REKLAMA
PROMOCJA CITI I BANKIER.PL

Rosja zaatakowała Ukrainę. Relacja z 16.04.2022 r.

2022-04-16 22:42
publikacja
2022-04-16 22:42

Sobota jest pięćdziesiątym drugim dniem inwazji Rosji na Ukrainę. 

Rosja zaatakowała Ukrainę. Relacja z 16.04.2022 r.
Rosja zaatakowała Ukrainę. Relacja z 16.04.2022 r.
fot. MARKO DJURICA / / Reuters

Relację z piątku zapisaliśmy tutaj. 

Reuters opublikował nagranie z okupowanego Mariupola: ruiny budynków, ciała cywilów na ulicach

W Mariupolu dziennikarze Reutersa przebywający w dzielnicach zajętych przez Rosjan dotarli do huty imienia Ilicza, w której obrońcy miasta bronili się w podziemnych tunelach i bunkrach. Nagranie opublikowane w sobotę na Twitterze pokazuje ruiny miasta i ciała cywilów na ulicach.

Mariupolski kombinat metalurgiczny imienia Ilicza to obok Azowstalu jeden z dwóch zakładów, w których ukrywali się ukraińscy obrońcy miasta. Według Kremla huta została zdobyta w piątek.

Na nagraniu Reutersa widzimy, że obecnie na jej terenie znajdują się tylko ruiny ze stali i betonu, bez śladu obrońców.

Na pobliskich ulicach leżało kilka ciał cywilów. Ktoś namalował sprayem "zaminowane" na płocie przy zniszczonej stacji benzynowej. Na filmiku widać również czerwony samochód osobowy jadący powoli pustą ulicą z przyklejoną do przedniej szyby kartką z napisanym na niej słowem "dzieci".

W położonym nad Morzem Azowskim oblężonym przez siły rosyjskie porcie Mariupol mają miejsce najcięższe walki i najgorsza katastrofa humanitarna toczącej się wojny na Ukrainie - ocenia agencja Reutera.

W całkowicie okrążonym przez rosyjskie wojska od początku marca i stale ostrzeliwanym mieście według mera mogło zginąć dotychczas ponad 20 tysięcy cywilów. Pojawiają się doniesienia, że Rosjanie zaczęli spalać zwłoki zabitych mieszkańców w mobilnych krematoriach, by ukryć ślady zbrodni.

Według najnowszych szacunków w mieście wciąż przebywa ponad 100 tys. osób. Przed wojną miasto liczyło ponad 400 tys. mieszkańców.

Mer: w jednej ze wsi Rosjanie zostawili sarin

W jednej ze wsi w obwodzie sumskim na północy Ukrainy po przejściu rosyjskich wojsk znaleziono sarin - poinformował w sobotę mer Trościańca Jurij Bowa.

"Po tym jak rosyjskie wojska przebywały w obwodzie sumskim we wsi Biłka znaleziono pozostałości broni chemicznej - sarin i inne substancje" - powiedział mer, cytowany przez Suspilne. Jak dodał, znaleziono też ampułki.

"Teraz zajmuje się tym SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy - PAP). Możliwe, że tą substancją chemiczną okupanci chcieli uderzać czy to w Kijów, czy w Połtawę, czy w inne miasta" - kontynuował mer.

Sarin to bezbarwny i bezwonny, silnie toksyczny związek chemiczny w postaci cieczy, stosowany jako bojowy środek trujący. Wnika do organizmu poprzez drogi oddechowe i skórę, a już kilkanaście miligramów tego środka może spowodować śmierć w ciągu kilku minut.

Bowa poinformował także, że w ciągu miesiąca Rosjanie zastawili w Trościańcu wiele pułapek, zaminowali wiele cmentarzy, lasów, parków, obiektów administracyjnych. 

Wieczorem rosyjscy żołnierze znów ostrzelali Charków; jedna osoba zginęła, dwie zostały ranne

W sobotę wieczorem rosyjscy żołnierze ponownie ostrzelali Charków; zginęła jedna osoba, dwie zostały ranne - poinformował mer tego położonego na wschodzie Ukrainy miasta Ihor Terechow, cytowany przez portal Ukraińska Prawda.

"Osoby ranne w wyniku wieczornego ostrzału znajdują się w szpitalu, gdzie lekarze walczą o ich życie" - dodał Terechow.

Tego samego dnia rano w wyniku rosyjskiego ostrzału w Charkowie zginęły dwie osoby, a 32 zostały ranne - przypomniał portal.

Władze: Rosjanie uniemożliwili ewakuację z Lisiczańska i celowo ostrzelali transport chleba

Rosjanie otworzyli ogień w stronę centrum Lisiczańska w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy, uniemożliwiając ewakuację ludności - poinformował w sobotę szef władz tego regionu Serhij Hajdaj. Dodał, że siły rosyjskie celowo ostrzelały osiem furgonetek dostarczających chleb.

"Podczas zawieszenia broni rosyjska armia otworzyła ogień w stronę centrum Lisiczańska. Oczywiście miejscowi mieszkańcy zdecydowali o pozostaniu w tym czasie w piwnicach. Ewakuację faktycznie zerwano, bo udało się wywieźć tylko jedną osobę" - napisał Hajdaj w komunikatorze Telegram. (https://t.me/luhanskaVTSA/1651)

Poinformował też, że rano Rosjanie po raz kolejny ostrzelali zakład przetwórstwa ropy naftowej w Lisiczańsku, wywołując pożar na powierzchni 5000 m kw. (https://t.me/luhanskaVTSA/1647)

Według niego siły przeciwnika ostrzelały też osiem furgonetek dostarczających chleb. "Jestem przekonany, że strzelali świadomie. Byli naprowadzani. Zdrajca chciał, by mieszkańcy Lisiczańska zostali bez chleba" - napisał Hajdaj. Dodał, że Rosjanie zaatakowali auta ciężkim uzbrojeniem. Ratownikom udało się ugasić ogień, którym po ostrzale zajęły się trzy pojazdy.

Władze: Rosjanie pod przymusem wywieźli do Rosji 50 mieszkańców Iziumu

Z Iziumu w obwodzie charkowskim Rosjanie przymusowo wywieźli do Rosji 50 mieszkańców - poinformował w sobotę przedstawiciel władz tego miasta na wschodzie Ukrainy Maksym Strelnyk.

"Już od dawna z Iziumu docierały informacje o tym, że rosyjscy okupanci wraz z miejscowymi zdrajcami dezinformują mieszkańców, którzy są w pełnej informacyjnej izolacji, i rozpowszechniają różne nieprawdziwe informacje dotyczące sytuacji w kraju i w mieście. Na przykład propagandyści przekazywali, że rzekomo Kijów i Charków upadły, a Izium został +poddany+" - napisał Strelnyk w mediach społecznościowych.

W związku z tym - jak kontynuował - mieszkańcom proponowano samodzielną "ewakuację" z Iziumu do Rosji. Jednak większość mieszkańców odmówiła dobrowolnego wyjazdu z miasta, bez względu na stałe ryzyko ostrzałów.

"Dlatego rosyjscy okupanci we współpracy z miejscowymi zdrajcami zorganizowali przymusową deportację z miasta ponad 50 mieszkańców. Autobusy z ludźmi przekroczyły granicę (z Rosją) przez przejście Czuhuniwka i pojechały w nieznanym kierunku" - dodał Strelnyk.

Przedstawiciel lokalnych władz ocenił, że jest do zbrodnia przeciwko ludzkości, której wykonawcy i zleceniodawcy muszą być ukarani.

Staruszka ewakuowała się z Mariupola, zabierając ze sobą koguta - nie zostawia się przyjaciół

Staruszka ewakuowała się z atakowanego przez Rosjan Mariupola na południowym wschodzie Ukrainy, zabierając ze sobą koguta; tłumaczyła, że nie zostawia się przyjaciół - napisało w sobotę ukraińskie MSZ.

"Ukraińska babcia, która uciekła z Mariupola, zabrała ze sobą swojego koguta. Tłumaczyła, że nie mogła zostawić swojego przyjaciela, z którym przetrwała bombardowanie i głód" - przekazało MSZ na Twitterze.

Resort zamieścił też nagranie, na którym słychać pianie Toszy. Niektóre media podają, że kobieta wyjechała z ptakiem do Polski. 

Władze Mariupola publikują nagranie przedstawiające zniszczenia w mieście

Władze Mariupola na południowym wschodzie Ukrainy opublikowały w sobotę nagranie przedstawiające zniszczenia miasta wskutek rosyjskiej agresji. Mariupol jest od półtora miesiąca oblężony przez wojska rosyjskie.

"Mariupol - zniszczone osiedle Wschodnie. Budynki na wylot przestrzelone, zabici pod gruzami. Tak według okupanta wygląda +wyzwolenie+" - pisze mariupolska rada miejska w serwisie Telegram, publikując nagranie ze zniszczonego miasta. (https://t.me/mariupolrada/9229)

"Raszyści (Rosjanie - PAP) sami nagrywają swoje zbrodnie wojenne dla trybunału w Hadze. Gromadzą kompromitujące ich materiały, chwalą się tym, że +nie porzucają swoich+. Po prostu rzucają w nich śmiertelnymi bombami i rozstrzeliwują z Gradów. Nieludzie i prawdziwi faszyści" - czytamy.

W całkowicie okrążonym przez rosyjskie wojska od początku marca i stale ostrzeliwanym Mariupolu panuje katastrofa humanitarna. W ocenie mera miasta mogło tam dotychczas zginąć ponad 20 tysięcy cywilów. Pojawiają się doniesienia, że Rosjanie zaczęli spalać zwłoki zabitych mieszkańców w mobilnych krematoriach, by ukryć ślady zbrodni.

Według najnowszych szacunków, w położonym nad Morzem Azowskim Mariupolu wciąż przebywa ponad 100 tys. osób. Przed wojną miasto liczyło ponad 400 tys. mieszkańców.

Wywiad wojskowy: w Chersoniu podczas okupacji pojawiło się ponad 820 grobów

Ze zdjęć satelitarnych firmy Planet Lab wynika, że podczas rosyjskiej okupacji na cmentarzu miejskim w Chersoniu na południu Ukrainy pojawiły się co najmniej 824 nowe groby - podaje w sobotę ukraiński wywiad wojskowy.

Według ukraińskiego wywiadu okupacyjna administracja Chersonia próbuje przekonać miejscowych mieszkańców, że "zbrodnie Rosji na Ukrainie są przeprowadzane dla dobra ludzi, a siły zbrojne Rosji nie walczą z ukraińskim narodem".

Twierdzi też, że "wojna rozpoczęła się przez +zachodnie plany+ zniszczenia rosyjskiego i ukraińskiego narodu", a samą wojnę określają jako "operację likwidacji antynarodowego kijowskiego reżimu" - relacjonuje ukraiński wywiad wojskowy we wpisie na Facebooku (https://tinyurl.com/2p9yv4bp).

Jak dodaje, mieszkańcom rozdawane są ulotki, w których m.in. napisano, że to Ukraińcy i wybrane przez nich władze są winni rosyjskiej agresji. "Nieszczęście, jakie was spotkało, to skutek przestępczej polityki kijowskiego reżimu" - głoszą materiały najeźdźców.

"Faktycznie takie działania rosyjskich propagandystów są bezpośrednim przyznaniem tego, że wojna nie ma nic wspólnego z mityczną +obroną Donbasu+. Jej cel to zniszczenie ukraińskiej państwowości i okupacja całej Ukrainy" - czytamy w komunikacie ukraińskiego wywiadu.

W rosyjskich ulotkach ostrzeżono również ludność Chersonia, by nie myślała, że rosyjska operacja będzie "szybka i bezbolesna" - kontynuuje wywiad. "To stwierdzenie staje się szczególnie aktualne, biorąc pod uwagę to, że zgodnie z danymi ze zdjęć satelitarnych firmy Planet Lab podczas okupacji na chersońskim miejskim cmentarzu pojawiły się co najmniej 824 nowe groby" - pisze ukraiński wywiad.

Władze: Rosjanie planują zamknąć Mariupol i uniemożliwić wjazd i wyjazd z miasta 

Rosjanie planują od poniedziałku zamknąć Mariupol uniemożliwiając wjazd i wyjazd z miasta, by prowadzić działania filtracyjne - informuje w sobotę doradca mera położonego na południowym wschodzie Ukrainy Mariupola, Petro Andriuszczenko.

Według Andriuszczenki w Mariupolu "proceder filtracji nabrał maksymalnych rozmiarów". W obozach i punktach filtracyjnych wszyscy mężczyźni są przesłuchiwani, sprawdzane są ich telefony, kontrolowane ciała. Od 5 do 10 proc. mężczyzn "nie przechodzi filtracji" i jest wywożonych do Dokuczajewska i Doniecka, ich dalszy los nie jest na razie znany - pisze w serwisie Telegram.

Jak dodał, Rosjanie ogłosili, że od poniedziałku planowane jest "ostateczne zamknięcie" Mariupola dla wjeżdżających i wyjeżdżających oraz wprowadzony ma być zakaz przemieszczania się wewnątrz miasta na tydzień.

W tym czasie ma być przeprowadzona filtracja wszystkich mężczyzn, którzy pozostali w mieście. Zostaną przewiezieni do Nowoazowska. Część osób ma być zmobilizowana do rosyjskiego korpusu okupacyjnego, inni mają być zmuszeni do oczyszczania gruzów, a osoby uznane za "podejrzane" mają być izolowane - przekazuje Andriuszczenko.

W oblężonym przez rosyjskie wojska i stale ostrzeliwanym Mariupolu panuje katastrofa humanitarna. W ocenie mera miasta mogło tam dotychczas zginąć ponad 20 tysięcy cywilów. Pojawiają się doniesienia, że Rosjanie zaczęli spalać zwłoki zabitych mieszkańców w mobilnych krematoriach, by ukryć ślady zbrodni.

Według najnowszych szacunków, w położonym nad Morzem Azowskim Mariupolu wciąż przebywa ponad 100 tys. osób. Przed wojną miasto liczyło ponad 400 tys. mieszkańców.

Intensywne walki w Mariupolu 

W Mariupolu trwają intensywne walki, Rosjanie rzucają do akcji dodatkowe siły – poinformowały w sobotę władze miasta, o które od blisko dwóch miesięcy toczy się bitwa.

Jak przekazał doradca mera Mariupola, Petro Andriuszczenko, Rosjanie kierują do szturmu więcej wojska. “Pojawienie się bombowców [Tupolew] świadczy o zamiarach rozpoczęcia ataku na twierdzę Azovstal oraz port po zrzuceniu wysokowydajnych bomb takich jak FAB-3000 i inne” – napisał Andriuszczenko we wpisie na platformie Telegram.

W poprzednich tygodniach rosyjskie wojska w dużej mierze zajęły portowe miasto, spychając broniących go Ukraińców w rejon zakładów metalurgicznych Azovstal oraz miejscowego portu. W mijającym tygodniu ukraińskie siły informowały, że miasto jest otoczone, drogi zaopatrzenia odcięte, zaś obrońcom brakuje żywności i amunicji.

Jak pisze agencja informacyjna Ukrinform, w Mariupolu pozostaje około 120 tys. jego mieszkańców. Według agencji Rosjanie bombardują nieuzbrojonych cywilów i blokują dostarczanie do miasta pomocy humanitarnej. Mer Mariupola informował wcześniej, że od początku rosyjskiej inwazji zginęło tam około 20 tys. cywilów.

Obserwatorzy oceniają, że całkowite zajęcie miasta, które przed wojną liczyło ponad 430 tys. mieszkańców, zapewniłoby Rosjanom kontrolę nad pasem terytorium łączącym front na wschodzie oraz południu Ukrainy. Zwolniłoby także znaczne rosyjskie siły, które mogłyby być skierowane na inne odcinki – oceniała w środę BBC.

Kobieta ze wsi pod Kijowem: Rosjanie torturowali mojego syna, zabili go strzałem w usta 

Dwaj przyjaciele ze wsi Zdwyżiwka w obwodzie kijowskim byli okrutnie torturowani, a następnie zostali zamordowani przez rosyjskich okupantów. Zabili mojego syna strzałem w usta z karabinu – powiedziała stacji Sky News matka jednego z zamordowanych.

28-latkowie Pawło Chołodenko i Wiktor Bałaj mieszkali niedaleko siebie we wsi Zdwyżiwka w rejonie Borodzianki. Przyjaźnili się od dzieciństwa, razem chodzili do szkoły, razem służyli dawniej w wojsku. Obaj zostali pojmani przez rosyjskich żołnierzy, którzy wkroczyli na ten teren pod koniec lutego.

Dopiero gdy po nieco ponad miesiącu Rosjanie się wycofali, matki Pawła i Wiktora odkryły, co spotkało ich synów - podał w sobotę Sky News.

„Byli torturowani. To były przerażające tortury, nie oszczędzono żadnej części ciała: palców, ramion, nóg (…) Trudno to wypowiedzieć, ale powiem to: zabili (Pawła) strzałem w usta. Z karabinu. Jego mózg był w kapturze płaszcza. Jest ciężko, bardzo ciężko” – powiedziała 48-letnia Tetiana Chołodenko.

O torturach zadanych synowi opowiedziała Sky News również 49-letnia Ołena Bałaj, matka Wiktora. „Mój syn nie dożył 29. urodzin. Te bękarty go zabiły. Faszyści torturowali go. Za co? Co zrobił? Nie jest winny, to tylko chłopak. Mój syn nie żyje. Mój chłopczyk odszedł, moje dziecko” – powiedziała, ściskając zdjęcie jedynaka.

Według Sky News Pawło i Wiktor służyli w przeszłości w ukraińskim wojsku i walczyli ze wspieranymi przez Moskwę separatystami po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku. Później jednak wrócili do cywila, Pawło pracował jako taksówkarz, a Wiktor był budowlańcem. Gdy w lutym Rosja zaatakowała na pełną skalę, obaj chcieli walczyć w obronie kraju.

„Jego ostatnie słowa były takie: mamo, kocham cię, ale muszę iść. Muszę bronić Ukrainy. Mamo, kocham cię” – wspomina matka Wiktora.

Sky News ocenił, że dawna służba wojskowa mogła być powodem, dla którego Rosjanie wykonali na nich egzekucje. Ciała obu mężczyzn zostały znalezione 3 kwietnia i widać było, że leżą w ziemi już od jakiegoś czasu. Obecnie pochowane są na dwóch różnych cmentarzach we wsi – podała brytyjska stacja.

„Chcę zemsty. Żeby rosyjscy żołnierze przechodzili to, co przeszedł mój syn (…) Ale nie możemy tak mówić, prawda, bo wtedy bylibyśmy tak źli jak oni. Nie możemy zachowywać się tak, jak oni. Ale chcę, żeby ich ukarano” – powiedziała matka Pawła.

Wicepremier: Rosjanie przetrzymują około 700 ukraińskich jeńców wojennych 

Około 700 ukraińskich żołnierzy jest w rosyjskiej niewoli – poinformowała w sobotę ukraińska wicepremier i minister ds. reintegracji terytoriów czasowo okupowanych Iryna Wereszczuk.

Według ukraińskiej wicepremier Rosjanie przetrzymują w niewoli także ponad tysiąc cywilów.

"Ponad tysiąc cywilów, wliczając w to więcej niż 500 kobiet, zostało schwytanych przez Rosjan” – powiedziała Wereszczuk ukraińskiej telewizji państwowej. “Żądamy bezwarunkowego wypuszczenia naszych cywilów na wolność” – dodała.

Jak oświadczyła, rząd w Kijowie nie zamierza wymieniać wojskowych na cywilów, ponieważ zabrania tego konwencja genewska. Zarzuciła przy tym Rosjanom, że ci nie w pełni stosują się do konwencji dotyczącej sposobu traktowania więźniów. Co więcej, stwierdziła wiceszefowa ukraińskiego rządu, Rosjanie dokonują wymiany więźniów w sposób “selektywny”, nie biorąc pod uwagę list sporządzonych przez stronę ukraińską.

Ukraińskie wojsko przetrzymuje obecnie podobną liczbę, tj. około 700 rosyjskich jeńców – poinformowała wicepremier.

W ciągu ostatnich tygodni światowe media i organizacje pozarządowe donosiły o udokumentowanych przypadkach łamania międzynarodowych konwencji oraz możliwych zbrodniach wojennych dokonanych przez rosyjskie wojska - w tym o masowych grobach cywilów w Buczy i na pobliskich przedmieściach Kijowa. Pojawiły się także pojedyncze, poparte nagraniami, doniesienia o strzelaniu przez Ukraińców do wziętych do niewoli rosyjskich żołnierzy.

Rosyjskie zbrodnie wojenne obejmują m.in. ataki na cele cywilne, zabójstwa, gwałty, wywózki i stosowanie zabronionej broni 

W świetle prawa międzynarodowego i w opinii obrońców praw człowieka rosyjskie zbrodnie wojenne w Ukrainie obejmują m.in. masowe zabójstwa, tortury, gwałty, grabieże, przymusowe wywożenie ludności (w tym dzieci) do Rosji, ataki na cele cywilne takie jak osiedla mieszkaniowe, szkoły, szpitale i korytarze humanitarne oraz stosowanie amunicji zabronionej przez konwencję genewską.

Wszelkie użycie siły zbrojnej przez Rosję na terytorium Ukrainy uznaje się za nielegalne i podpadające według prawa międzynarodowego pod zbrodnię prowadzenia wojny napastniczej. W wyniku rosyjskiej inwazji zginęło około 2 tys. cywilów ukraińskich, w tym 200 dzieci, a ponad cztery miliony osób opuściło kraj.

Relacje medialne z rosyjskiej inwazji umożliwiają odnotowanie popełnianych zbrodni wojennych w czasie rzeczywistym. Rosyjskie wojsko atakuje infrastrukturę cywilną, w tym budynki mieszkalne, szpitale, fabryki, sklepy, kościoły, szkoły i miejsca kultury. Nawet tam, gdzie istnieje cel wojskowy, użycie nieproporcjonalnej siły, mając świadomość, że atak prawdopodobnie spowoduje śmierć lub obrażenia cywilów lub uszkodzenie struktur cywilnych, jest zbrodnią wojenną.

Wycofanie się sił rosyjskich z rejonu Kijowa na początku kwietnia pozwoliło odkryć skalę zbrodni popełnionych na ludności cywilnej.

W Buczy, małym mieście na obrzeżach Kijowa, dziennikarze i obserwatorzy praw człowieka udokumentowali masowe groby i ciała cywilów pozostawione na ulicach, w piwnicach lub na podwórkach, wiele z ranami postrzałowymi głowy, niektóre z związanymi rękami. Dziennik "New York Times" podał, że podczas rosyjskiej okupacji snajperzy znajdujący się na wysokich budynkach strzelali do "wszystkiego co się ruszało". Rzeczniczka praw człowieka Ukrainy Ludmyła Denysowa poinformowała o grupie kobiet i dziewcząt, które były zamknięte w piwnicy przez prawie miesiąc, z których dziewięć z nich zaszło w ciążę w wyniku gwałtu. Z około 400 ciał cywilów znalezionych w Buczy i jej najbliższej okolicy, ponad 250 zostało zabitych kulami lub odłamkami pocisków, a wielu innych zmarło m.in. z głodu, zimna i braku lekarstw.

W sąsiadującym z Buczą Irpieniu w podobny sposób zginęło około 300 cywilów.Zmarłych chowano m.in. na podwórkach i w parkach, nie znamy dokładnej liczby ofiar. Odnotowano tam przypadki znęcania się nad kobietami i rozjeżdżania zmarłych czołgami. W Irpieniu, podobnie jak innych miasteczkach obwodu kijowskiego, Sławutyczu i Makarowie, pod koniec marca Rosjanie ponad 30 razy ostrzelali osiedla mieszkaniowe.

W Hostomlu obok Buczy zaginęło około 400 cywilów, a w położonym około 50 kilometrów za zachód od Kijowa Makarowie żołnierze rosyjscy zastrzelili 132 cywilów, poinformowały władze tych miast.

W okupowanym Chersoniu, zamieszkanym przed wojną przez 280 tys. osób mieście na południu Ukrainy, rosyjskie siły bezpieczeństwa, jak wynika z relacji świadków, miały bić porywać i torturować nieznaną liczbę cywilów. Z powodu oporu chersonian przed działaniami okupanta Rosjanie mieli rozpętać "wielki terror" w celu stłumienia protestów w mieście. Do 16 marca zaginęło tam co najmniej 400 mieszkańców.

Trwający od początku wojny ostrzał drugiego co do wielkości miasta na Ukrainie, Charkowa, dotyczy przeważnie osiedli mieszkaniowych i spowodował już śmierć ponad 300 cywilów. Jeszcze w lutym ostrzelany został m.in. internat dla niewidomych, a w marcu Rosjanie zbombardowali szpital w Iziumie w obwodzie charkowskim.

W Kreminnej w obwodzie ługańskim 11 marca zginęło 56 osób wskutek ostrzelania z czołgu domu opieki senioralnej.

Liczba ofiar śmiertelnych przeprowadzonego przez wojska rosyjskie ataku rakietowego na dworzec kolejowy w Kramatorsku w obwodzie donieckim wyniosła 50, a wśród nich było pięcioro dzieci. Na dworcu w Kramatorsku w momencie ataku znajdowało się około 4 tys. osób, w większości ludzie starsi, kobiety i dzieci, które oczekiwały na ewakuację z Donbasu do bezpieczniejszych regionów Ukrainy

Rozliczne ataki na cele cywilne odnotowano również m.in. w Czernihowie, Mariupolu, Wuhłedarze i Humaniu i przez wiele organizacji praw człowieka uznawane są one za zbrodnie wojenne.

Co istotne, część z tych ataków została dokonana przy pomocy bomb kasetowych, które z powodu ogromnego zagrożenia dla ludności cywilnej są zabronione przez konwencję genewską. Według OBWE w co najmniej 134 przypadkach siły rosyjskie użyły tego rodzaju amunicję. Wielokrotnie użyto jej m.in. w mieście Mikołajów na południu Ukrainy, w tym w czasie ataku 13 marca, w którym zginęło dziewięciu cywilów czekających w kolejce do bankomatu.

Taktyka oblężnicza mająca na celu zagłodzenie cywilów tak, by poddali się lub zmuszenie ich do ucieczki jako uchodźców, która ma od tygodni miejsce w Mariupolu, jest oczywistą zbrodnią wojenną, podobnie jak każde użycie amunicji kasetowej lub tak zwanych bomb termobarycznych na obszarach cywilnych, o co również podejrzewane są siły rosyjskie.

Zbrodnie wojenne popełniane przez Rosjan na terenie Ukrainy obejmują również przymusowe przesiedlenie ludności. Według ukraińskiej rzeczniczki praw człowieka ponad 400 tys. Ukraińców zostało siłą zabranych do Rosji, w tym około 84 tys. dzieci, głównie z samozwańczych republik Doniecka i Ługańska, ale również z oblężonego Mariupola.

Ukrinform: cztery pociski manewrujące zniszczone nad obwodem lwowskim 

Ukraińska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła nad obwodem lwowskim cztery pociski manewrujące wystrzelone z pokładów rosyjskich myśliwców Su-35 – informuje agencja Ukrinform.

Informację o zestrzeleniu pocisków manewrujących podała w sobotę rano regionalna administracja wojskowa. Jak przekazał w oświadczeniu gubernator obwodu lwowskiego Maksym Kozicki, samoloty, które dokonały nalotu, wystartowały z białoruskiej bazy lotniczej w Baranowiczach.

Ubiegłej nocy rosyjskie wojsko przeprowadziło ataki rakietowe w obwodach połtawskim i kirowogradzkim. W sobotę rano rosyjskie pociski spadły także na Kijów oraz miejscowości w obwodzie dniepropietrowskim.

Ukrinform: Atak na lotnisko w Aleksandrji, są zabici i ranni

W wyniku nocnego ataku rakietowego na lotnisko w Aleksandrji w obwodzie kirowogradzkim są zabici i ranni. Poinformował o tym w sobotę w Telegramie szef Kirowohradzkiej Obwodowej Administracji Państwowej Andrij Rajkowicz, donosi Ukrinform.

„Późnym wieczorem pociski wroga dotarły do Aleksandrji. Wycelowały w infrastrukturę lotniska. Są zabici i ranni” – napisał Rajkowicz. Pożar został ugaszony. Trwają prace awaryjne i naprawcze- dodał.

Jak podał Ukrinform, rosyjskie wojsko rozpoczęło atak rakietowy na lotnisko w Aleksandrii o godzinie 22:26 w piątek

BBC: Odgłosy eksplozji  w Kijowie i Lwowie

W Kijowie i Lwowie słychać w sobotę rano odgłosy eksplozji – podała stacja BBC, przytaczając informacje zamieszczone w internecie przez miejscowe władze. Nie ma doniesień o ofiarach i zniszczeniach.

Mer Kijowa Witalij Kliczko napisał na Facebooku, że w sobotę rano miasto zostało ostrzelane. Wybuchy nastąpiły w rejonie darnyckim na obrzeżach miasta. Nie wiadomo, czy ktoś zginął; na miejscu pracują ratownicy – napisał.

Według BBC odgłosy eksplozji słyszano również we Lwowie na zachodzie Ukrainy. Szef władz obwodu lwowskiego Maksym Kozycki poinformował na Telegramie, że podczas porannego ataku z powietrza zadziałała ukraińska obrona przeciwlotnicza. Nie podał informacji ewentualnych ofiar i zniszczeń.

Szef Światowego Programu Żywnościowego: ludzie w Mariupolu umierają z głodu 

Dyrektor wykonawczy Światowego Programu Żywnościowego (WFP) David Beasley oświadczył po swojej wizycie na Ukrainie, że ludzie umierają z głodu w oblężonym portowym mieście Mariupol i ostrzegł, że kryzys humanitarny w tym kraju może się pogłębić, gdy Rosja nasili swoje ataki w nadchodzących tygodniach.

Cytowany przez agencję Associated Press, Beasley ostrzegł również, że inwazja Rosji na eksportującą zboże Ukrainę grozi destabilizacją narodów położonych daleko od jej granic i może pociągnąć za sobą fale migracji.

Globalny niedobór żywności spowodowany wojną może wywołać "masową migrację, jakiej nie widzieliśmy od czasów II wojny światowej" - powiedział.

Rosja i Ukraina produkują łącznie 30 proc. światowej podaży pszenicy i eksportują około 75 proc. światowego oleju słonecznikowego. Połowa ziarna, które WFP kupuje do dystrybucji na całym świecie, pochodzi z Ukrainy.

"Ludzie będą umierać z głodu" - powiedział.

Płynna natura konfliktu, w którym walki przeniosły się z okolic stolicy na wschodnią Ukrainę, sprawiła, że dotarcie do głodujących Ukraińców stało się szczególnie trudne - zaznaczył Beasley.

Szef agencji ubolewał nad brakiem możliwości dostępu do potrzebujących w czasie konfliktu, z jakim boryka się WFP i inne organizacje humanitarne.

Częścią problemu jest brak dostępu, ale także brak siły roboczej i paliwa, ponieważ zasoby są przeznaczane na działania wojenne.

WFP szacuje, że jedna trzecia ludności na Ukrainie i 60 proc. przesiedleńców wewnętrznych obawia się, że nie znajdzie wystarczającej ilości żywności dla siebie i swoich rodzin.

"To nie będzie tylko kilka najbliższych dni, ale kilka następnych tygodni i miesięcy, które mogą być jeszcze bardziej skomplikowane niż teraz" - powiedział. "W rzeczywistości jest coraz gorzej".

Siły rosyjskie, które kontrolują dostęp do Mariupola, nie wpuściły pomocy, mimo że WFP domagał się dostępu.

Beasley odwiedził również tereny w pobliżu Kijowa, które zostały zniszczone w wyniku rosyjskiej inwazji, w tym miasto Bucza, gdzie dowody masowych mordów i innych okrucieństw wobec ludności cywilnej wstrząsnęły światową opinią publiczną.

Szef agencji ONZ opisywał dzielnice "całkowicie zdziesiątkowane przez bombardowania", porównując to, co widział, do koszmaru, w który nie sposób uwierzyć.

The Times: Brytyjskie służby specjalne ponownie szkolą Ukraińców w Kijowie

Oficerowie brytyjskiej elitarnej jednostki Special Air Service (SAS) szkolą ukraińskich wojskowych w rejonie Kijowa - pisze w sobotę brytyjski dziennik "The Times".

Fakt odbywania szkoleń w poprzedzających dwóch tygodniach potwierdzili gazecie ukraińscy dowódcy. Ćwiczenia obejmowały m.in. obsługę ręcznych wyrzutni przeciwpancernych NLAW dostarczonych przez Wlk. Brytanię w lutym. To pierwszy raz od początku rosyjskiej inwazji, gdy potwierdzono obecność brytyjskich instruktorów na terenie Ukrainy.

Instruktorzy z Wielkiej Brytanii poprzednio przebywali na Ukrainie od rosyjskiej inwazji na Krym w 2014 roku do lutego br. Zostali wycofani, by uniknąć bezpośredniego kontaktu z siłami rosyjskimi i wciągnięcia NATO w trwający konflikt - pisze "The Times". 

Zełenski dla CNN: Straciliśmy ok. 2,5-3 tys. żołnierzy, 10 tys. jest rannych

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział w wywiadzie dla CNN, że Ukraina straciła podczas wojny 2,5-3 tys. żołnierzy, zaś ok. 10 tys. jest rannych. Dodał, że Ukraińcy muszą zrobić wszystko, by wojna trwała w nieskończoność.

Zełenski stwierdził, że nie wiadomo, ilu z 10 tys. rannych żołnierzy przeżyje. Zasugerował jednak, że straty rosyjskie są znacznie większe i szacowane są na 19-20 tys. zabitych. Dodał też, że trudno jest ocenić, jak wielu zginęło cywilów, m.in. ze względu na to, że nie ma informacji, co dzieje się na terenach okupowanych przez Rosjan.

Prezydent Ukrainy przyznał też, że trudno mu patrzeć na obrazki zabitych dzieci, takie jak z Buczy i innych podkijowskich miejscowości.

"Trudno jest mi na to patrzeć jako ojcu (...) Wszystko, czego chcesz po tym, to mścić się i zabijać. Ale muszę to oglądać jako prezydent. Wszyscy chcemy walczyć, ale musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, by ta wojna nie trwała w nieskończoność" - powiedział przywódca we fragmencie wywiadu wyemitowanym przez CNN w piątek.

Zapytany o zatopienie krążownika Moskwa, Zełenski skomentował, że dla Ukrainy zatopienie największego okrętu rosyjskiej floty czarnomorskiej "nie jest tragedią", bo oznacza to, że Rosja ma mniejsze możliwości ataku na Ukrainę.

Media: brytyjski żołnierz w ukraińskiej armii pobity w niewoli przez Rosjan 

Brytyjski żołnierz, który walczył w szeregach ukraińskiej armii w Mariupolu, a w tym tygodniu wpadł w ręce Rosjan, został przez nich pobity oraz zmuszony do wywiadu w telewizji - podały w piątek brytyjskie media, powołując się na jego rodzinę.

28-letni Aiden Aslin we wtorek przekazał poprzez media społecznościowe, że jego oddział musiał się poddać, gdy skończyły im się jedzenie i amunicja.

W niespełna 24 godziny po tym, jak trafił w ręce Rosjan, w dwóch państwowych stacjach telewizyjnych wyemitowano zapowiedź przeprowadzonego z nim "wywiadu". Na nagraniach Aslin ma dużą ranę na czole, podbite oko, a ręce spięte kajdankami.

Członkowie jego rodziny w rozmowach z dziennikiem "Daily Mail" oraz stacją Sky News potwierdzili, że bez wątpienia na nagraniu jest Aslin, a także, że rozmawiali przez wideo tuż przed poddaniem się jego oddziału i żadnego z tych obrażeń wtedy nie miał.

Aslin, który w przeszłości zgłosił się na ochotnika do walki z Państwem Islamskim w Syrii, na Ukrainę przeprowadził się w 2018 roku. Z tym krajem postanowił związać swoje życie - ma tam narzeczoną, która jest Ukrainką, dom, a oprócz brytyjskiego obywatelstwa także ukraińskie. Mimo że służył w piechocie morskiej, czyli jest pełnoprawnym żołnierzem regularnych Sił Zbrojnych Ukrainy, w rosyjskich stacjach telewizyjnych przedstawiono go jako zagranicznego najemnika.

Media zidentyfikowały Rosjankę, która namawiała męża do gwałcenia Ukrainek 

12 kwietnia SBU opublikowała nagranie, na którym - jak podano - słychać fragment przechwyconej rozmowy telefonicznej rosyjskiego żołnierza z żoną.

Na nagraniu słychać, jak kobieta mówi: "Gwałć tam ukraińskie baby. Nic mi nie mów. Dobra? (śmiech)". Mężczyzna odpowiada: "Gwałcić i nic ci nie mówić?". "Tak, żebym nic nie wiedziała. A co?" - mówi kobieta, śmiejąc się. "Mogę, tak?" - pyta mąż. "Tak, pozwalam. Tylko zabezpieczaj się" - stwierdza małżonka, na co jej mąż odpowiada: "Dobrze". (https://tinyurl.com/2p8kbc74)

Dziennikarze programu Schemy i rosyjskiej redakcji Radia Swoboda podali w piątek, że ustalili tożsamość osób z nagrania. Dzięki źródłom w ukraińskich organach ścigania dziennikarze zdobyli dostęp do rosyjskich numerów telefonów rozmówców, co pozwoliło na ich identyfikację w mediach społecznościowych.

Rozmówcy to 27-letni Roman Bykowskij i Olga Bykowska pochodzący z obwodu orłowskiego na zachodzie Rosji. Według dziennikarzy rodzina mieszka na anektowanym Krymie.

Mężczyzna dawniej służył w Rosgwardii i w pułku, który brał udział w aneksji Krymu - czytamy. Po rozpoczęciu pełnowymiarowej ofensywy rosyjskiej na Ukrainie wkroczył do obwodu chersońskiego.

Jak podaje Radio Swoboda, Bykowska na swoim profilu w serwisie Vkontakte napisała, że najważniejsze dla niej w życiu są "rodzina i dzieci". W 2017 r. została matką. Dziennikarze znaleźli ogłoszenie, w którym poszukiwała pracy przy opiece nad dziećmi.

Radio Swoboda zadzwoniło do Bykowskich. Mężczyzna potwierdził swoje imię i nazwisko; poinformował, że znajduje się w Sewastopolu. Kiedy dowiedział się, że dzwoni do niego dziennikarz, powiedział, że to nie jego głos został zarejestrowany na nagraniu SBU.

Kobieta przyznała w rozmowie telefonicznej, że jej mąż przebywa w Sewastopolu, jest ranny i trafił do szpitala wojskowego. Po rozmowie usunęła konto w serwisie Vkontakte. Dziennikarze podkreślają, że głosy obu rozmówców brzmiały tak jak na nagraniu SBU.

Ambasador UE: Rosja zaczęła uprowadzać ukraińskie dzieci 

Po ukraińskich aktywistach, dziennikarzach, urzędnikach, innych cywilach Rosja zaczęła uprowadzać ukraińskie dzieci - podkreślił w piątek szef Delegatury Unii Europejskiej na Ukrainie Matti Maasikas.

"Po ukraińskich dziennikarzach, aktywistach, przedstawicielach lokalnych władz, innych cywilach, Rosja zaczęła uprowadzać ukraińskie dzieci" - napisał Maasikas na Twitterze.

Jak dodał, "wraz z ich zaplanowaną tzw. adopcją przez rosyjskie rodziny jest to kolejne cyniczne, zatrważające złamanie międzynarodowego prawa humanitarnego".

Zapowiedział, że Rosja będzie pociągnięta do odpowiedzialności.

Ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa przekazała w czwartek, że według rosyjskich mediów do Rosji nielegalnie wywieziono ponad 150 tys. dzieci z Ukrainy.

Doradca prezydenta: nie ma obecnie bezpiecznych miejsc w kraju 

W związku z możliwością rosyjskich ostrzałów obecnie na Ukrainie nie ma bezpiecznych miejsc - podkreślił doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, Ołeksij Arestowycz, cytowany w piątek przez serwis Dzerkało Tyżnia.

"Prawdopodobieństwo bycia zabitym przez rakietę manewrującą jest mniej więcej takie samo jak bycia zabitym przez samochód" - zauważył Arestowycz.

Doradca szefa państwa zaapelował do Ukraińców, by nie lekceważyli alarmów przeciwlotniczych i po ich usłyszeniu udawali się do schronów.

Brytyjski historyk: Moskwa to pierwszy zatopiony rosyjski krążownik od 1941 r.

Moskwa to pierwszy utracony przez Rosję krążownik od 1941 r., gdy Niemcy u wybrzeży Krymu zatopili Czerwoną Ukrainę - zauważył prof. Evan Mawdsley, znany brytyjski historyk specjalizujący się w historii Rosji i II wojny światowej, którego cytuje w piątek BBC.

Wyjaśnił on, że chociaż Rosja straciła inne okręty wojenne w czasie II wojny światowej, to Czerwona Ukraina była ostatnim do tej pory zatopionym sowieckim lub rosyjskim krążownikiem. Ocenił, że Moskwa jest największą rosyjską stratą bojową od zakończenia II wojny światowej.

Prof. Mawdsley wskazał, że choć Moskwa miała ponad 40 lat, była jednym z największych okrętów rosyjskiej marynarki wojennej, a od lat 80. XX wieku nie budowano nowych dużych okrętów nawodnych.

"Zakładając, że Moskwa rzeczywiście została trafiona i śmiertelnie uszkodzona przez stosunkowo niewielki pocisk Neptun, zdarzenie to sugeruje, że okręt miał słabe systemy obrony przeciwrakietowej i słabą kontrolę uszkodzeń" - powiedział.

W czwartek wieczorem ministerstwo obrony Rosji poinformowało, że krążownik rakietowy Moskwa zatonął podczas holowania w sztormie. Nie wspomniało jednak nic o tym, że został trafiony, a jedynie, że przyczyną holowania był pożar. Ukraińską wersję zdarzeń - że okręt został trafiony dwiema ukraińskimi rakietami - potwierdziły w piątek też Stany Zjednoczone.

Wiceminister obrony: Rosja aktywnie przygotowuje się do nowej ofensywy 

Wojska rosyjskie aktywnie przygotowują się do nowej ofensywy na wschodzie Ukrainy, w tym przygotowują infrastrukturę medyczną oraz terytorium Białorusi do wystrzeliwania rakiet w kierunku Ukrainy - powiedziała w piątek wieczorem ukraińska wiceminister obrony Anna Malar.

"Aktywnie się do tego przygotowują (do ofensywy na wschodzie – PAP). Koncentrują nie tylko broń, sprzęt wojskowy, personel, ale przygotowują również infrastrukturę medyczną do pomocy rannym. Gromadzą rezerwy, w pełni przygotowując terytorium Białorusi do uderzeń rakietowych na Ukrainę" - mówiła.

Odnosząc się do zatopienia rosyjskiego krążownika "Moskwa" wiceminister zaznaczyła, że "rosyjska armia jest mściwa" i "część operacji wykonuje emocjonalnie".

"I jest bardzo prawdopodobne, że decyzje te mogą podejmować nie wojskowi, ale cywil, to znaczy Putin. Bo czasami nie ma wizji wojskowej w tym, co się dzieje” – dodała.

Ukrinform: Rosja straciła kolejnych 76 żołnierzy, dwa czołgi i trzy wyrzutnie Grad

Ostatniej doby na południu Ukrainy siły ukraińskie zadały rosyjskim najeźdźcom kolejne straty: zginęło 76 żołnierzy, zlikwidowano dwa czołgi i trzy wyrzutnie rakietowe Grad – podała w sobotę agencja Ukrinform, cytując komunikat ukraińskiego dowództwa operacyjnego Południe.

„W ciągu dnia sytuacja na południu Ukrainy charakteryzowała się rosnącą agresją ze strony wroga. Desperacko starając się utrzymać pozycje na południowym froncie, najbardziej haniebna armia świata strzela do cywilów w obwodach mikołajowskim i chersońskim” – poinformowało dowództwo operacyjne Południe.

Na niektórych obszarach odnotowano działalność snajperów – dodały służby prasowe dowództwa Południe.

Według Ukrinformu Rosja, w odwecie za straty poniesione na Morzu Czarnym, gdzie zatonął okręt flagowy Floty Czarnomorskiej, krążownik Moskwa trafiony ukraińskimi rakietami, nasiliła ataki na infrastrukturę cywilną i przemysłową w Ukrainie. Rosjanie ostrzelali dzielnice mieszkalne Mikołajowa m.in. amunicją kasetową, w wyniku czego zginęło pięć osób, a 15 zostało rannych – informował szef władz obwodu mikołajowskiego Witalij Kim.

Zełenski: Skuteczność sankcji na Rosję decyduje o długości trwania wojny 

Skuteczność instrumentów wpływu na Federację Rosyjską decyduje o tym, jak długo będzie trwać prowadzona przez nią wojna - powiedział w piątek wieczorem w wideo na Facebooku prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

"Zadaniem numer jeden jest przyspieszenie pokoju. Nasze siły zbrojne robią to znakomicie. Powstrzymują ataki najeźdźców. Wdrażają kontrnatarcia. To mobilizuje naszych dyplomatów na wszystkich możliwych poziomach, zarówno oficjalnych jak i nieoficjalnych" - powiedział ukraiński prezydent.

Zełenski podkreślił, że kolejny pakiet sankcji wobec Rosji powinien zawierać ambargo na rosyjską ropę. "Demokratyczny świat powinien zadecydować, że pieniądze Rosji za zasoby energetyczne to faktycznie pieniądze na niszczenie demokracji. Kiedy podejmą te decyzje, wszyscy będziemy mogli zobaczyć, że nadchodzi pokój" - podkreślił.

"Jestem pewien, że od czasu do czasu widzicie w mediach – ukraińskich i zachodnich – doniesienia o tym, jak długo ta wojna może trwać. Niektórzy mówią, że kilka tygodni. Inni - kilka lat. A jeszcze inni twierdzą, że wojna potrwa do końca tego roku. A ktoś inny radzi przygotować się na permanentną konfrontację z Rosją tak długo, jak ona istnieje" - mówił Zełenski.

"Oczywiście słyszę te różne przepowiednie. Mam znacznie więcej różnych informacji niż niektóre media o zamiarach i możliwościach armii rosyjskiej. O potencjale rosyjskiej gospodarki. O stanie emocjonalnym społeczeństwa w Rosji. To wszystko trzeba wziąć pod uwagę, zanim powiemy, jak długo potrwa wojna. Dlatego musimy liczyć się ze skutecznością instrumentów wpływu na Rosję, którymi posługuje się Ukraina i cała nasza koalicja antywojenna przeciwko rosyjskiej agresji" -tłumaczył.

Zaznaczył, że wszystkim partnerom, z którymi rozmawia na ten temat, zawsze mówi, iż wysokość wsparcia dla Ukrainy bezpośrednio wpływa na nadejście pokoju. "Dosłownie od tego zależy, ilu jeszcze Ukraińców zdołają zabić okupanci" - przekonywał Zełenski.

"Jeśli ktoś powie: rok lub lata, odpowiadam: można znacznie skrócić wojnę. Im więcej i im szybciej zdobędziemy całą potrzebną nam broń, tym silniejsza będzie nasza pozycja i szybciej zapanuje pokój. Im więcej i im szybciej otrzymamy wsparcie finansowe, tym szybciej zapanuje pokój. Im szybciej demokratyczny świat uzna, że embargo na ropę naftową wobec Rosji i całkowita blokada jej sektora bankowego są koniecznymi krokami w kierunku pokoju, tym szybciej skończy się wojna" - podsumował.

MSW: Obwód kijowski nadal jest mocno zaminowany 

W obwodzie kijowskim na Ukrainie codziennie znajdowanych się ponad tysiąc urządzeń wybuchowych - poinformował na Telegramie doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Wadym Denysenko.

"Każdego dnia w samym regionie Kijowa znajdujemy ponad tysiąc ładunków wybuchowych. Dlatego musimy być bardzo ostrożni i w żadnym wypadku nie wchodzić na pola, do lasów, powinniśmy omijać krótkie drogi, wiejskie szlaki" - ostrzegł Denysenko.

Zaznaczył, że obecnie funkcjonariusze organów ścigania proszą, aby nie wracać do obwodu kijowskiego, jeśli jest taka możliwość.

"Jeśli mówimy o Kijowie i regionie Kijowa, to zgodnie z trendem, który obserwujemy, wiele osób wraca na kilka dni – żeby obejrzeć swoje mieszkania, wziąć kilka rzeczy, a potem kierują się z powrotem na zachód Ukrainy czy do tych miejsc, gdzie jest jeszcze bezpiecznie" - poinformował.

Źródło:
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Powiązane: Wojna w Ukrainie

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki