REKLAMA
TYDZIEŃ Z KRYPTO

Były ambasador USA w Polsce: Putin chce naciągnąć Trumpa na złą umowę i zmusić do niej Zełenskiego

2025-08-07 18:36
publikacja
2025-08-07 18:36

Zagrożenia spotkania Putina z Trumpem są oczywiste: skłonienie Trumpa do zaakceptowania złego układu i usidlenie Zełenskiego - mówi w rozmowie z PAP Daniel Fried, były ambasador USA w Polsce. Jak jednak ocenił, Trump ma karty do gry i może je wykorzystać, by zmusić Putina do ustępstw.

Były ambasador USA w Polsce: Putin chce naciągnąć Trumpa na złą umowę i zmusić do niej Zełenskiego
Były ambasador USA w Polsce: Putin chce naciągnąć Trumpa na złą umowę i zmusić do niej Zełenskiego
fot. TPYXA_ILLUSTRATION / / Shutterstock

Według Frieda, weterana amerykańskiej dyplomacji, nieoczekiwana rosyjska propozycja spotkania Trump-Putin, jaka pojawiła się po środowych rozmowach Putina z wysłannikiem Trumpa Stevem Witkoffem, wiąże się z „oczywistymi zagrożeniami”, ale jest też scenariusz „mniej pesymistyczny”.

– Putin może pogrywać z Trumpem, grać na uniknięcie sankcji i innych rodzajów presji ekonomicznej. A potem chce naciągnąć Trumpa na złą umowę, po czym obaj mieliby usidlić Zełenskiego i zmusić go do przyjęcia tego złego układu – mówi Fried, kreśląc „czarny scenariusz”.

Jego zdaniem scenariusz bardziej optymistyczny jest taki, że Trump, wyczuwając zmianę w pozycji Rosji w reakcji na presję sankcji, „zda sobie sprawę, że Putin jest w defensywie i zechce przeforsować lepszy układ dla Ukrainy, poczynając od faktycznego, kompletnego zawieszenia broni”.

– (Sekretarz Stanu) Marco Rubio sugerował wczoraj w wywiadzie, że rosyjska pozycja wciąż nie jest akceptowalna, ale że Moskwa przynajmniej odstąpiła od swoich maksymalnych żądań. Więc potrzebna jest dalsza presja – zauważył.

Według Frieda ogłoszenie dodatkowych 25 proc. ceł na towary z Indii z powodu kupowania rosyjskiej ropy naftowej jest potencjalnie dobrym ruchem, ale będzie skuteczne tylko wtedy, jeśli pójdą za nim kolejne sankcje wtórne na rosyjską ropę naftową. Trump w środę zapowiedział, że będzie nakładał kolejne sankcje, ale zdaniem byłego ambasadora wszystko będzie zależeć od szczegółów.

– Trump wielokrotnie dochodził do samej linii zrobienia czegoś przeciwko Putinowi, ale potem od niej odchodził. Gdyby mimo planowanego spotkania zdecydował się i tak spełnić swoje ultimatum i nałożyć w piątek kolejne sankcje, przystępowałby do rozmów z pozycji siły – ocenił rozmówca PAP.

10-dniowe ultimatum Trumpa wobec Putina z groźbą nałożenia sankcji i ceł wtórnych, jeśli Putin nie zgodzi się na rozejm, mija w piątek i jak sugerował w środę amerykański prezydent, planuje on zrealizować swoją groźbę.

Mimo to wciąż wiele kwestii jest niejasnych, w tym, czy w ogóle dojdzie do spotkania. W wypowiedziach urzędników Kremla mowa jest jedynie o spotkaniu Trump-Putin, być może w przyszłym tygodniu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Biały Dom i Trump tymczasem sugerowali inny format spotkania: dwustronne między przywódcami USA i Rosji, po czym trójstronne z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Kreml dotąd nie potwierdził, że Putin jest gotowy do spotkania z Zełenskim, podczas gdy według „New York Post” dla Białego Domu jest to konieczny warunek do organizacji szczytu.

Nie jest też jasne, co sprawiło, że po miesiącach impasu tuż przed nałożeniem sankcji pojawiła się szansa na przełom.

Według Frieda podstawowa amerykańska propozycja jest od dłuższego czasu taka sama: zawieszenie broni, de facto uznanie rosyjskich zdobyczy terytorialnych i prawdopodobne dalsze zniesienie sankcji przeciwko Rosji. Rosja dotąd domagała się uznania za jej część nawet tych terytoriów, których nie kontroluje (lecz które anektowała), a także faktycznego rozbrojenia Ukrainy.

– Nie wiemy, czy Rosja zaakceptuje amerykańską propozycję. Putin, podobnie jak Stalin, był bardzo dobry w mówieniu ogólników, które brzmiały dobrze, ale nic nie znaczyły. Podejrzewam, że tak też jest teraz – mówił Fried. – Ale prawdą jest również, że Stany Zjednoczone mają środki presji, które dają im przewagę. Trump ich nie wykorzystał i szczerze mówiąc, Biden też nie wykorzystał wszystkiego, co miał do dyspozycji. I jeśli Trump dał Putinowi jasno do zrozumienia, że jest gotowy uderzyć mocno, Putin może wykalkulować, że opłaca mu się wziąć to, co już zdobył, ogłosić zwycięstwo i przerysować mapę. Bo ma świadomość, że rosyjska gospodarka jest podatna na wstrząsy. To jest ten dobry scenariusz – dodał.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

osk/ mms/ mhr/

Źródło:PAP
Tematy
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Advertisement

Komentarze (2)

dodaj komentarz
platfusoptymista
Amerykańscy sowietolodzy z okresu zimnej wojny byli bardziej rozrywkowi od tych wypocin.
od_redakcji
„Putin planuje teatr dyplomatyczny – Trump dostarcza scenografię, Zełenski rolę drugoplanową, a Fried popcorn i komentarz”
Na scenie: Trump, Putin, Zełenski i... Daniel Fried – dawny ambasador, dziś Nostradamus dyplomacji, ostrzega przed „czarnym scenariuszem”, czyli dokładnie tym, co najpewniej się wydarzy, tylko z większą liczbą
„Putin planuje teatr dyplomatyczny – Trump dostarcza scenografię, Zełenski rolę drugoplanową, a Fried popcorn i komentarz”
Na scenie: Trump, Putin, Zełenski i... Daniel Fried – dawny ambasador, dziś Nostradamus dyplomacji, ostrzega przed „czarnym scenariuszem”, czyli dokładnie tym, co najpewniej się wydarzy, tylko z większą liczbą flag, selfie i nagłówków w New York Post.

Bo jak wiadomo – kiedy Putin nagle chce się spotkać z Trumpem, to na pewno z dobroci serca. Przynosi ciasteczka i propozycję pokoju. Oczywiście pokoju pod warunkiem, że Ukraina odda Donbas, zdemilitaryzuje się, a Zełenski zacznie prowadzić transmisje live z Kremla. Mały kompromis dla dobra świata.

Według Frieda, Putin planuje "naciągnąć Trumpa na złą umowę", co samo w sobie brzmi tak, jakby ktoś zamierzał sprzedać mu garnki na pokazie w Emiratach. Ale spokojnie – Trump przecież ma „karty w ręku”! Pytanie tylko: czy to talia do pokera, czy Uno?

Najpierw grozi cłami Indiom, bo kupują ropę od Rosji, potem nakłada sankcje, potem... może nie nakłada, potem mówi, że nałoży w piątek. A jeśli nie nałoży, to chociaż ogłosi, że „naciskał”. Wszystko to jak z taniego thrillera politycznego: „Ultimatum w Dubaju – część 3: Putin odpiera atak fryzury Trumpa”.

W wersji optymistycznej – Trump zmusi Putina do kapitulacji samym spojrzeniem i telefonem z klapką. W wersji realnej – Putin zrobi minę jak kot przy pustej misce i będzie mówił, że to przecież tylko propozycje, rozmowy wstępne, nieformalne warunki kapitulacji Ukrainy.

Tymczasem Kreml – w swoim klasycznym stylu „nie mówimy nie, ale też nie mówimy tak” – być może chce spotkania w Emiratach, ale nie z Zełenskim. A Trump i Biały Dom uparcie powtarzają, że trójstronny szczyt musi się odbyć, bo przecież Zełenski jest bohaterem serialu i teraz już naprawdę trzeba zamknąć ten sezon.

A może to tylko teatrzyk, w którym wszyscy grają dla kamer, a prawdziwy scenariusz i tak piszą notowania baryłki ropy i sondaże w Ohio?

Bo w końcu – jak mówi Fried – Trump już wiele razy „dochodził do linii”, po czym zawracał. Ale to może tylko jego styl negocjacji: zrobić wielki krok w tył, żeby potem z impetem ruszyć w bok.

Zatem czekamy: czy Putin przyjmie propozycję, czy zrobi „klasyczne ZSRR” i uzna, że wszystko zostało osiągnięte – nawet jeśli nie zostało? Czy Zełenski dostanie rolę w tej sztuce, czy tylko zostanie przymuszony do epizodu?

Jedno jest pewne: Ameryka ma środki presji, ale od lat trzyma je w szafce „na specjalne okazje”, obok nieużywanych argumentów moralnych i zakurzonego traktatu z ONZ.

Powiązane: Plan pokojowy dla Ukrainy

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki