Subiektywna ocena - Polska
Pomyliłem się w ostatnim artykule. Pisałem, że po decyzji RPP można liczyć na jeden dzień odreagowania. Odreagowanie trwało całe 2 dni. Wystarczająco długo, żeby w prasie pojawiły się komentarze o tym jak to wszystko co najgorsze już za nami i teraz będzie tylko lepiej. Nie będę powtarzał siedmiu punktów z mojego ostatniego komentarza, w którym pisałem dlaczego tak nie jest. Wystarczy, że powtórzę: uważam, że najgorsze przed nami.Rynek wszedł znowu w taki sam marazm jak w czasie całego lata. Obroty śladowe i co gorsza mniejsze na wzrostach. Klasyczne objawy bessy. Nie ma szczęścia ten rynek. Cóż, jaki kraj taki rynek, a kraj, historycznie podchodząc do tematu, też szczęścia nie ma. Nie skorzystaliśmy na hossie letniej, a zanosi się, że w pełni odczujemy jesienną bessę. Taki jest wynik braku kapitału wynikającego z omijania naszego kraju przez zagraniczny kapitał (za wyjątkiem obligacji). Nie może być zresztą inaczej jeśli atmosfera wokół Polski w zachodnich mass mediach jest kiepska. Ostatnio znowu "Financial Times" napisał, ze jesteśmy mało konkurencyjni bo płace są w Polsce większe niż w innych krajach Europy Środkowej. Wychodzi na to, że żyjemy znowu na kredyt. Niestety, perspektywy spłaty tego kredytu są niejasne. Cieszenie się tym, że jest lepiej w sytuacji, kiedy było bardzo źle na długo nie starczy. Żeby zjawił się kapitał muszą być perspektywy tego, żeby było dobrze. Takich perspektyw w obecnej chwili nie ma. Do naszych, lokalnych problemów dochodzą teraz problemy gospodarek światowych: drogie surowce, a przede wszystkim ropa i metale przemysłowe i bardzo słabe euro. To ostatnie jest bardzo niekorzystne dla naszego eksportu, który ostatnio nieco odżył, a przez słabe euro i wysokie stopy procentowe znowu może spaść. Jest złe również dla deficytu obrotów bieżących wyrażanego w dolarach, kiedy olbrzymia większość eksportu (szacuje się, ze 2/3) jest rozliczana w euro. Tak więc zadowolenie z nienajgorszego, wg ostatnich danych, deficytu jest zdecydowanie przedwczesne. Wg Reutersa ten tydzień może być bardzo istotny dla euro. Już ministrowie Eurolandu nie wykluczyli interwencji, a nie jest wykluczone, że szef ECB Wim Duisenberg we wtorek wypowie się przed Komisją Parlamentu Europejskiego na temat zaniżonej wartości euro. Analitycy oczekują, że może to spowodować wzrost tej waluty, ale ja nie wierze w same słowa. Dopóki rozwój gospodarki USA jest szybszy niż w Eurolandzie to sytuacja ze słabym euro nie zmieni się. Dane o PKB Eurolandu, które mają być podane w tym tygodniu, mogą pokazać słabszy niż oczekiwany wzrost i spowodować dalszą deprecjację wspólnej waluty.
O ropie naftowej piszę w części amerykańskiej. Tutaj wspomnę tylko o artykule w "Prawie i Gospodarce" stawiającym śmiałą tezę, że wysokie ceny ropy nie zaszkodzą naszej gospodarce. Dlaczego? Bo większość energii wytwarzamy z węgla (sic!). Wypowiadające się autorytety zapomniały o inflacji wynikającej z cen paliw, a przenoszonej bardzo szybko przez koszty transportu na żywność i usługi. Zapomnieli o deficycie obrotów bieżących zwiększonym przez import ropy i możliwym kryzysie walutowym . Zapomnieli o tym, że gospodarka Eurolandu i w ogóle świata zwolni ograniczając nasz eksport i rozwój. W ogóle chyba o większości rzeczy zapomnieli w pragnieniu powiedzenia czegoś dobrego o sytuacji gospodarczej Polski. Oczywistym jest, że wysoka cena ropy zaszkodzi Polsce - nie będziemy wyjątkiem.
Wskaźnik koniunktury przemysłowej (za "Rzeczpospolitą" i IRG SGH) pokazuje zwiększoną produkcję w sierpniu, ale zmniejszający się eksport. Skoro zmniejsza się równocześnie popyt wewnętrzny to można podejrzewać, że spora część produkcji idzie na magazyn - to bardzo kiepski prognostyk dla zysków spółek. Zmniejszenie eksportu jest w oczywisty sposób niekorzystne - nie ma co nawet tego komentować. Jednocześnie rośnie negatywne nastawienie kierownictw przedsiębiorstw do przyszłości. Szczerze mówiąc nic dziwnego. Wskaźnik podawany przez GUS wręcz spadł, a w odniesieniu do budownictwa nawet sporo (z 30 do 25). Jednak takie różnice w danych podważają w ogóle sens ich podawania o ile nie zna się dokładnych definicji i narzędzi badawczych.
15.09 GUS poda inflację za sierpień. Oczekuje się, że będzie to poniżej 11%. Nie jest to wykluczone ze względu na sezonowe obniżki owoców i warzyw w sierpniu. Nie będę powtarzał całej argumentacji, ale uważam, że we wrześniu będzie gorzej choćby ze względu na VAT w rolnictwie czy zwiększoną akcyzę na paliwa (obniżone cła to plaster na ranę). Nie wierzę w to, ze te dane mogą się stać jakimkolwiek impulsem dla giełdy. Niektórzy mówią, że dobre dane to możliwość szybkiej obniżki stóp przez RPP. Nie wierzę w takie działanie w ciągu najbliższych 2 miesięcy.
Sprawy budżetu i wybory prezydenckie też nie są pozytywami dla naszego rynku. Uchwalona ustawa uwłaszczeniowa jest w sposób oczywisty niekorzystna dla gospodarki, ale ponieważ w ten czy inny sposób i tak nie będzie realizowana jest obojętna dla giełdy.
Nasz WIG-20 zdominowany jest przez sektor TMT. Zresztą jedynie na nim można było zarobić (stracić równie wiele). W tym sektorze są spółki skażone koniecznością zapłacenia za licencje na UMTS olbrzymich kwot. Tych kwot nie wyłożą ze swoich kapitałów. Można się spodziewać podnoszenia kapitałów drogą emisji akcji lub zadłużania drogą emisji obligacji. Zyski tych firm przez długi czas będą mniejsze przez konieczność zaangażowania się w UMTS. Te "trędowate" spółki to Elektrim, TPSA i KGHM. Każda jest jednak nieco inna. KGHM ma doskonałe zyski i perspektywy zysków z powodu wzrostu cen miedzi. Elektrim jest po uszy zadłużony i w każdej innej spółce można by było wypatrywać bankructwa. Nie w tej - ma za duże aktywa na które może być dużo chętnych. TPSA ma dodatkowy problem w postaci akcji pracowniczych wchodzących na giełdę w listopadzie. Są to największe spółki giełdowe i ich ewentualne słabe zachowanie może wpływać na całą giełdę.
W sytuacji, jaką opisuję już od dłuższego czasu (również powyżej) nie oczekiwałby zaangażowania jakiegoś większego kapitału w Polsce. Jeśli rzeczywiście zaczęła się już jesienna bessa (patrz rynek amerykański) to ten kapitał będzie miał wystarczająco dużo problemów u siebie, żeby jeszcze angażować się w maleńką, peryferyjną giełdę.
A co na ten temat mówi analiza techniczna? WIG przebił linię trendu krótkoterminowego i powinien dalej spadać. Gdzie? Można spojrzeć na wykres średnioterminowy. Nic odkrywczego. Znowu widać przecięcie linii trendów na poziomie 17.600 pkt. Tam powinna być rozwiązanie. Na WIG-20 sytuacja krótkoterminowa z przebitą linią trendu wygląda podobnie. Kiedy spojrzy się jednak na wykres przez pryzmat, niepopularnej ostatnio, teorii Elliotta to zaczyna wyglądać dużo gorzej. Widać wyraźnie trójki korekcyjne. Gdyby obecnie rzeczywiście była fala C (najbardziej prawdopodobne) to indeks powinien dojść przynajmniej do 1750 pkt. (równość fal a i c). Gdyby jednak spojrzeć pod kątem równości fal A i B to spadek byłby dużo bardziej bolesny i powinien sięgnąć 1650 pkt.
Teraz spółki sektora TMT. Agora ugrzęzła w trójkącie 117/108 zł. wybicie w górę napotka mocny opór na 134 zł. Wybicie w dół może sprowadzić kurs nawet poniżej 80 zł. Computerland wszedł w formację trójkąta rozszerzającego się 125/87 zł. Sygnałem wybicia w dół byłoby przebicie krótkoterminowego wsparcia na 115 zł. Elektrim to już cała historia plotek i podejrzeń w połączeniu z insider trading. Jeśli się spojrzy na wykres bez emocji, co zapewnia analiza techniczna, to widać klasyczny trójkąt. Przebicie 50-51 zł. to sygnał kupna z zakresem wzrostu min. 60 zł. W innym przypadku będzie kolejny test 45 zł. Kurs Optimus tworzy trójkąt. W tej sytuacji sygnałem kupna byłoby wyraźne przebicie 190 zł., a sprzedaży 165 zł. W obu przypadkach spadki / wzrosty byłyby bardzo duże. Prokomowi (wykres) pomogła trochę zapowiedź fuzji z Softbankiem (niejeden inwestor wiedział zapewne wcześniej o planowanych posunięciach). Kurs jest obecnie (piątek) przy dolnym ramieniu kanału trendu rosnącego. Wybicie w dół przez 215 zł. to spadek o minimum 30 zł. (wsparcie 163 zł.). Jeśli utrzyma się w kanale to wzrost do 255 zł. jest możliwy - tam jest naprawdę poważny opór. Kurs Softbanku któremu powiązanie z Prokomem nie pomogło (zostało odebrane jako przejaw słabości spółki) tworzy klin spadający. Wybicie ponad 85 zł. powinno skutkować poważnym wzrostem. Bardziej prawdopodobne dążenie do dolnego ramienia około 67 zł. "Trędowatej" TPSA nie udało się nawet wrócić do poziomu opory na 30 zł. Teraz kurs dąży do równie silnego wsparcia na poziomie 24 zł. Jego przebicie może sprowadzić spółkę nawet do 18 zł.Podsumowując ocenę rynku polskiego twierdzę, że nie widzę możliwości poważnych ruchów do góry. Widzę za to duże prawdopodobieństwo sporego ruchu indeksów na południe. Rzecz jasna nie wykluczam spekulacyjnych wzrostów. Najbliższy może być np. pod decyzję OPEC lub pod dane o inflacji w USA i Polsce. Średnioterminowo najlepsze co może czekać WGPW to marazm, a bardziej prawdopodobne są spadki.