Mo-Bruk zamierza na przełomie października i listopada uzyskać zgodę na wydobycie mułów z osadnika w Wałbrzychu - poinformował wiceprezes Wiktor Mokrzycki. Firma chce utrzymać rentowność mimo rosnących kosztów. Pracuje nad akwizycjami, ale działania ukierunkowane są głównie na rozwój organiczny.


W Wałbrzychu Mo-Bruk ma osadnik, gdzie zgromadzone jest ok. 4 mln m3 mułów węglowych, które mogą być wykorzystywane przez energetykę zawodową jako paliwo opałowe.
"Staramy się pozyskać zgodę na wydobycie mułów z osadnika. Powinniśmy ją uzyskać na przełomie października i listopada. Przygotowujemy się do eksploatacji, czyli wydobycia mułów. Chodzi o przesianie tych mułów, odseparowanie kamieni, trawy i sprzedaż do odbiorców końcowych: elektrowni i elektrociepłowni" - powiedział wiceprezes Wiktor Mokrzycki podczas konferencji GPW Innovation Day.
Jak poinformował, spółka szacuje, że wydobycie mułów potrwa 2-3 lata, maksymalnie 4 lata.
Dodał, że firma współpracuje w tym zakresie z doświadczonym partnerem. Wspólnie będzie też prowadzić sprzedaż. Jak poinformował Mokrzycki, zainteresowanie jest duże.
Pytany o spodziewane przychody z tej działalności, odpowiedział, że zależeć to będzie od technologii i tego, ile będzie gotowego produktu po odsianiu.
"Ceny mułów węglowych na rynku przekraczają znacząco 300 zł na tonę, a niedawno wynosiły 200 zł/t. Myślę, że w miarę jak będzie postępował sezon grzewczy, to ceny będą rosły" - powiedział wiceprezes.
Jego zdaniem problem niedoborów węgla na rynku nie zostanie szybko rozwiązany i ceny będą się utrzymywać na wysokich poziomach dłużej niż przez ten i kolejny sezon grzewczy.
"Nie zakładamy, że średnia rentowność z tego projektu będzie niższa niż na działalności podstawowej. Ponad 50 proc. marży EBITDA powinniśmy generować z tej działalności. Wysokie ceny będą nam sprzyjać" - powiedział Mokrzycki.
Jak poinformował, spółka widzi presję kosztową wynikającą ze wzrostu cen paliw i energii.
"Robimy wszystko, by utrzymać poziomy rentowności mimo rosnących kosztów. Po prostu podnosimy ceny" - powiedział Mokrzycki.
Dodał, że mimo podnoszenia cen wytwórcy odpadów chcą ze spółką współpracować.
Jak poinformował, spółka zamierza dążyć do uzyskania niezależności energetycznej. Do końca 2022 r. planuje zainstalować ok. 200 kw mocy w fotowoltaice, a do połowy 2024 r. moc instalacji energetycznych ma wzrosnąć do ponad 2,5 MW.
Mo-Bruk pracuje nad kilkunastoma projektami akwizycyjnymi, ale działania ukierunkowane są głównie na rozwój organiczny.
"Nie wykluczamy działań akwizycyjnych, działamy w tym zakresie. To obecnie trudne, bo branża jest w dobrej kondycji, więc oczekiwania obecnych właścicieli instalacji, czy firm są wysokie. Nie chcemy przepłacać, dlatego obecnie działania ukierunkowane są na rozwój organiczny, a równolegle prowadzimy działania akwizycyjne, ale mamy świadomość, że to proces długotrwały i trudniejszy" - powiedział wiceprezes.
"Mamy kilkanaście projektów, nad którymi pracujemy. W trzech jesteśmy dość mocno zaangażowani. To projekty związane głównie z nowymi obszarami dla Mo-Bruku. Dostrzegamy potencjał w przetwarzaniu tworzyw sztucznych, w przetwarzaniu odpadów płynnych" - dodał Mokrzycki.
Mo-Bruk podtrzymuje politykę dywidendową.
"Nie zamierzamy zmieniać polityki dywidendowej, chcemy przeznaczać minimum 50 proc. zysku na dywidendę" - powiedział wiceprezes.
Część gotówki spółka będzie chciała przeznaczać na inwestycje.
Nakłady inwestycyjne w latach 2022-24 mają wynieść ponad 200 mln zł.
Mo-Bruk działa w branży przetwarzania odpadów przemysłowych. W 2021 roku spółka miała 267,2 mln zł przychodów, 151,3 mln zł EBITDA i 115 mln zł zysku netto. (PAP Biznes)
pel/ gor/





















































