Pomimo ogromnego sukcesu gry "Pokemon Go", firma Nintendo nie jest w dobrej kondycji finansowej i odnotowuje straty. Japoński potentat na rynku konsol obserwuje spadek zainteresowania swoimi produktami, a w wyjściu z kryzysu nie pomaga kurs jena.


Taką diagnozę potwierdzają przedstawione przez spółkę dane finansowe. Japoński gigant opublikował dzisiaj raport na temat wyników finansowych za drugi kwartał bieżącego roku. Pomimo panującego w ostatnim czasie pokemonowego szaleństwa, rezultaty są gorsze niż przewidywano. Spółka odnotowała w tym okresie stratę netto w wysokości 24,5 mld jenów (232 mln USD). Szacunki analityków zakładały stratę na poziomie 3,4 mld JPY, czyli 32 mln dolarów (dane agencja Bloomberg). Pomimo tych informacji, Nintendo podtrzymuje swoją prognozę na zakończenie obecnego roku fiskalnego (marzec 2017), która mówi o 35 mld jenów zysku.
Jakie są przyczyny słabego wyniku Nintendo? Wydaje się, że stosunkowo największy wpływ na rezultaty firmy miał kurs japońskiego jena. Przedsiębiorstwo 75% swoich przychodów zarabia poza granicami kraju i z tego względu jej wyniki są mocno wrażliwe na wahania walutowe. Okres największej popularności gry "Pokemon Go" był także czasem umacniania się jena, co odbiło się na uzyskiwanych za granicą przychodach z aplikacji. Według wyliczeń Nintendo, negatywny wpływ silniejszej waluty krajowej wyniósł 35 mld JPY.
Winowajcą gorszych danych jest także słabnący popyt na konsole tradycyjne oraz przenośne. Od pewnego czasu Nintendo boryka się z problemem malejącego zainteresowania w tym obszarze. Przychód firmy ze sprzedaży sprzętu spadł do poziomu 25,1 mld JPY (-44% rdr), natomiast przychody związane z oprogramowaniem zmalały do wysokości 34,9 mld JPY (-22%).
Problemy japońskiej spółki zostały niedawno przyćmione przez premierę gry "Pokemon Go", która w mig zdobyła serca graczy na całym świecie. W tym miejscu warto jednak wspomnieć, że przychody które Nintendo czerpie z aplikacji są ograniczone. Gra została stworzona i wydana przez firmę Niantic, która swoją siedzibę ma w San Francisco. Choć Nintendo jest jej mniejszościowym udziałowcem i współpracowało przy tworzeniu aplikacji, przychody płynące z tego tytułu nie są tak wysokie, jak chcieliby tego Japończycy. Analitycy szacują, że jedynie około 13% zysków z gry trafia do konsolowego giganta. Więcej danych na ten temat poznamy po publikacji kolejnego kwartalnego raportu spółki, który na pewno uwzględni ten aspekt.
Złe wiadomości dotarły dzisiaj nie tylko do inwestorów, ale także do graczy "Pokemon Go". Nintendo ogłosiło odłożenie w czasie wprowadzenia na rynek akcesoriów "Pokemon Go Plus", które miały wspomagać graczy w łapaniu pokemonów. Urządzenie, które miało zostać wydane w obecnym tygodniu, pojawi się w kanałach sprzedaży dopiero we wrześniu. W ubiegłotygodniowym raporcie, Mitsubishi UFJ Morgan Stanley oszacował przychody ze sprzedaży tych akcesoriów na poziomie 45 mld JPY. W bieżącym roku fiskalnym oznaczałoby to dodatkowe 8,2 mld jenów dla wyniku finansowego spółki, jednak szacunki te odnoszą się do oryginalnej daty wydania "Pokemon Go Plus". Nie jest pewne czy okażą się aktualne w obliczu przesunięcia terminu. Cała ta sytuacja może odbić się czkawką japońskiemu przedsiębiorstwu, gdyż nie wiadomo jak długo utrzyma się fala popularności gry o pokemonach.
Urządzenie "Pokemon Go Plus" to gadżet w kształcie spłaszczonego pokeballa, który można nosić jak zegarek lub przypiąć do ubrania. Dzięki niemu, wybierając się na poszukiwanie pokemonów użytkownicy nie są zmuszeni do ciągłego wpatrywania się w ekran smartfona. Urządzenie zaczyna świecić, gdy w pobliżu są jakieś stworzenia, które możemy złapać lub w okolicy znajdują się specjalne miejsca (pokestopy). Gadżet ma kosztować około 35 dolarów.
Po okresie gigantycznych wzrostów na tokijskiej giełdzie, kurs Nintendo wreszcie wyhamował i obecnie inwestorzy realizują zyski. Chociaż pokemonowe szaleństwo zwiększyło wartość rynkową przedsiębiorstwa ponad dwukrotnie, bezpośrednie przychody płynące z gry są ograniczone. Ten fakt, w połączeniu ze słabymi wynikami kwartału, może mieć duże znaczenie dla przyszłego postrzegania spółki przez inwestorów. Od wczoraj, po publikacji raportu finansowego, jej giełdowy kurs spadł o 5,45%. Obecnie za akcję Nintendo trzeba zapłacić 22 305 JPY (212 dolarów).
Mimo że Nintendo przez lata opierało się wkroczeniu na rynek gier mobilnych, po niedawnym sukcesie "Pokemon Go" firma ma zakusy na ekspansję w tej branży. Jej ambicje w tym obszarze zostaną w najbliższej przyszłości poddane weryfikacji, bowiem do końca marca 2017 r. firma planuje wydanie pięciu nowych tytułów na smartfony (z czego dwa do końca bieżącego roku). Tym razem gry Nintendo mają być w pełni autorskie.
Mikołaj Fedkowicz