Wielkoczwartkowa sesja przyniosła silne odbicie po tym, jak w ostatnich dniach na Wall Street przeważały spadki. Odreagowanie dotyczyło zwłaszcza mocno poturbowanych ostatnio spółek technologicznych spod szyldu FANG.


Od 13 marca do zamknięcia środowej sesji S&P 500 spadł w sumie o 7 proc. Rynek był więc wyprzedany i niewiele trzeba było, aby wygenerować odbicie. Odbicie w mojej ocenie całkowicie „techniczne”, bez głębszych podstaw fundamentalnych. Teoretycznie bykom mogło pomagać kończące kwartał „strojenie okien” (ang. window dressing), ale po tak słabych ostatnich tygodniach ten czynnik raczej nie grał roli.
S&P 500 zyskał w czwartek 1,38 proc. Nasadq był do przodu o 1,64 proc., a Dow Jones o 1,07 proc. W skali całego kwartału S&P 500 stracił 2,7 proc. i był to pierwszy od dwóch lat kwartał na minusie w wykonaniu tego indeksu. DJIA w trzy miesiące osunął się o 2,3 proc. Nasdaq mimo kiepskiej końcówki marca zakończył kwartał wzrostem o 2,3 proc. W piątek amerykańskie i europejskie giełdy będą nieczynne. Handel na Wall Street wraca w poniedziałek. Stary Kontynent świętuje dzień dłużej i wraca do gry dopiero we wtorek.
Była to więc ostatnia sesja pierwszego kwartału. Kwartału, w którym tematem przewodnim były rosnące rynkowe stopy procentowe. Trzymiesięczny dolarowy Libor dotarł do 2,3118 proc., rosnąc 37. dzień z rzędu - to najdłuższa taka seria od 2005 roku. Co więcej, w ten sposób Libor 3M USD znalazł się na najwyższym poziomie od listopada 2008 roku.
Historia uczy, że rosnące stopy procentowe są na dłuższą metę niekorzystne dla rynku akcji. I w pewnym momencie przynoszą bessę na nowojorskich giełdach. Drożejący kredyt zwykle doprowadza też gospodarkę do recesji, ponieważ konsumenci i producenci zmuszeni są ograniczyć zakupy.
Jednak jak na razie sygnały nadchodzące z gospodarki Stanów Zjednoczonych świadczą o zaawansowanej, ale jednak wciąż żywej ekspansji gospodarczej. W lutym dochody Amerykanów wzrosły zgodnie z oczekiwaniami o 0,4 proc. mdm, a wydatki o 0,2 proc. mdm przy inflacji PCE rzędu 0,2 proc. mdm i 1,8 proc. rdr. Zatem realny wzrost konsumpcji był zerowy.
Indeks nastrojów amerykańskich konsumentów utrzymał się blisko najwyższych poziomów od lata 2000 roku. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu znalazła się na najniższym poziomie od 45 lat. Te dwie ostatnie informacje akurat można interpretować jako negatywne sygnały dla rynku akcji. Tak się bowiem składa, że w ostatnich dekadach hossa na Wall Street kończyła się, gdy nastroje konsumentów były rekordowo wysokie, a bezrobocie szorowało po wieloletnich minimach.
Niezależnie od tego czwartkowa sesja przyniosła odbicie mocno przecenionych ostatnio (lecz wciąż wycenianych ekstremalnie wysoko) spółek technologicznych spod szyldu FANG. Akcje Amazona mimo krytyki spółki ze strony Donalda Trumpa podrożały o 1 proc., choć rozpoczęły sesję z przeszło 4-procentową stratą. Notowania Netfliksa wzrosły o 3,4 proc., a Facebooka o 4,4 proc.
Krzysztof Kolany

























































