Wnioski formalne, pytania w sprawach bieżących, oświadczenia klubowe - posłowie mają mnóstwo okazji do zabrania głosu. Część z nich regularnie wykorzystuje tę przestrzeń do robienia show na sali plenarnej. Jednak zdaniem dr Mirosława Oczkosia z SGH, liczba wystąpień nie przekłada się na rozpoznawalność.


Posłowie X kadencji Sejmu wygłosili dotychczas ponad 27 tysięcy wypowiedzi. Wśród najaktywniejszych są Witold Tumanowicz (Konfederacja), Jarosław Sachajko (Republikanie) oraz Grzegorz Lorek (PiS).
To właśnie Sachajko niemal na każdym posiedzeniu Sejmu jako pierwszy składa wniosek formalny, a swoje wypowiedzi rozpoczyna słowami: „szanowny panie marszałku, nieobecny panie premierze”, przypominając w ten sposób, że Donald Tusk uczestniczył w niespełna 40 proc. głosowań Sejmu bieżącej kadencji.
Szczególnym zainteresowaniem cieszą się również wypowiedzi marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Już na początku swojej kadencji - w listopadzie 2023 r. - media szeroko opisywały jego odpowiedź na przejęzyczenie Piotra Kalety (PiS). Wówczas Adam Gomoła (Polska 2050) przedstawił się podczas debaty jako „jedyny przedstawiciel pokolenia Z w Sejmie”, czyli tzw. gen Z. Kaleta krzyknął z ław: „Jay-Z”, myląc sformułowanie „gen Z” z nazwiskiem amerykańskiego rapera. - Nie Jay-Z, tylko Gen Z, panie pośle Kaleta. To są jednak dwa różne zjawiska - odpowiedział Hołownia.
Inne popularne słowa marszałka Sejmu padły w październiku br., kiedy Michał Woś (PiS) porównał działania polityków koalicji rządzącej do „świń” z książki „Folwark zwierzęcy” George'a Orwella. Następnie poseł PiS próbował cytować Józefa Stalina, jednak Hołownia stanowczo zareagował. - Mogę użyć cytatów nawet z Biblii: „Nawet gdybyś tłukł głupiego moździerzem w tłuczku razem z ziarnami, głupota go nie opuści” - zacytował Hołownia fragment Starego Testamentu. - I co, przyjemnie? Nieprzyjemnie - dodał.
Kolejnym posłem, który często zabiera głos podczas składania wniosków formalnych jest Adrian Zandberg z partii Razem. W czerwcu br., czyli tuż po drugiej turze wyborów prezydenckich, ocenił, że „przegrana kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego to nie jest »wypadek przy pracy«, a »rezultat«”. Powiedział też, że „jak ten Sejm nie zacznie rozwiązywać spraw zwykłych ludzi, to za dwa lata premierem Polski będzie Sławomir Mentzen w koalicji Konfederacji z PiS-em”. „I to będzie wyłącznie wasza polityczna odpowiedzialność” - stwierdził lider Razem.
Głośno było również o sprzeczce prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i posła KO Romana Giertycha w kwietniu br. Kaczyński wniósł wówczas o zwołanie Konwentu Seniorów celem zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu, aby rozmawiać o „humanitaryzmie w demokracji walczącej”. Nazwał przy tym Giertycha sadystą twierdząc, że to adwokat posła KO „najbardziej się znęcał” nad Barbarą Skrzypek podczas przesłuchania w sprawie spółki Srebrna i tzw. dwóch wież. Giertych, reagując na zarzuty prezesa PiS, wszedł na sejmową mównicę i zwrócił się do niego słowami: „Jarku siadaj, uspokój się”, na co ten odpowiedział: „nie jestem z tobą po imieniu, łobuzie”. - Nie jestem z panem, panie Kaczyński po imieniu, tylko badacze genealogii wykazali, że jestem wujkiem pana Kaczyńskiego, daleko spowinowaconym. Mów mi wuju, Jarku - dodał Giertych.
Inna szeroko komentowana sprawa zakończyła się natomiast zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa skierowanym przez europosła PO Krzysztofa Brejzę. W lutym br. były minister sprawiedliwości, poseł PiS Zbigniew Ziobro, zabierając głos podczas procedowania wniosku o zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztu powiedział, że „Donald Tusk pójdzie siedzieć”. Wtedy poseł PiS Edward Siarka krzyknął: „kula w łeb”. Parlamentarzysta przeprosił za swoje słowa i tłumaczył, że chodziło mu o nawiązanie do wiersza Władysława Broniewskiego. Ostatecznie Prokuratura Okręgowa w Warszawie zdecydowała, że nie będzie dochodzenia w sprawie słów Siarki z uwagi na okoliczności towarzyszące zachowaniu posła PiS.
Zdarza się, że występom polityków w Sejmie towarzyszą różne przyniesione przez nich gadżety. Tak zrobił m.in. Konrad Berkowicz z Konfederacji, który w lutym 2024 r. zarzucił marszałkowi Sejmu, że projekt ustawy jego ugrupowania w sprawie zwiększenia kwoty wolnej od podatku leży już w tzw. sejmowej zamrażarce niemal trzy miesiące. Poseł przypomniał Hołowni, że na początku swojej kadencji obiecywał zlikwidowanie „zamrażarki”. - Jeżeli mimo wszystko nie uda się poddać pod głosowanie naszego projektu, to proszę przy okazji mi zamrozić uszka z grzybami. W tym tempie rozmrażania będą akurat na przyszłe święta Bożego Narodzenia - powiedział Berkowicz, który wręczył Hołowni reklamówkę z porcją uszek.
Znany z tzw. ciętego języka jest również wicepremier, szef MSZ Radosław Sikorski (KO). W marcu br. poseł PiS, b. wiceszef MSZ Marcin Przydacz stwierdził w ramach sejmowej debaty nad bezpieczeństwem Polski i sytuacją międzynarodową, że poprzedni rząd Donalda Tuska prowadził politykę „resetu z Rosją”. Sikorski odpowiedział Przydaczowi, że reset jest terminem amerykańskim, a nie polskim. Prosił też Przydacza, aby nie uczył go „putinosceptycyzmu”. - Bo ja byłem na wojnie z Rosją, jak pan jeszcze robił w pieluchy - powiedział do posła PiS.
Zdaniem dr Mirosława Oczkosia, eksperta ds. marketingu politycznego z SGH, liczba wystąpień nie przekłada się na rozpoznawalność. Podkreślił w rozmowie z PAP, że obecnie mało kto ogląda posiedzenia Sejmu, dlatego kluczowa dziś jest obecność w mediach społecznościowych. - To, że ktoś wystąpił 850 razy, załóżmy świetnie merytorycznie, ale mało kto o tym wie, to niestety się nie przekłada na popularność tej osoby - przyznał.
Jak dodał, jest to swoisty paradoks, ponieważ wyborcy oczekują od polityków merytorycznych wypowiedzi, jednak - jak ocenił - jeżeli między słowami nie zawrą informacji o ich sukcesach to występ nie przebije się do opinii publicznej. - Najczęściej reagujemy na populistyczne bodźce w stylu: proszę bardzo, tu macie 500+, a my tam coś zrobiliśmy tego, a to coś tamtego - tłumaczył.
Dr Oczkoś stwierdził również, że wpadki językowe lub pomyłki merytoryczne nie są w stanie już skompromitować polityków. - Można powiedzieć, że lapsusy językowe, czy nie do końca dopracowane wypowiedzi raczej pomagają niż przeszkadzają. Raczej jesteśmy uodpornieni na to, na większości to nie robi wrażenia - powiedział.
- My się czepiamy tylko wtedy, kiedy chodzi o pieniądze - powiedział ekspert dodając, że Polacy mają obniżone oczekiwania wobec polityków. (PAP)
andr/ kos/ bst/ jann/

























































