

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przychylił się do wniosku Czech i w piątek nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia. “Z całą mocą będziemy przeciwdziałać tej niesłusznej i niesprawiedliwej decyzji” - powiedział premier Mateusz Morawiecki.
"Polska zostaje zobowiązana do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Podnoszone przez Czechy zarzuty dotyczące stanu faktycznego i prawnego uzasadniają zarządzenie wnioskowanych środków tymczasowych" - czytamy w postanowieniu wydanym przez wiceprezes Trybunału Rosario Silvę de Lapuertę.
Po ogłoszeniu decyzji TSUE, akcje PGE taniały o 4,5 proc., a piątkową sesję zakończyły 6,6 proc. pod kreską.
- To mocno zaskakująca decyzja. TSUE zachował się jak nastolatek, który swoje wyolbrzymione i powtarzane pod nosem groźby, nagle postanowił wprowadzić w życie. Elektrownia Turów, a zatem i kopalnia (przy węglu brunatnym nie ma sensu dalszego transportu surowca) to strategiczne elementy polskiego systemu elektroenergetycznego, ważne także z punktu widzenia społecznego. Nagła decyzja o wyłączeniu ich i to nie w wyniku rozstrzygnięcia sporu, a do czasu jego rozstrzygnięcia to działanie nieodpowiedzialne. Nawet jeżeli zgodzić się z postulatami Czechów, to nie tak ta sprawa powinna być załatwiona. To warte podkreślenia, ta ocena nie ma związku z tym, czy to Czesi, czy Polacy mają rację. Czy jesteśmy za dekarbonizacją i narzekamy na opieszałość polskich polityków, czy argumentujemy "przecież Niemcy też to robią". Po prostu: takich spraw tak się nie załatwia - komentuje Adam Torchała, analityk Bankier.pl.
Orzeczenie #TSUE jest niewykonalne, ponieważ🇵🇱 jako kraj nie może nakazać żadnej spółce prawa prywatnego zaprzestania legalnie prowadzonej działalności, w tym wypadku wydobycia węgla na podstawie legalnej i ważnej koncesji. Byłoby to naruszenie słusznych praw PGE i akcjonariuszy.
— Arkadiusz Koper (@ArkadiuszKoper) May 21, 2021
- Orzeczenie TSUE jest niewykonalne, ponieważ Polska jako kraj nie może nakazać żadnej spółce prawa prywatnego zaprzestania legalnie prowadzonej działalności, w tym wypadku wydobycia węgla na podstawie legalnej i ważnej koncesji. Byłoby to naruszenie słusznych praw PGE i akcjonariuszy - skomentował dzisiejszą decyzję na Twitterze Arkadiusz Koper, dyrektor Pionu Prawa i Zarządzania Grupą Kapitałową w PGE
Przeczytaj także
Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce ws. rozbudowy kopalni węgla brunatnego Turów do Trybunału Sprawiedliwości UE - poinformował w marcu rzecznik prasowy Trybunału Ireneusz Kolowca.
Minister środowiska Czech Richard Brabec pod koniec lutego stwierdził, że pozew jest niezbędny dla ochrony czeskich obywateli, ponieważ Polska - jego zdaniem - nie spełniła postulatów Pragi związanych z ochroną środowiska. Minister zapowiedział też, że rozmowy z Polską będą kontynuowane, ale Czechy traktują obecne wydobycie w Turowie jako nielegalne.
Tłumacząc piątkową decyzję, wiceprezes TSUE stwierdziła, że środki tymczasowe mogą zostać zarządzone jedynie wtedy, gdy zostanie wykazane, że ich zastosowanie jest prawnie i faktycznie uzasadnione oraz gdy ich zarządzenie jest konieczne w celu uniknięcia poważnej i nieodwracalnej szkody dla interesów skarżącego.
Rosario Silva de Lapuerta podkreśliła, że na pierwszy rzut oka nie można wykluczyć, iż "polskie przepisy naruszają wymogi wynikające z dyrektywy dotyczącej oceny oddziaływania na środowisko, zgodnie z którą co do zasady rozbudowa przedsięwzięcia dotyczącego kopalni odkrywkowej powinna być przedmiotem oceny oddziaływania na środowisko lub przynajmniej należy uprzednio sprawdzić, czy przeprowadzenie takiej oceny jest konieczne. Tak więc argumenty podniesione przez Czechy wydają się prima facie niepozbawione poważnej podstawy".
Dodała też, że wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku może mieć negatywny wpływ na poziom lustra wód podziemnych na terytorium czeskim.
Ponadto jej zdaniem Polska nie wykazała w wystarczający sposób, że zaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni wiązałoby się z rzeczywistym zagrożeniem jej bezpieczeństwa energetycznego, zaopatrzenia polskich odbiorców w energię czy też z zagrożeniem dla transgranicznych przesyłów energii.
"Podnoszona przez Polskę szkoda wynikająca z niemożności realizacji ważnych projektów i inwestycji w dziedzinie energetycznej nie może w każdym razie przeważyć nad względami związanymi ze środowiskiem naturalnym i zdrowiem ludzkim. Wreszcie, wskazywana przez Polskę szkoda społeczno-gospodarcza związana z likwidacją miejsc pracy pracowników kopalni i elektrowni Turów oraz osób zatrudnionych przez przedsiębiorstwa będące podwykonawcami stanowi w istocie szkodę o charakterze finansowym, która nie może, jeśli nie zajdą wyjątkowe okoliczności, zostać uznana za nieodwracalną, ponieważ odszkodowanie pieniężne może co do zasady przywrócić poszkodowanemu sytuację sprzed wystąpienia tej szkody" - uznała wiceprezes TSUE.
Właściwy wyrok "co do istoty sprawy" zostanie wydany "w terminie późniejszym", a "postanowienie w przedmiocie środków tymczasowych nie przesądza kwestii powództwa głównego" - poinformował Trybunał.
Spółka zarządzająca kompleksem w Turowie, czyli PGE oceniła, że wyrok TSUE to droga do dzikiej transformacji energetycznej, a unijny zielony ład na naszych oczach ponosi porażkę.
Kopalnia i elektrownia Turów w Bogatyni należą do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, będącego częścią PGE Polskiej Grupy Energetycznej. W 2020 r. polski minister klimatu Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobywanie w Bogatyni węgla brunatnego na kolejne sześć lat, do 2026 r.
Kopalnia Turów planuje kontynuować działalność górniczą do 2044 roku, co zbiegnie się w czasie z zakończeniem eksploatacji Elektrowni Turów - tłumaczy spółka.
Niedawno wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń mówił, że zamknięcie kopalni oraz elektrowni kosztowałoby ok. 13,5 mld zł.
Prezes PGE: Decyzja TSUE podważa Europejski Zielony Ład. To zwykły szantaż
PGE Polska Grupa Energetyczna nie może zgodzić się na zamknięcie kopalni w Turowie. Oznaczałoby to automatyczne wyłączenie elektrowni, która dostarcza prąd do domów 3,7 mln Polaków.
Wyłączenie elektrowni zdestabilizowałoby polski i europejski system energetyczny, w którym Turów pełni istotną rolę, jako jeden z jego najważniejszych elementów - zapewnia do 7 proc. zapotrzebowania na energię w Polsce.
Kopalnia Węgla Brunatnego Turów posiada ważną, legalnie wydaną koncesję, na podstawie której prowadzi i będzie prowadzić wydobycie. Decyzja TSUE to droga do dzikiej transformacji energetycznej. Mamy do czynienia z pierwszym prawdziwym testem Europejskiego Zielonego Ładu, który miał być oparty na solidarności i sprawiedliwej transformacji energetycznej, a nie programem wspierającym nieuczciwą konkurencję – mówi prezes Wojciech Dąbrowski, prezes PGE Polskiej Grupy Energetycznej.
TSUE bardzo wybiórczo potraktowało zarówno polskie wyjaśnienia, jak i złożoną sytuację kompleksu. Argumenty strony polskiej zostały zignorowane lub zniekształcone. Doszło do paradoksu, w którym dobrowolne i nadprogramowe działanie Polski na rzecz dodatkowej ochrony wód w Czechach zostało uznane jako potwierdzenie zarzutów.
Kilkadziesiąt kilometrów od Turowa, a nawet kilkaset metrów od granicy z Polską funkcjonuje 9 kopalni odkrywkowych węgla brunatnego – 5 na terenie Czech, 4 w Niemczech, a Unia Europejska pozwala na ich działalność, mimo ich zdecydowanie większego wpływu na środowisko. PGE nie zgadza się na nierówne traktowanie działalności gospodarczej w zależności od narodowości firmy. Przykład Turowa pokazuje, że kosztem polskiego kompleksu energetycznego mają rozwijać się interesy energetyczne i węglowe innych krajów – dodaje prezes Wojciech Dąbrowski.
Decyzja TSUE prowadzi do wymuszenia na Polsce importu węgla brunatnego z Czech lub Niemiec, czy też energii elektrycznej, która również pochodzi ze źródeł kopalnych.
Kompleks energetyczny w Turowie to miejsca pracy dla tysięcy Polaków, zapewniające byt kilkudziesięciu tysiącom osób, które z dnia na dzień straciłyby źródło utrzymania. Wygaszenie wszystkich bloków w Turowie oznaczałoby również brak możliwości ich uruchomienia w przyszłości. Tak więc tymczasowe zamknięcie kopalni i elektrowni byłoby równoznaczne z ich trwałą likwidacją na wiele miesięcy przed rozstrzygnięciem skargi.
PGE udostępniło protokół z konsultacji ze stroną czeską ws. przedlużenia koncesji dla Turowa
W sobotę PGE Polska Grupa Energetyczna opublikowała protokół z października 2019 r., kończący konsultacje transgraniczne z Republiką Czeską ws. przedłużenia koncesji dla Kopalni Turów do 2044 r.
Polska spółka podała w komunikacie, że "konsultacje ze stroną czeską prowadzone były przez pięć lat z ponadstandardową intensywnością". "W protokole z uzgodnień, Czesi przyjęli zaproponowane przez kopalnię środki minimalizujące wpływ kopalni na przygraniczne tereny czeskie. Na tej podstawie kopalnia otrzymała decyzję środowiskową, a w dalszej kolejności koncesję na wydobycie do 2044 r. Mimo to Czesi domagają się natychmiastowego zamknięcia Kopalni Turów" - podkreślono w komunikacie.
Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE podkreślił, że konsultacje "odbyły się z największą starannością".
"Strona czeska zgodziła się na polskie propozycje i podpisała w październiku 2019 roku protokół uzgodnień dotyczący konkretnych działań minimalizujących oddziaływanie kopalni na tereny przygraniczne. Wszystkie zobowiązania zawarte w protokole spełniliśmy. Kończymy również budowę prewencyjnego ekranu chroniącego wody gruntowe na granicy kopalni" - powiedział Dąbrowski.
Dodał, że protokół zamykał temat konsultacji transgranicznych.
"Bez protokołu nie byłoby raportu środowiskowego, a bez raportu środowiskowego nie uzyskalibyśmy koncesji. Mimo to Czesi twierdzą, że konsultacji nie było. To absurd" – powiedział Dąbrowski.
Protokół z konsultacji dostępny jest na stronie https://www.gkpge.pl/turow.
Morawiecki: Decyzja TSUE niesprawiedliwa i niesłuszna
Piątkowa decyzja TSUE, zobowiązująca Polskę do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów, jest niesprawiedliwa i niesłuszna - ocenił w piątek premier Mateusz Morawiecki.
"Żadna decyzja jakiejkolwiek instytucji europejskiej nie może narażać polskich obywateli na ryzyko, nie może narażać bezpieczeństwa polskich obywateli" - powiedział Morawiecki.
"(...) Dlatego z całą mocą będziemy przeciwdziałać tej niesłusznej, niesprawiedliwej i niespodziewanej decyzji, która zapadła w TSUE. Jestem przekonany, że będziemy potrafili wykazać nasze racje i całą sprawę zakończyć w taki sposób, ażeby nie narażać zdrowia i życia polskich obywateli ze względu na taką decyzję" - dodał premier.
Premier powiedział, że rząd zrobi wszystko, aby utrzymać bezpieczeństwo energetyczne Polski i dodał, że straty z powodu zamknięcia kopalni Turów sięgałyby w polskiej gospodarce miliardów złotych.
“Jestem przekonany, że będziemy potrafili wykazać nasze racje i całą sprawę zakończyć w taki sposób, aby nie narażać życia i zdrowia polskich obywateli ze względu na taką decyzję, która zapadła w Luksemburgu” - powiedział premier.
"Elektrownia Turów, zasilana węglem wydobywanym z Kopalni Turów, to - w zależności od tego, ile mocy jest uruchomionych - 4-7 proc. mocy, a niekiedy nawet odrobinę więcej dla wszystkich polskich obywateli” – wskazał premier.
Dodał, że elektrownia zabezpiecza prąd dla 2-3 mln ludzi, a nawet więcej.
KE: Polska musi wykonać postanowienia TSUE
Polska musi wykonać postanowienie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie tymczasowego zamknięcia kopalni węgla brunatnego w Turowie - podało w piątek RMF FM za rzeczniczką KE Viviane Loonelą.
KE podkreśla, że będzie monitorować wykonanie wydanego nakazu.
"Polskie władze muszą zastosować się do środka tymczasowego Trybunału Sprawiedliwości UE nakazującego Polsce natychmiastowe zaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów do czasu wydania prawomocnego wyroku. Komisja będzie monitorować wykonanie wydanego nakazu - cytuje RMF FM słowa rzeczniczki KE.
KE nie udzieliła odpowiedzi na pytanie stacji, jak rozumie "natychmiastowe" wykonanie nakazu.
Sasin: Zamknięcie kopalni w Turowie zagrażałoby bezpieczeństwu energetycznemu Polski
Do decyzji TSUE odniósł się na Twitterze również wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin. "Nie akceptujemy decyzji TSUE ws. kopalni w Turowie. Oczekujemy zrozumienia wobec procesu transformacji energetyki w Polsce" - zaznaczył.
Oświadczył, że polski rząd nie podejmie żadnych działań, które mogłyby uderzyć w bezpieczeństwo energetyczne Polski. "Transformacja musi być sprawiedliwa i rozsądna" - dodał Sasin.
Szef MAP wskazał, że zamknięcie kopalni w Turowie "oznaczałoby katastrofalne skutki dla społeczeństwa i środowiska, groziło gigantycznymi stratami i zagrażało bezpieczeństwu energetycznemu kraju".
"Zamknięcie kopalni to wyłączenie elektrowni, która dostarcza prąd do domów 3,7 mln Polaków. Na utratę dostaw energii narażone byłyby nie tylko mieszkania, ale też szpitale czy inne obiekty użyteczności publicznej. Oznaczałoby to również gigantyczne straty finansowe sięgające 13,5 mld zł a dla regionu drastyczne bezrobocie"- tłumaczy Sasin.
Wicepremier podkreślił, że w przypadku zastosowania środka tymczasowego, wskazanego przez TSUE, pracę z dnia na dzień straciłoby ponad 3,5 tys. pracowników kompleksu energetycznego w Turowie oraz blisko 1,8 tys. osób, które pracują w firmach współpracujących z PGE. Łącznie z rodzinami Turów zapewnia stabilny byt ok. 60-80 tys. osób.
"Trzeba też mieć świadomość, że wygaszenie bloków w Turowie oznaczałoby brak możliwości ich uruchomienia w przyszłości"- zauważa Sasin.
Jednocześnie zaznacza, że "postanowienie TSUE jest kompletnie niezrozumiałe tym bardziej, że po czeskiej i niemieckiej stronie w promieniu kilkudziesięciu kilometrów funkcjonują znacznie większe kopalnie". "Kopalnia w Turowie działa zaś w oparciu o koncesję przyznaną zgodnie z prawem, a zarzuty Czechów są całkowicie nieuzasadnione" - wyjaśnia wicepremier.
Szef MAP zwrócił też uwagę na to, że w procesie uzyskiwania decyzji środowiskowej eksperci z Polski i Czech prowadzili wielomiesięczne konsultacje transgraniczne, które zakończyły się podpisaniem przez obie strony stosownego protokołu.
"Spór ma więc charakter czysto polityczny i jest związany z wyborami. Tym bardziej, że w celu ochrony źródła wody dla Czechów został wybudowany specjalny podziemny ekran, który ma zabezpieczyć przed potencjalnym przepływem wody" - podkreślił Sasin.
Zadowolenie władz Czech po decyzji TSUE
Minister środowiska Czech Richard Brabec i hejtman (odpowiednik marszałka województwa) kraju libereckiego, sąsiadującego z Polską, Martin Puta z zadowoleniem przyjęli decyzję Trybunału Sprawiedliwości UE, który nakazał czasowo wstrzymać wydobycie w kopalni węgla Turów.
Minister Brabec traktuje decyzję TSUE jako pierwsze poważne zwycięstwo Republiki Czeskiej w sporze o kopalnię w Turowie - napisała agencja CTK. Brabec jest przekonany, że merytoryczna rozprawa związana z czeską skargą odbędzie się jak najszybciej.
"Jesteśmy przekonani, że Polska naruszyła prawo Unii Europejskiej, zezwalając na przedłużenie wydobycia w kopalni węgla brunatnego w bliskim sąsiedztwie naszej Republiki oraz terytorium Niemiec. Taka działalność ma negatywny wpływ nie tylko na prawo mieszkańców czesko-polskiego pogranicza do wody, ponieważ oddziałuje na poziom wód gruntowych, ale także na jakość środowiska naturalnego i własność mieszkańców" – ocenił Brabec.
Hejtman Puta zwrócił uwagę, że TSUE uwzględnił zarzuty, które Czechy i kraj liberecki od dawna podnosiły w negocjacjach ze stroną polską. "Nadal jesteśmy gotowi negocjować z inwestorem kopalni o odszkodowaniach i sposobie ochrony interesów ludności czeskiej i środowiska, w którym żyje" – napisał w oświadczeniu szef regionalnych władz samorządowych. Dodał, że drzwi do negocjacji są nadal otwarte. Według informacji czeskiej strony wniosek Pragi zawarty w skardze do TSUE o wydanie postanowienia zapobiegawczego był uzasadniony.
Związki zawodowe krytykują decyzję TSUE
Związki zawodowe „z zaskoczeniem” przyjęły postanowienie TSUE nakazujące wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów. Związkowcy z Turowa nazywają decyzję TSUE „niebezpieczną”, a OPZZ wskazuje, że całkowicie pomija znaczenie kopalni dla polskiego systemu energetycznego i tysięcy jej pracowników.
Wojciech Ilnicki, przewodnicy Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Brunatnego NSZZ „Solidarność”, w rozmowie z PAP nazwał postanowienie TSUE „skandaliczny i niebezpiecznym”. "To postanowienie pokazuję, że TSEU może pozamykać najpierw wszystkie kopalnie i elektrownie, a na końcu zamknąć Polskę i stracimy suwerenność i zostaniemy kolonią” - powiedział Ilnicki.
Związkowiec powiedział też, że wokół Polski są elektrownie w Czechach i w Niemczech i tam – jak mówił - „nic się nie robi”. „Wyrok TSUE jest zakłamany, bo my nie rozpoczęliśmy nowego wydobycia, ani nowej produkcji, a wręcz zmniejszyliśmy wszystko” - powiedział Ilnicki.
Z kolei OPZZ w przesłanym PAP oświadczeniu podkreśliło, że postanowienie TSUE przyjęło z zaskoczeniem. „Decyzja TSUE całkowicie pomija znaczenie kopalni dla polskiego systemu bezpieczeństwa energetycznego oraz sytuacji tysięcy pracowników kopalni Turów, elektrowni Turów oraz setek firm kooperujących z tymi przedsiębiorstwami” - napisano.
OPZZ wskazuję przy tym, że związkowcy od „wielu lat są zapewniani, że tzw. zielona transformacja będzie sprawiedliwa”. „Że nie będzie powtórki z lat 90-tych z zamykaniem zakładów pracy i wyrzucaniem z dnia na dzień tysięcy pracowników na bruk. OPZZ podkreślało, że w trakcie tzw. zielonej transformacji każde miejsce pracy ma znaczenie, a proces zmian należy przeprowadzać rozważnie, tak aby nie powodował kosztów społecznych. Decyzja TSUE pokazuje, że nasze obawy potwierdzają się. Okazuje się, że można jedną decyzją, w ciągu jednego dnia wstrzymać funkcjonowanie przedsiębiorstwa, co dla kopalni i elektrowni Turów oznacza tak naprawdę ich likwidację” - napisano.
Ekolodzy: Takiej decyzji TSUE można było się spodziewać
Decyzji TSUE ws. wstrzymania wydobycia w kopalni Turów można było się spodziewać, to powinien być kubeł zimnej wody dla rządu, który odpowiada za transformację energetyki - wskazują organizacje ekologiczne. Przyznają jednak, że nagłe zamknięcie kopalni będzie dramatem dla regionu.
Szefowa zespołu klimat i energia w Greenpeace Polska Joanna Flisowska komentując decyzję TSUE wskazała, że nakaz wstrzymania prac kopalni Turów to była jedyna decyzja, jaka mogła zostać podjęta w tej sytuacji. "Nasi sąsiedzi od dawna zwracali uwagę na szkodliwy wpływ kopalni i pomimo prób rozmów z polskim rządem byli systematycznie ignorowani przez stronę polską. W Turowie jak w soczewce widzimy, jak nieudolnie polski rząd podchodzi do sprawiedliwej transformacji energetycznej i jakie konsekwencje powoduje ośli upór trwania przy węglowym status quo" - zwróciła uwagę.
Według niej przez nieodpowiedzialność rządu i spółki PGE, kopalnia musi zaprzestać działania z dnia na dzień. "Tej sytuacji można było uniknąć. Liczymy na to, że decyzja TSUE podziała jak kubeł zimnej wody na ministra Jacka Sasina odpowiedzialnego z transformację sektora wydobywczego i energetycznego. Nie ma innej drogi jak odejście od węgla w ciągu najbliższej dekady" - zaznaczyła.
W podobnym tonie wypowiadają się też inne organizacje ekologiczne.
Koordynator projektów w Fundacji "Rozwój TAK – Odkrywki NIE" Kuba Gogolewski ocenił, że polskie władze zamiast szukać porozumienia z sąsiadami, "uparcie ignorowały wszelkie próby dialogu, doprowadzając do eskalacji konfliktu". "Nagłe zamknięcie kopalni będzie niewątpliwym dramatem dla regionu, który w żaden sposób nie jest przygotowany na natychmiastowe wstrzymanie wydobycia" - zwrócił uwagę.
Stowarzyszenia EKO-UNIA i Fundacji RT-ON zwracają uwagę, że to nie jest koniec złych wiadomości dla regionu, ponieważ KE potwierdziła, że region Bogatyni nie otrzyma środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, jeśli nie zadeklaruje odejścia od węgla w tej dekadzie.
Prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA Radosław Gawlik dodał, że nikt nie wie, jakie będą długofalowe skutki tego wyroku, ale organizacja liczy na to, że pozwoli to przyspieszyć dyskusję o sprawiedliwej transformacji. "Przyszłość regionu jest teraz w rękach rządu Polski, który musi zmierzyć się z decyzją TSUE. Musi wziąć pod uwagę interes 3,5 tys. osób zatrudnionych w Kompleksie Turów, ale i liczniejszego społeczeństwa tego regionu, które chce odejść od węglowej tradycji" - podsumował.
BPL, PAP