W ciągu pierwszej godziny handlu, europejskie indeksy podskoczyły do góry, tak jakby chciały pokazać zadowolenie z sezonowego zamknięcia "kwestii greckiej", po czym solidarnie zanurkowały pod kreskę. Rośnie w ten sposób presja obozu niedźwiedzi, które coraz donośniejszym głosem upominają się o korektę. Spadki na najważniejszych parkietach Starego Kontynentu nie przekraczały jednak 1 proc. Finalnie brytyjski FTSE100 stracił 0,3 proc., francuski CAC40 0,16 proc., niemiecki DAX 0,5 proc., a Mediolan 0,08 proc.
Warszawski indeks 20 blue-chipów nie odnotowywał zbyt dużych wahań kursu, lecz oscylował blisko poniedziałkowego zamknięcia. Ostatecznie zakończył sesję na poziomie 2 352,13 punktów, czyli o 0,14 proc. wyżej niż wczoraj.

Najgorzej poradziły sobie dzisiaj spółki Globe Trade Centre (-2,22 proc.), PKN Orlen (-1,16 proc.) oraz PZU (-0,99 proc.). Z drugiej strony najlepiej wypadły spółki BRE Bank (+2,21 proc.), TVN (+1,88 proc.) oraz Asseco Poland (+1,88 proc.).
Tymczasem gdy w Europie sesja dobiegała końca, amerykański indeks Dow Jones po raz pierwszy od maja 2008 roku, zdobył psychologiczny poziom 13 000 punktów. Wall Street na europejskie rozstrzygnięcia stara się najwidoczniej patrzeć przez różowe okulary, śrubując kolejne poziomy indeksów.
K.G.


