W kwietniu tego roku Apple Pay zawitał na Antypody. Australijskie banki chłodno przyjęły propozycję dołączenia do mobilnego portfela amerykańskiego potentata. Teraz najwięksi gracze na tamtejszym rynku chcą wspólnie negocjować z Apple. Stawką jest możliwość stworzenia aplikacji płatniczych, które będą miały dostęp do modułu NFC na urządzeniach z logo nadgryzionego jabłka.
Wprowadzenie obsługi technologii HCE do systemu Android, a później Windows, umożliwiło bankom na całym świecie samodzielne przygotowywanie aplikacji do mobilnych płatności zbliżeniowych opartych na kartach. Bankowcy nie muszą już oglądać się na operatorów telekomunikacyjnych, strzegących dostępu do bezpiecznego elementu na karcie SIM ani na producentów sprzętu, którzy umieszczali tego rodzaju „sejfy” w swoich urządzeniach.


W ekosystemie Apple sprawy mają się jednak inaczej. Moduł NFC, służący do komunikacji zbliżeniowej z terminalem płatniczym, nie jest dostępny dla zewnętrznych aplikacji. Monopol na jego wykorzystanie ma Apple, a jedynym mobilnym portfelem działającym na smartfonach z Cupertino jest Apple Pay. Ma to swoje zalety, ale także istotne wady – firma może narzucić bankowym partnerom własne warunki współpracy. Siłę negocjacyjną Apple widać było chociażby w USA, gdzie wydawcy kart umieszczanych w m-portfelu zgodzili się oddawać 0,15 proc. od każdej transakcji. Nawet w Chinach, gdzie amerykański gigant startował ze znacznie gorszej pozycji, udało się skłonić banki do podzielenia się przychodami.
Jednak w Australii Apple od początku napotkał na opór. Partnerem firmy zgodził się zostać tylko jeden bank z rynkowej czołówki – ANZ. Swoje karty do mobilnego portfela mogą wprowadzać także klienci American Express. Pozostałe banki pozostały niewzruszone, m.in. dlatego, że wcześniej zainwestowały we własne rozwiązania i wizja odprowadzania opłat na rzecz technologicznego potentata nie wydała im się atrakcyjna.
Trójka największych banków chce negocjować
Pod koniec lipca największe banki zwarły szyki i wystąpiły do lokalnego urzędu antymonopolowego o zgodę na wspólne prowadzenie negocjacji z dostawcami usług mobilnego portfela „takimi jak Apple” (jak określono to we wniosku). W grupie tej znalazła się pierwsza trójka australijskich instytucji – Commonwealth Bank, NAB oraz Westpac. Pozwolenie ACCC będzie konieczne, by uniknąć oskarżenia o formowanie kartelu.
Celem negocjacji ma być, zgodnie z dokumentem, m.in. umożliwienie wydawcom uczestnictwa w różnych mobilnych portfelach (czytaj – nie tylko autorstwa Apple) oraz przenoszenie na inne podmioty (w domyśle – zapewne akceptantów) opłat pobieranych przez operatorów m-portfeli.
Sprawa może okazać się niezwykle istotna dla przyszłości płatności mobilnych. Jeśli Apple otworzy dostęp do modułu NFC dla banków, to będzie to oznaczać rewolucyjną zmianę w polityce firmy. Można się spodziewać, że z podobnych „udogodnień” zechcą skorzystać banki w innych krajach, w tym takich, gdzie Apple Pay jeszcze oficjalnie nie jest dostępny (np. Polska).
Trudno spodziewać się, że Apple łatwo wypuści asa z ręki i pozbawi się kontroli nad potencjalnie lukratywnym kawałkiem rynku płatności. Australijscy komentatorzy zwracają uwagę na siłę, jaką dysponują bankowi giganci, ostrzegając jednocześnie, że banki działają we własnym interesie i same ociągają się z otwarciem swoich usług, utrudniając działalność firmom z sektora fintech.