Co dziesiąte auto sprowadzone w 2004 roku do Polski przyjechało na Dolny Śląsk. Za kilka lat powinny trafić na złom, ale tu pojawia się problem - brakuje profesjonalnej sieci recyklingu.

Do najbliższego, koncesjonowanego punktu skupu starych aut nie może być dalej niż 50 kilometrów w linii prostej od miejsca zamieszkania bądź siedziby właściciela pojazdu - to tylko jeden z punktów nowej „ustawy wrakowej”. Prawo już funkcjonuje, ale na stworzenie ogromnej i ekologicznej sieci skupu, demontażu i recyklingu aut pozostał czas do przyszłego roku.
Uwaga kierowcy!
Punkty złomowania skupują auta bądź przyjmują je za darmo, jeżeli te są zarejestrowane i kompletne (masa nie jest niższa niż 90 proc. masy właściwej). W przeciwnym wypadku właściciel auta może być zmuszony zapłacić za pozostawienie samochodu. Opłata wynosi 10 zł za każdy kilogram brakującej masy pojazdu. Przy zezłomowaniu samochodu właściciel otrzymuje zaświadczenie, które umożliwi mu wyrejestrowanie pojazdu.
Według założeń, sieci zbierania pojazdów muszą zapewnić wszystkie firmy, które w ciągu roku sprowadzą do Polski więcej niż tysiąc samochodów. Nie muszą jednak tworzyć własnych punktów, mogą podpisać umowy z przedsiębiorcami, którzy w ich imieniu będą skupować samochody. Jeżeli importerzy tego nie zrobią, zapłacą za każdy sprzedany samochód nawet 500 zł. Pieniądze zasilą system recyklingu.
Szara strefa
W ciągu roku, jaki mija od naszego członkostwa w Unii Europejskiej, sprowadziliśmy do Polski ponad milion używanych samochodów. Ponad 150 tysięcy trafiło na Dolny Śląsk, ogromna większość ma ponad osiem lat. Oznacza to, że w ciągu najbliższych kilku lat zostaną wycofane z eksploatacji. Tymczasem już teraz złomowanych jest co roku 400 tysięcy samochodów, z tym że jedynie co czwarty trafia do koncesjonowanego punktu skupu wydającego specjalne zaświadczenia potrzebne do wyrejestrowania auta. Pozostałe pojazdy skupowane są przez handlarzy działających w szarej strefie. Ci zaświadczeń nie wydają, ale za to za wraki lepiej płacą.
Tę sytuację powoli zmienić ma ustawa wrakowa i gęsta sieć koncesjonowanych punktów skupu. Dodatkowo nielegalnym handlarzom życie utrudnić ma CEPIK, system komputerowy „wyłapujący” wszystkie niewyrejestrowane auta, za które nie zapłacono ubezpieczenia OC.
Żyła złota
Rynek recyklingu aut w Polsce szacuje się na pół miliarda złotych rocznie. Niestety, by zarobić krocie, nie wystarczy zwykły punkt składujący auta.
- Na kokosy nie ma co liczyć - tłumaczy Krzysztof Semczuk, prowadzący we Wrocławiu jeden z trzech koncesjonowanych skupów samochodów. Na terenie Dolnego Śląska takich miejsc jest 66. - Ledwo starcza na życie, na wakacje już nie ma - dodaje.
Elementy samochodu przeznaczone do recyklingu
- metale
- płyny eksploatacyjne - kwas akumulatorowy, paliwo, oleje,
płyn chłodniczy i hamulcowy
- tworzywa sztuczne
- guma
- szkło wielowarstwowe
- opony
- akumulatory
Właściciel skupu zajmuje się także demontażem. Zarabia głównie na sprzedaży odzyskanych sprawnych części zamiennych. Według niego kokosy zarobić mogą duże firmy, które założą na terenie kraju sieć punktów recyklingu aut. Prawo przewiduje, że aż 85 proc. masy samochodu powinno wrócić do ponownego przetworzenia. W 2015 roku prawo jeszcze bardziej się zaostrzy, tylko 5 proc. pojazdu będzie mogło pozostać nieprzetworzone.
Superstacje
Najpierw trzeba zainwestować. Budowa nowoczesnej stacji demontażu, do której trafią samochody ze skupów, to wydatek 1,5 - 2 mln zł. Tu będą rozbierane i segregowane. Karoseria i inne metalowe części zostaną przekazane firmom rozdrabniającym, które przygotują surowiec do ponownego użytku. Ale uwaga, sama strzępiarka - młyn do metalu - to wydatek niemal 30 milionów złotych!
- Wystarczyłyby cztery nowoczesne stacje demontażu samochodów na Dolnym Śląsku - oblicza prof. Piotr Wrzecioniarz z Centrum Doskonałości Recyklingu Materiałów Politechniki Wrocławskiej, zajmujący się m.in. wdrożeniem unijnego systemu recyklingu pojazdów w Polsce oraz transferem technologii z Unii Europejskiej.
- Chcieliśmy przenieść do nas gotowe rozwiązania, tak byłoby najprościej - wyjaśnia. Pierwsza wzorcowa stacja demontażu miała stanąć w Wałbrzychu. Za 2,7 - 3,5 mln euro wybudowałaby ją niemiecka firma od lat zajmująca się recyklingiem, a gotowe rozwiązania mogliby kopiować polscy inwestorzy stawiający podobne obiekty na terenie kraju.
Niestety, na razie nie udało się porozumieć w sprawie lokalizacji stacji. Niewykluczone, że powstanie, ale… w innej części Polski.
Paweł Fąfara