Amerykański Departament Energii poinformował o spadku zapasów ropy naftowej o 15 tys. baryłek do poziomu 370,3 mln baryłek. Wiadomość jest sporym zaskoczeniem, gdyż oczekiwano wzrostu zapasów o 1,1 mln baryłek. Przed tygodniem zapasy zwiększyły się o 3,9 mln baryłek. W dodatku zapasy benzyny zwiększyły się jedynie o 0,1 mln baryłek, a rezerwy destylatów zmniejszyły się o 1,2 mln baryłek.
Zmniejszenie zapasów ropy naftowej jest związane z zakłóceniem dostaw do Cushing w Oklahomie, które wynika z awarii rurociągu przesyłające surowiec z kanadyjskiej prowincji Alberta. Niemniej jednak spadek zapasów jest pozytywnym sygnałem dla rynku ropy naftowej, wpływającym dodatnio na notowania kontraktów na surowiec.
Wzrost cen ropy naftowej jest pochodną słabości dolara, za którą stoi polityka prowadzona przez Rezerwę Federalną. Przedstawiony wczoraj protokół po posiedzeniu Komitetu Otwartego Rynku pokazał, że amerykańskie władze monetarne nie rozważają zacieśnienia polityki pieniężnej w najbliższym czasie. Ponadto zakończenie drugiej rundy ilościowego łagodzenia polityki monetarnej nie zatrzyma napływu dolara na rynki, gdyż Fed będzie reinwestować środki z zapadających obligacji.
Bank inwestycyjny Goldman Sachs obniżył prognozy dla dolara, za czym przemawia osłabienie wzrostu gospodarczego. Zgodnie z oczekiwaniami dolar osłabi się do 1,45 dolara za euro w przeciągu trzech miesięcy. W perspektywie półrocznej kurs pary wzrośnie do 1,50 dolara, a w perspektywie rocznej sięgnie 1,55 dolara.
Kolejnym czynnikiem stojącym za wzrostem notowań ropy naftowej jest umocnienie dobrego sentymentu na rynkach finansowych. Wzrosty na europejskich parkietach przekraczały dzisiaj 1 proc. W niemiecki DAX oraz francuski CAC 40 rosły o 1,3 proc.
Cena ropy w Nowym Jorku szła w górę o ponad 0,9 proc. do 100,68 dolara. Surowiec notowany w Londynie zyskiwał na wartości 0,2 proc. do 112,41 dolara.
P.L.