CCC było jednym z przykładów ogromnego sukcesu zarówno biznesowego, jak i giełdowego. Obuwniczy gigant jednak już w 2018 roku zaczął mieć problemy z rentownością, a gdy przyszedł kryzys, najpierw ogłosił awaryjną emisję akcji, teraz zaś, że nie spłaci części zobowiązań.
Do roku 2017 giełdowa historia CCC to przygoda, którą każdy inwestor chciałby przeżyć. Z niewielkiej spółki, która debiutowała w 2004 roku przy wycenie jednej akcji na poziomie 9,95 zł, CCC przeistoczyło się w giganta, za którego papiery płacono w styczniu 2018 roku aż 312 zł za sztukę. Wycena CCC w tym szczytowym momencie sięgała 12,6 mld zł, a spółka zwiększała w zawrotnym tempie przychody oraz zyski. Dariusz Miłek - założyciel CCC - przeszedł drogę od targowiska w Zagłębiu Miedziowym do firmy posiadającej ponad 1200 sklepów na 29 rynkach Europy i Azji.
Obecnie sytuacja jest daleka od tego sielankowego obrazu. W poniedziałek wieczorem CCC poinformowało, że wstrzymało spłatę 20 mln zł na rzecz firm faktoringowych. De facto przestało zatem płacić swoje zobowiązania (przynajmniej częściowo). To nie koniec, spółka liczy też na odroczenie kolejnych transz zadłużenia, które stanie się wymagalne w okresie od dnia 23 marca 2020 r. do dnia 22 czerwca 2020 r. Dodatkowo wstrzymanie regulacji zobowiązań może wywołać efekt domina, bowiem na tej podstawie inni wierzyciele mogą zacząć domagać się natychmiastowej spłaty zadłużenia wobec nich (tzw. kowenanty cross-default).


Spółka prosi wierzycieli o wyrozumiałość
Tak jest np. w przypadku emisji obligacji wartej 210 mln zł. Tam już brak spłaty innego zadłużenia na 10 mln zł może być podstawą do postawienia długu w stan wymagalności. Na 15 kwietnia zwołano walne zgromadzenie obligatariuszy, które ma zmienić warunki emisji wspomnianych papierów. Spółka może mieć jednak pod górkę choćby z powodu koronawirusa, który utrudnia przeprowadzanie spotkań. Szczególnie w świetle wtorkowych postanowień rządu w sprawie ograniczenia opuszczania miejsca zamieszkania.


CCC liczy jednak na wyrozumiałość wierzycieli i instytucji finansowych. Przy zawieszaniu spłat zobowiązań faktoringowych powołano się nawet na stanowisko Związku Banków Polskich w sprawie działań pomocowych podejmowanych przez banki w związku z pandemią koronawirusa COVID 19, co ma być uzasadnieniem podjętych działań. Nie zmienia to jednak faktu, że brak spłaty zobowiązań to poważna sprawa pokazująca, że spółka jest w trudnej sytuacji finansowej. Warto dodać, że w ubiegłym tygodniu CCC poinformowało o ratunkowej emisji akcji, z której chce pozyskać 400-500 mln zł. Objęcie części akcji zapowiedział już Dariusz Miłek, główny akcjonariusz spółki.
Nie tylko koronawirus
Jak spółka, która była synonimem giełdowego sukcesu, popadła w finansowe tarapaty. Oczywistą odpowiedzią w obecnych czasach wydaje się koronawirus i jest w tym sporo prawdy. Zamknięte galerie handlowe w wielu krajach - w tym przede wszystkim w Polsce - odbiły się na głównych źródłach przychodu CCC. - Na dziś główny kanał sprzedażowy praktycznie się zatrzymał. Działa nieco ponad 200 sklepów w Rumunii, na Węgrzech, w Serbii i w Rosji, ale wszędzie tam ruch w sklepach i tak mocno spadł. Ten kanał na dziś ledwie się tli, a na większości rynków jest zamknięty - mówił w piątek w rozmowie z PAP Biznes prezes Marcin Czyczerski.
Spółka próbuje sobie rekompensować straty poprzez sprzedaż internetową, ta - choć rośnie pięciokrotnie miesiąc do miesiąca - póki co jednak nie jest w stanie w pełni zastąpić tej stacjonarnej. CCC określa w swoim komunikacie kwestię zamknięcia sklepów mianem "siły wyższej oraz nadzwyczajną zmianą okoliczności rynkowych" i czyni jednym z powodów wstrzymania spłat faktoringowych.


I o ile obecnie sytuacja jest naprawdę wyjątkowa i CCC bardzo szybko odczuło uderzenie gospodarczych konsekwencji pandemii koronawirusa, o tyle warto sobie zdać sprawę, że źle w firmie zaczęło się dziać jeszcze przed pandemią. Po 2017 roku skala przychodów CCC nadal rosła, po stronie zysków pojawił się jednak poważny problem. Efekt? O ile 2017 rok firma zakończyła przychodami na poziomie 3,9 mld zł i zyskiem 289 mln zł, o tyle w 2018 roku przychody wzrosły do 4,7 mld zł, ale zysk spadł do 59 mln zł. Rok 2019 był już prawdziwą katastrofą - przy 5,8 mld zł przychodów spółka zanotowała 27 mln zł straty. To pierwsza strata CCC w giełdowej historii grupy.
Stary model przestał działać
CCC problemy z rentownością miała zatem już przed koronawirusem. Spółka miała tego świadomość i na początku tego roku uderzyła się w pierś i przedstawiła nową strategię. Wadami starej miało być skupienie na rozwoju powierzchni handlowej i dużych sklepów, zamiast nowoczesnych kanałów sprzedaży. - Otworzyliśmy zbyt dużo dużych sklepów - mówił podczas ogłaszania nowej strategii Dariusz Miłek. W efekcie z rekordowych 760 zł sprzedaży uzyskanego przez CCC z metra w IV kwartale 2017 roku statystyka ta zaczęła spadać w kierunku 600 zł. To w połączeniu z rosnącymi kosztami najmu i pracy oraz słabszą sprzedażą kolekcji zimowych (głównie za sprawą lżejszej pogody) odbiło się na rentowności.
Warto dodać, że dynamiczny rozwój CCC to nie tylko przyrost powierzchni handlowej, ale i nowe rynki. I o ile ekspansja w regionie Europy Środkowo-Wschodniej spółce szła raczej dobrze, o tyle rzucenie wyzwania Deichmannowi i wejście na rynek niemiecki okazało się rzuceniem firmy na zbyt głęboką wodę. Po serii sporych strat w krajach niemieckojęzycznych CCC wniosło swoje sklepy do innej grupy, w której ma 31 proc. udziałów. Ograniczyło tym samym zachodnie plany, które jeszcze kilka lat temu - w czasie największego rozkwitu CCC - były oczkiem w głowie firmy.


Obawy inwestorów było widać zresztą po notowaniach CCC. Choć na początku 2018 roku cena akcji spółki przekraczała 300 zł, obecnie momentami są one wyceniane poniżej 30 zł. W niewiele ponad dwa lata wartość spółki (choć warto zaznaczyć, że liczona od maksimów) spadła o 90 proc. Zdecydowana większość spadku miała miejsce jeszcze przed wybuchem koronawirusowej paniki na giełdach.
W nowej strategii CCC zakładało jeszcze szybszy rozwój omnichannelu (czyli sprzedaży wielokanałowej) oraz sprzedaży internetowej. Grupa miała odejść od dużych sklepów, a te największe dzielić na mniejsze. Spółka, która sparzyła się w Niemczech, miała także skupić się przede wszystkim na rozwoju w Europie Środkowo-Wschodniej. Mniejszy nacisk miał być kładziony na kolekcje zimowe, które z powodu pogody sprzedają się dużo słabiej. Plany te ogłoszono pod koniec stycznia, miesiąc później na GPW szalała już bessa koronawirusowa.
Wirus dopadł spółkę w złym momencie
Nie jest powiedziane, czy nowa strategia uchroniłaby spółkę przed tarapatami finansowymi. Warto jednak mieć świadomość, że do boju z konsekwencjami koronawirusa CCC przystępowało bardzo osłabione. Spółka poprzedni rok zamknęła stratą, a problemy z rentownością przełożyły się na wzrost wskaźników zadłużenia. Przy braku spłaty zobowiązań faktoringowych wspominaliśmy o tzw. kowenantach, czyli obietnicach, które spółka złożyła kredytobiorcom. Wśród nich znajduje się m.in. wskaźnik dług netto/EBITDA na poziomie 3,5.


Już w poprzednim tygodniu spekulowaliśmy, że w świetle spadku zysków spółka może mieć poważny problem z jego dotrzymaniem. Po 2019 roku jego poziom wynosił aż 3,0, a przecież statystyka ta nie obejmowała okresu koronawirusowego zamknięcia galerii. To także wyzwanie, któremu CCC będzie musiało podołać i zapewne temat ten padnie podczas rozmowy z wierzycielami w związku z zawieszeniem spłat faktoringowych. - Prowadzimy konstruktywne rozmowy z bankami. Kowenanty są wyzwaniem dla całego sektora detalicznego, nie tylko dla naszej spółki - mówił w piątek w rozmowie z PAP Biznes wiceprezes CCC Karol Półtorak.
CCC ma plan na kryzysowy czas
Spółka nie przewidywała w piątek jednak, by miała mieć problemy z bieżącą płynnością. Kapitały mają zostać wsparte przez wspominaną emisję nowych akcji, a dodatkowo ścięte mają zostać wydatki inwestycyjne oraz koszty. W sprawie kowenantów liczy na wyrozumiałość wierzycieli, Ci zresztą wiedzą, że sytuacja jest wyjątkowa. Jeżeli zaś kryzys wydłużałby się do 2021 roku, CCC może rozważyć np. sprzedaż części akcji firmy eObuwie.
- Podniesienie kapitału to naszym zdaniem bezpieczny most do drugiej połowy roku, gdy zakładamy, że sprzedaż się poprawi - powiedział Półtorak. - Mamy kilka scenariuszy, które mają pozwolić nam przejść ten kryzys - dodał.