W pierwszym i drugim kwartale wzrost gospodarczy w Stanach Zjednoczonych gwałtownie wyhamował, Japonia wpadła w recesję, a Europa Zachodnia ugina się pod ciężarem kryzysu wypłacalności krajów PIIGS. Dlatego też nie należy oczekiwać istotnego zwiększenia zapotrzebowania na surowce ze strony państw rozwiniętych.
W tym momencie jedyną nadzieją inwestujących w miedź są Chiny, które pochłaniają około 40% światowej produkcji tego metalu. Tyle że gospodarka Państwa Środka także zwalnia, czego przejawem jest spadający indeks PMI i taniejące akcje na giełdzie w Szanghaju. W czwartek indeks SCI spadł o 1,7% i od kwietniowego szczytu stracił już 11,6%. Indeks B-Shares spadł w tym czasie o 22%, co pozwala na ogłoszenie oficjalnej bessy na chińskim rynku akcji.
Mimo to większość analityków pozostaje optymistami i spodziewa się wzrostu chińskiego popytu na miedź. „Zaobserwowano wiele pesymistycznych danych gospodarczych, co wystraszyło wielu inwestorów. Podczas gdy niepewność co do otoczenia ekonomicznego będzie prowadziła do wysokiej zmienności, to wielu wciąż uważa fundamenty za dostatecznie mocne” – powiedział Tao Jinfeng, analityk Jiangsu Donghua Futures cytowany przez agencję Bloomberg.
Dziś efektem tej zmienności są spadki. Do godziny 11:45 cena miedzi na londyńskim rynku kasowym obniżyła się o 0,8%, schodząc do poziomu 8.960 dolarów za tonę.
K.K.




























































