jest tu bezpiecznie, więc dołączam do tego apelu (wojewody, samorządów - PAP). Kto jeszcze się nie zdecydował, gdzie jechać w maju, gdzie jechać na wakacje, warto przyjechać tutaj. Jest piękna przyroda, wspaniała historia, wspaniałe zabytki. A naszą rolą, rolą nas wszystkich jest zapewnić bezpieczeństwo wszystkim. Jest bezpiecznie. Hotele, pensjonaty, restauracje, czekają" - zachęcał Tomasz Siemoniak.(PAP)
kow/ bar/
Marcin Chomiuk(PAP)
mchom/ aba/ amac/
























































