

Dla prezesa CD Projektu, twórcy między innymi znanej na całym świecie gry komputerowej Wiedźmin, gracze są najważniejsi. W rozmowie z Bankier.pl mówi o innych pomysłach na zarabianie przez spółkę - CD Projekt to nie tylko produkcja gier, ale również inne prężne gałęzie biznesowe.
![]() Prezes CD Projekt - Adam Kiciński |
Marcin Świerkot, Bankier.pl: CD Projekt przekroczył niedawno na giełdzie magiczną granicę kapitalizacji – miliard złotych. Czy coś się zmieniło w Pana podejściu do biznesu? CD Projekt jest teraz jedną z większych spółek notowanych na GPW. Adam Kiciński, prezes CD Projekt: Z naszej perspektywy nic się nie zmieniło. To tylko liczba. Oczywiście duża liczba i duża odpowiedzialność. |
Tworząc Wiedźmina 1, nie mieliście takich oczekiwań, właściwie mało kto o Państwu wiedział. Teraz oczy rynku są zwrócone na Was. Jest presja?
Nie ma presji w związku z kapitalizacją, ale z oczekiwaną jakością Wiedźmina 3. Zapowiadamy grę przełomową, która ma na nowo definiować gatunek, a gracze nam wierzą. To „top topów”, jeżeli chodzi o gry. Mamy poważne oczekiwania, a to powoduje, że mamy również bardzo dużo pracy.
Czy widzi Pan w najbliższych latach CD Projekt w WIG20?
Obecność w WIG20 może się zdarzyć jako efekt realizacji naszych ambicji na polu stricte biznesowym, czyli na polu dostarczania fenomenalnych gier, rozwijania cyfrowej dystrybucji globalnej i lokalnej - polskiej. Nie jest to jednak dla nas cel sam w sobie.
Kto jest dla Pana ważniejszy: gracze czy akcjonariusze?
Zdecydowanie gracze. Gdyby było inaczej, to działoby się to ze szkodą dla samych akcjonariuszy, ponieważ nasz biznes zależy od graczy, a akcjonariusze liczą na rozwój biznesu. Oczywiście staramy się poświęcić dużo uwagi akcjonariuszom - tłumaczymy im, jak działa nasza branża, dlaczego idziemy w jedną lub w drugą stronę. W biznesie jednak kierujemy się interesem graczy.
Wielokrotnie Pan mówił, że tworzycie gry, w które sami chcielibyście zagrać.
Prowadzimy biznes i relacje z naszymi odbiorcami tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Staramy się podchodzić do graczy bardzo fair i to czasami sprawia, że podejmujemy decyzje, które z krótkofalowego punktu widzenia mogą nie być najkorzystniejsze biznesowo, ale w dłuższym się opłacają. Chcemy, żeby gracze byli usatysfakcjonowani. Jeśli tak będzie, to akcjonariusze mogą tylko na tym zyskać.
A gdyby miał Pan do wyboru: zrobić grę taką, która się spodoba, albo taką, która da więcej zarobić, którą opcję by Pan wybrał?
Na szczęście nie ma takich dylematów, ponieważ te gry, które się podobają, są najchętniej kupowane. To tak, jakby mieć do wyboru: wyprodukować samochód szybki, ekologiczny, bardzo ładny i dobry w prowadzeniu lub taki, który się sprzeda. Wybiorę ten pierwszy, bo to on się właśnie świetnie sprzeda.
Cały czas mam przed oczyma Snipera 1 od Citi Interactive, który przecież nie zebrał dobrych recenzji, a sprzedał się świetnie
Zdarzają się produkty, które nie są rewelacyjne, ale dobrze się sprzedają. Produkowanie takich gier jest jednak obarczone naturalnym ryzykiem, któremu nie podlegają rzeczy dobre. Z drugiej strony zdarzają się też gry bardzo dobre, które gorzej się sprzedają. To z kolei wina np. złego marketingu lub jakiegoś ulotnego czynnika, przez który gra nie mogła się stać produktem masowym. Jednak co do zasady największe sukcesy komercyjne na świecie związane są z grami uznawanymi za bardzo dobre.
Przejdźmy do wyników. GOG jako osobna gałąź biznesowa zarobił prawie 3 mln netto w pierwszym kwartale 2013 roku. Jaki jest potencjał poprawy tych wyników?
GOG bardzo szybko stał się rentowny i właściwie od samego początku podwaja swój biznes. Globalny rynek cyfrowej dystrybucji rozwija się niezwykle dynamicznie i chcemy, by w najbliższym czasie GOG rósł równie szybko. Zaczyna być coraz ważniejszą spółką w naszej grupie, a inwestorzy już to dostrzegają.
A co z segmentem dystrybucji fizycznej? Można jeszcze na tym zarobić?
![]() Nowa zapowiedziana gra CD projektu -Cyberpunk 2077 |
Zarabiamy na tej dystrybucji cały czas, chociaż jest to mix: gry, filmy, książki - również cyfrowe. Nie widać tego jednak w wynikach. CDP.pl księgowo długo cierpiało w związku z odpisami dotyczącymi wydarzeń jeszcze sprzed czasów giełdowych. Ten biznes jest rentowny. Jest to rentowność na poziomie kilku milionów złotych, z potencjałem do wzrostów. |
A jednak prowadziliście rozmowy z potencjalnym kupcem na ten biznes.
Rozważaliśmy możliwość, żeby CDP.pl znalazło się poza grupą, ale to wynikało z zupełnie innych przesłanek. Nasza strategia jest skierowana w stronę biznesów globalnych. GOG ma z rynku polskiego tylko półtora procent przychodów, a gry studia CD Projekt RED to produkt globalny. CDP.pl działa jednak na rynku typowo lokalnym. Tego typu biznesu nie chcemy rozwijać na skalą globalną, ponieważ ma on właśnie tę przewagę nad konkurencją firm zachodnich, że jest lokalny. Trochę nie pasuje nam strategicznie, jednak dopóki jest w grupie, będziemy przykładali się do jego rozwoju, bo wierzymy, że mimo lokalnego charakteru perspektywy są obiecujące
Chciałbym odwołać się do samej marki Wiedźmina. Na ile jest ona teraz wyceniana?
W księgach mamy ją wycenioną na 15 mln zł. Niekoniecznie chcemy, żeby nasze marki były nie wiadomo ile warte w naszych księgach, bo to pusty zabieg. Ważna jest ich wartość, kiedy się je sprzedaje.
Powiedzieliście, że Wiedźmin 3 będzie ostatnią grą z cyklu.
To będzie ostatnia część trylogii, kończymy tę historię. Etap gier o Wiedźminie od początku był zaprojektowany od początku jako trylogia, a rozpoczynając Wiedźmina 1, mieliśmy już zarys dwóch kolejnych części.
Co wtedy się stanie z wartością marki Wiedźmin? W momencie kiedy nie będziecie już robić gier...
Prawa do uniwersum Wiedźmina nabyliśmy na zawsze, zarówno jeśli chodzi o gry, jak i niektóre inne obszary, które eksploatujemy. Na pewno nie chcemy z tego uniwersum rezygnować. Bez sensu z biznesowego sensu widzenia byłoby porzucenie tej franczyzy, skoro zainwestowaliśmy w nią tak dużo wysiłku. Oczywiście zastanowimy się i na pewno wymyślimy sposoby, jak tę franczyzę monetyzować. To na pewno nie będzie prosta kontynuacja - nie będzie tak, że pojawi się czwarta i piąta część. Z pewnością natomiast chcemy czerpać zyski z gier opartych na świecie Wiedźmina. Nic nie mogę jednak teraz na ten temat powiedzieć, ponieważ to nie będzie proste i nie ma na razie takich planów.
Czy macie również prawa do filmu?
Nie. Mamy prawa do gier, komiksów, gier tzw. bez prądu – m.in. planszowych, oraz do merchandisingu, czyli wszelkich gadżetów i pochodnych. Do filmu jednak praw nie posiadamy.
Pytanie, które zadaje sobie zapewne również wielu akcjonariuszy: dlaczego do Wiedźmina nie było żadnego płatnego dodatku ani chociaż DLC?
Było DLC, ale bezpłatne. Jesteśmy przeciwnikami płatnego DLC. Gracze tego nie lubią.
Ale jest wiele firm, które dużo zarabiają na DLC. Gracze przecież to kupują.
Zobaczymy, jak to się skończy. Żyjemy w czasach, w których klient ma duży wybór. My uważamy, że relacja z klientem jest ważniejsza niż bieżące sięganie do jego portfela. Ta dobra relacja daje w przyszłości większe zyski niż to, co teraz możemy zedrzeć z klienta. DLC nie powinno być płatne, ponieważ ma za małą wartość. Klient kupujący nasz produkt ma mieć poczucie, że dobrze wydał pieniądze. Ma być zadowolony przed i po zakupie. To jest podstawa naszej filozofii.
A dodatki? Czy to duży wysiłek, żeby stworzyć dodatkową historię na kilka godzin? Silnik, grafika i modele pozostają te same, więc to tylko kwestia wymyślenia fabuły. Gracze chętnie by za to zapłacili.
Ma pan rację. Jesteśmy za klasycznymi dodatkami. Nie zdecydowaliśmy się jednak na dodatki do Wiedźmina 2 głównie dlatego, że chcieliśmy bardzo przyśpieszyć prace nad Wiedźminem 3. Mieliśmy wiedzę o przyszłej generacji, ponieważ pracowaliśmy na technologiach, które zostały dopiero niedawno ogłoszone. Jest to dla nas ogromna szansa i musimy rzucić wszystkie siły, żeby dostarczyć fenomenalną grę na nowe konsole. To świadoma decyzja biznesowa, skupienie całego wiedźmińskiego teamu, żeby zrobił jak najlepszego Wiedźmina 3.
Czy myśleliście nad wykorzystaniem gier w kontekście reklamowym, brand placemencie?
Product placement można robić tylko wtedy, gdy w 100 proc. pasuje do designu. Dla przykładu, Cyberpunk się do tego biznesu nadaje, ponieważ jeżeli będziemy się w nim poruszać futurystycznymi samochodami, to nie widzę powodu, żeby nie miała to być jakaś znana marka samochodu. Wiedźmin się do tego nie nadaje. Poza tym w przypadku Wiedźmina nie dałoby to realnie jakichś dużych wpływów, a pojawiłoby się ryzyko, że gra stałaby się nachalna, za bardzo utkana product placementem.
A sprzedaż lub wynajem silnika?
Sprzedaż silnika jest w planach, ale dopiero po wydaniu Wiedźmina 3. Żeby skomercjalizować technologię, powinno się wydać na niej przynajmniej jedną grę. Na bazie trzeciej edycji REDengine gra dopiero powstaje. Nasza technologia dopiero udowodni Wiedźminem 3, że jest multiplatformowa - Wiedźmin 3 wyjdzie na trzy platformy symultanicznie i będzie miał zupełni inną jakość niż Wiedźmin 2. Dopiero w tym momencie będziemy mogli poważnie myśleć o sprzedaży silnika.
Szacunkowo, ile to może dać wpływów spółce?
Za wcześnie, żeby o tym mówić, w naszym przypadku mówimy tu o dalszej perspektywie, po 2015 roku. Aby licencjonować technologię, musimy oprócz wydania gry, która opiera się na danym silniku przystosować go do licencjonowania od strony technicznej. Nie wydaje się to specjalnie trudne, jednak będzie wymagało trochę pracy. Jeżeli chodzi o potencjalne wpływy z tego tytułu, to wszystko zależy od modelu biznesowego. Najlepsze silniki można wylicencjonować za kilkadziesiąt, a nawet kilkaset tysięcy dolarów. I mówię tu najprostszym modelu w którym nabywa się prawa do użycia danej technologii w jednej grze. Tak więc to jest potencjalnie całkiem dochodowy biznes.
Wiedźmin 3 będzie tytułem, który posłuży do promocji nowych konsol?
Microsoft już promuje swoją konsolę Wiedźminem 3. Za wcześnie mówić, czy będą jakieś bundle (red.: dołączenie gry do konsoli i sprzedawanie jako jeden produkt), bo takie działania jeszcze nie są planowane. Nie wykluczamy tego jednak.
W ostatnich badaniach jakości relacji inwestorskich Bankier.pl CD Projekt znalazł się w pierwszej dziesiątce. Jak ważne są dla Państwa relacje inwestorskie?
Relacje inwestorskie są bardzo ważne. Gdy akcjonariusze rozumieją nasz biznes i nie mają problemów komunikacyjnych, to oceniają ryzyko inwestycyjne dużo niżej. Niższe ryzyko daje wyższy mnożnik. Im lepiej tłumaczymy nasz biznes, im bardziej jesteśmy otwarci, tym mniejsze powinno być postrzegane ryzyko, a to oznacza, że akcje mogą mieć wyższą cenę. Spotykamy się z inwestorami instytucjonalnymi, organizujemy konferencje dla inwestorów indywidualnych, a na stronie spółki jest forum dla inwestorów, na którym się udzielamy. Każda osoba może nam zadać pytanie i dostanie odpowiedź.
Dziękuję za wywiad.