Inne stawki akcyzy to tylko jedna ze zmian, z którymi musi się zmierzyć branża alkoholowa. Obecny rok przyniesie również wiele innych nowości, które wpłyną na jej działalność. Czego zatem mogą spodziewać się przedsiębiorcy trudniący się produkcją, importem oraz dystrybucją alkoholu?


Do tegorocznych najważniejszych zmian w branży alkoholowej należy wzrost akcyzy. W styczniu 2023 roku podatek ten wzrósł o 5 proc. To tylko jedna z jego podwyżek, które czekają branżę w najbliższych latach. Do 2027 roku podatek ten będzie zwiększany każdego roku o kolejne 5 proc. To spowoduje, że wpływy do budżetu państwa w 2023 roku z tytułu podatku akcyzowego, który ponoszą producenci alkoholi oraz papierosów, jest prognozowany przez rząd na poziomie 88,6 mld zł. Tymczasem w 2022 roku było to 78,6 mld, a w 2021 roku jeszcze mniej, bo 71,1 mld zł.
Podatek akcyzowy naliczany jest przez producenta lub importera i wchodzi w podstawę ceny produktu. To oznacza, że na każdym kolejnym etapie nalicza się marże, a na samym końcu od tej powiększonej podstawy podatek VAT. I tym sposobem ostateczny skutek wzrostu akcyzy jest co najmniej o połowę większy, niż wynikałoby to wyłącznie z podniesienia wartości samej stawki podatku.
Zamiana "uproszczonych dokumentów"
Branża alkoholowa będzie musiała się także zmierzyć ze zmianami w dokumentacji. Tylko do 13 lutego 2023 r. można było korzystać z Uproszczonego Dokumentu Towarzyszącego (UDT), który był konieczny przy przemieszczaniu pomiędzy krajami członkowskimi Unii Europejskiej towarów z zapłaconą akcyzą. Aktualnie został on zastąpiony przez Uproszczony Dokument Administracyjny, tzw. e-SAD, który jest w formie elektronicznej. Stąd też obowiązkowe stała się rejestracja zajmujących się tym firm na Platformie Usług Elektronicznych Skarbowo-Celnych (PUESC), a także wpis do Centralnego Rejestru Podmiotów Akcyzowych (CRPA) oraz złożenie zabezpieczenia kwoty podatku akcyzowego.
Zmiany w prawie pozwalają również na cofnięcie pozwoleń podmiotom, które nie przeprowadziły transakcji Wewnątrzwspólnotowego Nabycia Towarów (WNT) lub dostawy (WDT) w przeciągu kolejnych dwunastu miesięcy.
Jak twierdzi Remigiusz Zdrojkowski z firmy XBS PRO-LOG, która prowadzi usługowy skład celny i podatkowy dla towarów akcyzowych, dobrą informacją dla wielu przedsiębiorców może być fakt, że nowe przepisy przewidują kolejne odroczenie terminu obowiązku prowadzenia ewidencji w formie elektronicznej.
– Tym razem termin zakończenia stosowania formy papierowej określono na 31 stycznia 2024 roku – mówi Remigiusz Zdrojkowski.
Coraz bardziej kosztowne opakowania
Wzrost kosztów surowców i energii oraz spore wyzwania związane z recyklingiem, sprawiły, że należy oczekiwać zmian cen opakowań. Dla przedsiębiorców handlujących alkoholem znaczenie będzie miała tzw. opłata opakowaniowa, która ma pokryć 100 proc. ponoszonych przez gminy kosztów zbiórki i zagospodarowania odpadów. Ta z kolei związana jest z Rozszerzoną Odpowiedzialnością Producentów (ROP). To mechanizm regulujący system gospodarowania niektórymi odpadami m.in. opakowaniowymi. Polega na obowiązku stworzenia przez wprowadzających na rynek produkty systemu zbierania i zagospodarowania powstających odpadów. Przedsiębiorcy ci powinni także sfinansować ten system, aby następnie – w procesie recyklingu – jak najwięcej odpadów powinno być odzyskanych w celu wytworzenia z nich surowców wtórnych.
Dziś koszty zbiórki opadów opakowaniowych ponoszą wszyscy mieszkańcy w opłatach gminnych bez względu na to, jak wiele ich generują. Po wprowadzeniu ROP za odpady opakowaniowe zapłacą wprowadzający. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zakończyło już prace nad odpowiednim projektem mającym wprowadzić w Polsce system kaucyjny. Obecnie został on przekazany do kancelarii premiera. Wśród producentów kontrowersje budzi przede wszystkim wysokość tej opłaty.
- Przy założeniu wprowadzenia na rynek krajowy 600 butelek wina, co odpowiada jednej palecie transportowej, suma kosztów może przekraczać 100 złotych. Daje to koszt jednostkowy za jedną butelką wyższy niż kwota należnej akcyzy – twierdzi Remigiusz Zdrojkowski. – Opłaty te da się jednak obniżyć. Rozwiązaniem jest podpisanie umowy z jedną z organizacji odzysku opakowań. Przy odpowiednio skonstruowanej umowie, należne opłaty środowiskowe można zmniejszyć kilkukrotnie – dodaje.
Najbardziej podrożały „małpki”
Jak twierdzą eksperci, oprócz nowych obowiązków i wynikających z nich problemów, branża musi zmierzyć się też m.in. z wojną na Ukrainie, załamanymi łańcuchami dostaw, gwałtownym wzrostem kosztów działalności, ograniczoną dostępnością surowców i transportu. Nie bez znaczenia jest coraz mniejsza siła nabywcza konsumentów spowodowana utrzymującą się drożyzną na półkach sklepowych i wciąż wysoką inflacją.
W grudniu 2022 za napoje alkoholowe Polacy płacili o ok. 24 proc. więcej niż trzy lata wcześniej. Rekord pobiły tzw. „małpki”, które podrożały o 50 proc. Natomiast wśród alkoholi o standardowych pojemnościach, to w zeszłym roku najwyższe podwyżki dotknęły kategorii wódek czystych (ok. 18 proc.) i piwa (ok. 15 proc.). O wiele mniej wzrosły ceny whisky, bourbona (ok. 7 proc.) czy win stołowych (ok. 9 proc.). Można prognozować, że o ile pod koniec 2021 najtańszą butelkę czystej wódki o pojemności 0,5 l można było kupić za mniej niż 20 zł, to w 2023 roku najtańsza wódka zbliży się do ceny 30 zł.
Zwiększy się konsumpcja tańszych alkoholi
Niekorzystnie zmienia się też struktura spożycia napojów alkoholowych. Wg raportu "Alkohol w Polsce" z roku na rok coraz mniej Polaków sięga po napoje wyskokowe. Natomiast ci, którzy korzystają z trunków, piją więcej i częściej, w dodatku nie odmawiając sobie alkoholi wysokoprocentowych.
Udział napojów spirytusowych wśród wszystkich trunków jest największy od 30 lat i sięga już 39,2 proc. Może to oznaczać, że model picia znowu przesuwa się z zachodniego w kierunku wschodniego, polegającego na częstszym sięganiu po mocne alkohole spirytusowe.
Jak szacują eksperci, jeśli dotychczasowe trendy utrzymają się, poziom konsumpcji alkoholu w Polsce nie powinien ulec dużej zmianie. Polacy w obliczu inflacji raczej nie zrezygnują z piwa, wina czy wódki, ale będą poszukiwali bardziej budżetowych opcji. Wiele osób będzie się starało, aby ich wydatki na alkohol nie zwiększyły się – nie musi to jednak oznaczać abstynencji. Jest bardziej prawdopodobne, że do łask znów wrócą napoje „z niskiej półki” cenowej, ale zarazem o stosunkowo dużej „mocy”.
W 2023 roku może też nastąpić nieznaczny spadek spożycia piwa. Nastąpić ma też zmiana struktury rynku. Na popularności będą zyskiwały piwa tańsze.
Polacy wydają na alkohol więcej niż inni Europejczycy
Z danych Eurostatu wynika, że wydatki na alkohol stanowią ok. 3,7 proc. budżetu przeciętnego polskiego gospodarstwa domowego. Jednak choć roczne średnie spożycie mocnych trunków nie odbiega znacząco od tego w Unii Europejskiej (11,7 vs 11,3 litra na osobę), to na alkohol wydajemy więcej niż inni Europejczycy. Wszystko dlatego, że w Polsce alkohol jest droższy w zestawieniu z zarobkami.
Dodatkowo rosnąca akcyza obniża konkurencyjność polskich producentów. W wielu unijnych krajach podatek akcyzowy na wina jest zerowy. Tak więc każda podwyżka polskiego podatku zwiększa już i tak istniejącą dysproporcję. Tym bardziej że pełny wzrost akcyzy w 2027 r. przekroczy 40 proc.