Podczas gdy w wielu krajach trwają zaawansowane prace nad CBDC, zwykle władze unikają jednoznacznej deklaracji o wprowadzeniu cyfrowego pieniądza banku centralnego. Jednym z wyjątków są Zjednoczone Emiraty Arabskie, gdzie sprawę postawiono jasno, a e-dirham będzie miał kilka nietypowych cech.


Idea oficjalnego cyfrowego pieniądza (CBDC) przeszła już przez kilka faz. Kilka lat temu była na ustach przedstawicieli niemal każdego z banków centralnych, a testy, pilotaże i eksperymenty pączkowały jak grzyby po deszczu. Potem o pomyśle wprowadzenia elektronicznej wersji pieniądza banku centralnego zrobiło się nieco ciszej, chociaż prac nie przerywano, a na świecie pojawiły się pierwsze realne wdrożenia.
Ostatni okres to czas lekkiego przyhamowania entuzjazmu. Przykładem może być chociażby spowolnienie prac nad CBDC w Korei Południowej, gdzie banki zniechęciły się brakiem jasnej wizji korzyści z e-wona. Oddalający się moment realizacji wcześniejszych zapowiedzi potwierdziło też kilka innych banków centralnych, w opublikowanym na początku 2025 r. badaniu. Warto także przypomnieć, że pomysł CBDC „zakopano” w jednej z największych światowych gospodarek. W USA pierwszeństwo ma mieć prywatny pieniądz w formie stablecoinów.
Cyfrowy dirham już niedługo
Przykładem kraju, który konsekwentnie zmierza w stronę emisji CBDC są Zjednoczone Emiraty Arabskie. W lipcu 2025 r. tamtejszy bank centralny opublikował raport, który zapowiada rychłe, lecz stopniowe, wprowadzenie na rynek cyfrowego pieniądza zarówno w postaci detalicznej, jak i hurtowej. Warto zauważyć, że w przypadku ZEA nie ma mowy o „trwających analizach”, „zbliżającym się podjęciu decyzji”, jak chociażby w strefie euro. Na miejscu są już wszystkie najważniejsze fundamenty nowej formy pieniądza.
Po pierwsze, już w 2023 r. do ustawy regulującej działalność banku centralnego wprowadzono poprawkę, która wskazuje, że prawnym środkiem płatniczym są zarówno banknoty, jak i cyfrowy pieniądz. Po drugie, gotowa jest infrastruktura pozwalająca na obsługę CBDC, łącząca emitenta i instytucje finansowe, które będą dystrybutorem pieniądza w gospodarce. Rolę tę pełni zbudowany na tę okazję zdecentralizowany rejestr transakcji (DLT) w wersji ograniczonej do uprawnionych uczestników (permissioned). Podobnie jak w Europie, do współpracy zaproszono sektor prywatny, którego rolą będzie obsługa użytkowników CBDC. Inaczej niż na Starym Kontynencie uczestnikami mogą być także fintechy (z licencją wydawców instrumentów przedpłaconych).
Tamtejszy bank centralny ma także jasną wizję jaką rolę ma pełnić CBDC – na pierwszym miejscu postawiono funkcję płatniczą. Dlatego e-dirham będzie ograniczony limitami przechowywania na poziomie użytkownika. Zgodnie z symulacjami przeprowadzonymi przez bank centralny, cyfrowy pieniądz będzie odpowiadał za nie więcej niż 5 proc. agregatu M3, co ma zmniejszyć ryzyko „wypychania” z rynku banków komercyjnych oferujących depozyty. Od sald CBDC nie będzie się naliczać odsetek, chociaż, jak wskazano w raporcie, „do tej kwestii będzie można wrócić w przyszłości”.
Pod wieloma względami wizja cyfrowego pieniądza w ZEA jest bliska zapowiedziom Europejskiego Banku Centralnego. Podobnie skonstruowano model prywatności transakcji (tożsamość płatnika zna instytucja finansowa dostarczająca portfel, ale nie bank centralny), połączenie portfela CBDC z rachunkiem płatniczym (mechanizm wodospadu), czy opcje płatności offline. Jest jednak także kilka ważnych różnic, które sprawiają, że dalsze losy cyfrowego dirhama warto będzie uważnie śledzić.
Programowalność, transgraniczność, uniwersalność
Bank Centralny ZEA chwali się, że jego projekt CBDC ma kilka unikalnych cech, rzadko spotykanych w innych krajach. Jedną z nich jest przygotowanie do transakcji transgranicznych już od startu. Funkcja ta została przetestowana już na wczesnym etapie prac, w ramach inicjatywy mBridge Banku Rozliczeń Międzynarodowych. W założeniu, bank centralny wypracuje dwu- i wielostronne umowy z innymi krajami regionu Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, by w praktyce wykorzystać techniczne możliwości.
Cyfrowy odpowiednik pieniądza banku centralnego w Emiratach trafi zarówno do konsumentów, jak i przedsiębiorstw. Przypomnijmy, że e-euro, przynajmniej na razie, projektowane jest jako forma płatności dostępna tylko dla osób fizycznych. W ZEA CBDC ma obsługiwać wszelkie typy transakcji – od P2P (pomiędzy konsumentami) do B2B. Z pieniądza mają także korzystać nierezydenci i turyści, w oparciu o inny zestaw ograniczeń i limitów.
Możliwości cyfrowego pieniądza przetestowano również w kilku interesujących scenariuszach. Pierwszym była cząstkowa własność stokenizowanych aktywów (w pilotażu – nieruchomości). CBDC pełnił tutaj rolę formy rozrachunku transakcji. Drugim, portfel i subportfel dla rodzica i dziecka.
Trzecim, programowalny pieniądz jako forma wypłaty świadczeń socjalnych. Stworzono w tym przypadku jednostki e-dirhama, które mogły być wydane tylko w określonych punktach dystrybuujących wsparcie żywnościowe dla uprawnionych beneficjentów. Przypomnijmy, że niektóre banki centralne na świecie są zdecydowanie przeciwne tego rodzaju eksperymentom, obawiając się, że zachwieją one „jednością” oficjalnego pieniądza („oneness of money”).
Na razie bez daty
„Cyfrowy dirham będzie wprowadzany stopniowo wraz ze szczegółowym planem wdrożenia i wytycznymi politycznymi, opracowanymi przez CBUAE we współpracy z odpowiednimi organami rządowymi” – czytamy w raporcie banku centralnego ZEA. W dokumencie nie pojawia się konkretna data, ale można spodziewać się, że Emiraty już niedługo dołączą do wąskiego na razie grona krajów, w których wizja CBDC stała się rzeczywistością.