REKLAMA
FORUM FINANSÓW

Stopy poszły w dół, czy pójdą w dół ponownie?

Jacek Maliszewski2001-10-29 12:15
publikacja
2001-10-29 12:15

Stopy poszły w dół, czy pójdą w dół ponownie?


W czwartek Rada Polityki Pieniężnej obniżyła podstawowe stopy procentowe o 1,5 punktu procentowego. Była to ze wszech miar oczekiwana obniżka i to mniej więcej w takiej właśnie skali. Rynek międzybankowy dzień później zareagował jednak małą zwyżką poziomu oprocentowania lokat. Oznaczało to, że jednak spodziewano się troszkę większej (2 punkty procentowe) obniżki i stąd ten piątkowy wzrost. Uczestnicy rynku w dalszym ciągu oczekują kolejnych obniżek jeszcze w tym roku. Patrząc na krzywą FORWARD można dostrzec iż gracze spodziewają się obniżek krótkoterminowych stóp na rynku międzybankowym o 100 punktów bazowych w ciągu miesiąca, potem kolejnych 100 punktów w następnym miesiącu. Czy tak się stanie? Obawiam się, że wcale nie musi dojść do takiego scenariusza wydarzeń. Myślę wręcz, że członkowie RPP na kolejnym swym posiedzeniu zajmą bardziej konserwatywne stanowisko. Głównym powodem wstrzymania się z dalszymi obniżkami stóp może być propozycja Rządu w sprawie zamrożenia progów podatkowych na kilka lat. Jeśli bowiem zaczną rosnąć płace (w ślad za wzrostem cen konsumenta - inflacją), to do budżetu zacznie wpływać z tego tytułu coraz więcej pieniędzy. Stanie się tak, gdyż coraz to kolejne osoby szybciej wpadną w wyższy próg podatkowy. Tak więc podatnicy zaczną płacić wyższe podatki, mimo iż ich realny dochód wcale nie ulegnie zwiększeniu. Można się spodziewać, iż w takiej sytuacji gdy dochody budżetowe będą tym wyższe, im wyższa będzie inflacja, Rządowi może zależeć na lekkim "podkręceniu" inflacji w przyszłych latach. To może być dość niebezpieczne zagranie, lecz w pełni zrozumiałe w krótkim okresie czasu - łatanie dziury budżetowej.

Tak więc widzimy, iż obniżki stóp spodziewane przez rynek, wcale nie muszą nadejść tak szybko. Pamiętajmy, że dodatkowym elementem przemawiającym za utrzymaniem wyższych stóp przez RPP jest fakt wprowadzenia w przyszłym roku podatku od dochodów odsetkowych. A to jak wiemy zadziała tak, jak obniżenie stóp o około 2,5 punktu procentowego.

Zobaczmy na jakim poziomie znajduje się obecnie oprocentowanie lokat na rynkach międzybankowych w innych głównych walutach świata. Jest to o tyle istotne, gdyż wiele osób z naszego kraju bierze obecnie kredyty inwestycyjne oraz hipoteczne właśnie w walutach obcych. Najpierw spójrzmy na poziom indeksu LIBOR USD 3M. Tak się składa, że właśnie lokaty 3 miesięczne są często wyznacznikiem oprocentowania kredytów. Ostanie notowanie (piątek 26 października) tego indeksu ma wartość 2,28%. Do tego trzeba teraz doliczyć marżę banku. Jeśli ktoś ma kredyt w dolarach oparty na indeksie LIBOR 3m. I w banku tym ustalono marżę na 2,5%, to obecnie koszt takiego kredytu wynosi tylko 4,78% w skali rocznej. O prawie 1,3% wyżej oprocentowany byłby podobny kredyt wzięty w euro. Dzieje się tak dlatego, iż poziom indeksu EURIBOR 3M wynosi obecnie niecałe 3,58%. Różnica 1,3% w koszcie kredytu to bardzo dużo, dlatego jeśli ktoś nie boi się znacznego wzrostu kursu dolara względem euro, to warto zastanowić się nad kredytem właśnie w dolarach. Idealnie by było, gdyby w momencie brania takiego kredytu kurs dolara na naszym rynku względem złotego osiągnął wyższą wartość niż obecnie. Być może właśnie pod koniec roku doczekamy się zwyżki kursów walut obcych, a wtedy wzięcie kredytu w dolarach będzie bardzo mało ryzykowne.

Zobaczmy jeszcze jakie przewidywania na przyszłość co do poziomu stóp procentowych mają uczestnicy obydwu tych rynków. Na rynku dolarowym spodziewane jest kolejna obniżka stóp o 25 punktów bazowych. Na rynku lokat nominowanych w euro oczekuje się obniżki o 25 punktów bazowych w ciągu najbliższych dwóch miesięcy.

Spójrzmy teraz na poziom rentowności naszych bonów 13-tygodniowych oraz 52-tygodniowych. Jak widzimy od dłuższego już czasu rentowność na przetargach systematycznie spada. Przypomnę tylko, iż od wyników tych przetargów zależeć będzie w przyszłości poziom kuponu odsetkowego w obligacjach trzyletnich (TZ) oraz dziesięcioletnich (DZ). Tutaj mała uwaga. Tydzień temu podając wysokość kuponów odsetkowych dla obligacji trzyletnich pominąłem jedną grupę serii, których wysokość kuponu jest korygowana wskaźnikiem 1,04 względem rentowności bonów 13 tygodniowych. Najmocniej przepraszam za to niedopatrzenie. Tutaj można ściągnąć sobie tabele z aktualnymi kuponami dla wszystkich obligacji o zmiennej stopie procentowej.

Coraz bardziej atrakcyjne wydają się być obligacje dziesięcioletnie (DZ). Dodatkowym atutem jest możliwość uniknięcia płacenia na wiele lat podatku od odsetek wypłacanych z tych obligacji. Jeśli bowiem kupimy na giełdzie obligacja o terminie wykupu na przykład w sierpniu 2011 roku (DZ0811) przed wejściem w życie ustawy podatkowej (przed końcem roku, lub przed końcem lutego przyszłego roku, jeśli wprowadzone zostanie vacatio-legis), to od wszystkich wypłaconych co roku odsetek nie zapłacimy podatku. Prawo nie może bowiem działać wstecz. Dopiero próba reinwestycji otrzymanych odsetek będzie już niestety opodatkowana. Jeśli więc w sierpniu 2002 roku otrzymamy od każdej obligacji DZ0811 154,4 złotego, to od tego nie zapłacimy podatku. Jeśli zechcemy kupić za te odsetki dodatkowych kilka sztuk obligacji, to po roku odsetki od tych dokupionych paru sztuk już będą podlegać opodatkowaniu. Ale jak widzimy trzon dochodów zostanie ochroniony.

Coraz bardziej pęcznieje przyszłoroczny koszt obsługi krajowego zadłużenia Skarbu Państwa. Jeszcze w tym roku SP będzie musiał wykupić bony skarbowe oraz obligacje (wraz z odsetkami) na kwotę ponad 11,6 miliarda złotych. Na przyszły rok jak na razie potrzebne będzie na ten cel ponad 50,5 miliarda złotych. Spodziewam się, że do końca roku obciążenie roku 2002 wzrośnie do ponad 60 miliardów złotych, czyli będzie stanowić prawie 8% przyszłorocznego PKB. Nie zapominajmy, że dodatkowo w kwietniu i październiku SP będzie musiał wykupić ratę kapitałową od zadłużenia zagranicznego. Nie dziwię się, że tak bardzo Minister Finansów poszukuje wszelkich sposobów by opodatkować nasze kieszenie. Jakoś trzeba tę dziurę łatać. Jak znam życie, to znowu podatek zapłacą osoby biedne i średnio zamożne. Naprawdę bogaci znowu znajdą sposób by uniknąć płacenia podatku. Takie jest życie.

Zadacie pytanie, a co z naszą złotówką? Jak na razie jest ona silna. Nie będę się powtarzać, by wskazać przyczynę tego stanu rzeczy. Wystarczy zajrzeć do kilku poprzednich moich komentarzy. Sprawa jest prosta. Dopóki nie wybuchnie panika porównywalna z tą z lipca, to kapitał zagraniczny będzie próbować "ograbić nieboszczyka". Tak niestety to wygląda. Jednak pod koniec roku (lub pod koniec lutego, jeśli od marca zacznie działać podatek od dochodów odsetkowych) należy się spodziewać silnej zwyżki walut. Obecnie na rachunkach bankowych spoczywa około 200 miliardów złotych w postaci depozytów. Gdyby tylko co dziesiątą złotówkę Kowalscy i Nowakowie zechcieli zamienić na dolary i euro, to dałoby to kwotę ponad 20 miliardów złotych (circa 5 miliardów dolarów) popytu na waluty obce. To musiałoby spowodować silny impuls wzrostowy. Na to liczę. Chcę bowiem na tej fali paniki wziąć po wysokim kursie kredyt hipoteczny w dolarach. Czy uda mi się coś takiego upolować? Zobaczymy.

Tydzień temu wspominałem, iż chcę uniknąć zapłacenia podatku od dochodów odsetkowych za pomocą metody łączonej. Może nie wyraziłem się zbyt precyzyjnie. Chodzi mi o wzięcie kredytu w walucie obcej (kredyt w Millenium Banku tylko 4,52% w USD). Będę musiał włożyć 20% własnych oszczędności przy braniu takiego kredytu. Resztę oszczędności ulokuję w długoterminowe obligacje SP. Wszelkie nadwyżki powstające w trakcie roku będę przeznaczać na spłatę dodatkowego kapitału od kredytu. W ten sposób stan moich oszczędności będzie ciągle oscylować wokół zera. Podobno Rząd rozważa możliwość odliczania od podatku kosztów odsetek od kredytów hipotecznych. No to by było coś niespodziewanego - taki dodatkowy bonus. Oj czuję, że pod koniec roku ożywi się rynek mieszkaniowy. Developerzy już zacierają ręce. Szkoda tylko, że taki impuls potrwa zaledwie dwa miesiące. Potem, gdy już wszyscy chętni kupią mieszkania i lokale, nastąpi długa stagnacja na tym rynku...No ale nie jestem fachowcem od ryku nieruchomości, więc wolę nie stawiać prognoz.

Spójrzmy na wykresy kursów walut. W piątek kurs koszyka przełamał wsparcie na poziomie 3,88 złotego. Jeśli w poniedziałek nie powróci ponad ten poziom, to będzie dalsze wzmocnienie złotego. Na wykresie tygodniowym widać, iż możliwy byłby w takim układzie dalszy spadek kursu koszyka nawet o 10 groszy.

Kurs dolara względem złotego w dalszym ciągu porusza się wewnątrz opadającego kanału. Euro przebiło się w dół przez kolejne wsparcia i teraz zmierza w kierunku 3,57 złotego. Rozsądni nie zajmują w takich sytuacjach żadnych pozycji. Trzeba nadal cierpliwie czekać. Cierpliwość zostanie wynagrodzona. Najlepszym rozwiązaniem jest dalsze trzymanie gotówki w pogotowiu - na przykład w mBanku.

Kurs euro względem dolara nadal wykonuje niespodziewane ruchy. Wybił się najpierw w dół z opadającego kanału, co sugerowałoby możliwość przyśpieszenia spadku kursu euro. Jednak w piątek przy wzrostowej świeczce (zielony kolor) kurs euro powrócił do środka wspomnianego kanały. Do dnia 2 stycznia coraz bliżej. Obawiam się, iż zmienność na tym rynku może się jeszcze nasilić. Trzeba poczekać. Jeśli nic złego się nie wydarzy w dniach zamiany banknotów i monet na euro, to moim zdaniem waluta europejska powinna odzyskać siły. To tyle na dziś. Życzę wszystkim udanych decyzji inwestycyjnych.... no i znalezienia sposobu na fiskusa ;-)

Jacek Maliszewski

 

 

Źródło:
Tematy
Najtańsze konta firmowe z premią za korzystanie
Najtańsze konta firmowe z premią za korzystanie

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Powiązane: Waluty

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki