Polska kreatywność nikogo nie dziwi. Nie raz Polacy dawali wyraz temu, że zarobić potrafią niemal na wszystkim. I bez znaczenia jest, czy oferują sprzedaż kontrowersyjnego przedmiotu, czy usługi związane z jakimś wydarzeniem, nawet smutnym lub nieprzyjemnym.
Już kilka dni po katastrofie samolotu rządowego pod Smoleńskiem w sieci pojawiło się mnóstwo ogłoszeń o sprzedaży części maszyny czy też propozycje wynajmu mieszkań w Krakowie na czas pogrzebu pary prezydenckiej. Znaleźli się i tacy, którzy oferowali możliwość wpisania się za ich pośrednictwem do księgi kondolencyjnej pod warunkiem wysłania SMS-a za jedyne 30 zł.
Nie minęły nawet dwa miesiące, a Polskę znów spotyka tragedia. Tym razem wielka woda zalewa gospodarstwa domowe, a wiele regionów czeka jeszcze na falę kulminacyjną. Dla ludzi z zalanych terenów to klęska, jednak dla niektórych dobra okazja do biznesu. I znów nabiera sensu powiedzenie: Polak potrafi.
Komu, komu filtr do wody?
Jak powódź to woda, a jak woda to filtr do wody – takim tokiem myślenia mogli posłużyć się oszuści z Gliwic, którzy rozpuszczali plotki o niezdatnej do picia wodzie w mieście. Twierdzili, że została ona skażona na skutek zalań i podstopień i nie wolno jej pić bez uprzedniego przefiltrowania. Oferowali więc mieszkańcom Gliwic filtry do wody w promocyjnych cenach.
Innym pomysłem, wymagającym jednak wysiłku fizycznego, wykazali się mieszkańcy Częstochowy. Oferują oni swoje usługi kierowcom, którym nie udało się sforsować zalanej ulicy i utknęli w wodzie. Pomoc w wyciągnięciu auta to koszt 50 zł. Znacznie tańsze jest szukanie zatopionej tablicy rejestracyjnej – 5 zł od blachy.
Spore sumy zarabiają również ci, którzy postawili na sprzedaż. W Krakowie przy wielu sklepach i w przejściach spotkać można straganiarzy sprzedających parasolki i kalosze gumowe. Oczywiście po wyższych cenach niż jeszcze przed kilkoma dniami. Wielu ludzi, szukając jednak oszczędności, udaje się do supermarketów. Tam również ceny rosną z dnia na dzień. Cena jednego worka na piach sięga 3,49 zł za sztukę. Natomiast w jednym ze sklepów w Sandomierzu butelka wody osiągnęła cenę 4,2 zł
W sieciach handlowych zaczyna brakować wielu produktów, takich jak woda mineralna czy wspomniane kalosze. Ostatnią deską ratunku dla konsumentów mogą okazać się aukcje internetowe. Dostępne są na nich m.in. worki przeciwpowodziowe na piach i żwir w cenie 250 zł za 100 szt.
SMS-y ciągle w modzie
W sieci można zarobić na wiele innych sposobów. Na jednej z aukcji oferowane są płyty DVD z filmem „Powódź” w cenie 15 zł za sztukę. Sprzedający zapewnia, że jest mieszkańcem zalanych terenów i proponuje, aby klienci więcej płacili za filmy, bowiem dochód zostanie przeznaczony na pomoc powodzianom. Gratis dorzuca płytę ze zdjęciami z terenów objętych powodzią.
Z kolei na innej aukcji właściciel firmy proponuje, aby allegrowicze wysyłali mu przelewy w wysokości 1 zł. Woda zalała mu przedsiębiorstwo, a on potrzebuje pieniędzy na osuszenie i remont budynku. W sieci uaktywniać zaczynają się również SMS-owi oszuści, którzy zamawiają do wysyłania SMS-ów, aby pomóc powodzianom.
W internecie znajdujemy oferty sklepów meblowych, które reklamują się promocjami i rabatami dla powodzian. Także ludzie prywatni sprzedają np. "meblościankę dla powodzian" w okazyjnej cenie 100 zł. Nie brakuje innych rzeczy, które w opisie mają "niezbędne dla powodzian". W ten sposób sprzedawane są m. in. baterie i konserwy. Wiele jest aukcji, które z powodzią nie mają nic wspólnego, jednak w opisie wystawiający podmiot wstawia słowo "powódź" lub "dla powodzian", aby zwabić potencjalnych klientów.
Warto wspomnieć o mieszkańcu Wrocławia, który sprzedaje wodę z powodzi. Na swojej aukcji pisze "Przyszła wielka woda. Mam jej dosyć i zrobię wszystko by zniknęła. Aukcja dotyczy brudnej wody z wylewającej rzeki Odry. Zapewne śmierdzi i ma więcej mikroelementów w sobie niż danonki. Im więcej kupisz tym bardziej cały Wrocław Cię pokocha. Butelki o litrażu 1,5 litra sprzedajemy po 5 zł".
Powodziowe „kwiatki”
Zarobić można także na żwirze naniesionym przez wodę. Jedna z firm zajęła się jego wybieraniem, aby następnie go odsprzedać. Pewien czytelnik dodaje, że firmy sprzedadzą później ten żwir tym, którzy za publiczne pieniądze będą łatać uszkodzone po powodzi drogi. Pisze, że koszt ciężarówki żwiru to około 45 zł.
Nie brakuje naciągaczy zajmujących się osuszaniem budynków. Pojawiają się niewiadomo skąd, przedstawiają się jako eksperci i proponują osuszenie budynku w promocyjnej cenie. Dorzucają w „promocji” znakomite środki odkażające, które często okazują się zwykłym bublem. Dlatego zawsze przed zeleceniem usługi warto sprawdzić, co za firma ją wykona, jakie ma doświadczenie i czy w ogóle istnieje.
Złodziejski biznes
Niektórzy amatorzy łatwego zarobku stawiają na kradzież. Szabrownicy włamują się do opuszczonych domów, z których wcześniej ewakuowana mieszkańców. Jak wskazuje jeden z mieszkańców Czechowic-Dziedzic, złodzieje podpływają łódkami i pontonami do pozostawionych domów. Nie czekają nawet, aż zrobi się ciemno.
Wzrost przestępczej aktywności obserwować można także w Kędzierzynie-Koźlu. Policja notuje coraz więcej włamań i kradzieży: zatrzymanie sześcioosobowej grupy złodziei, wpadka 20-letniego mężczyzny, który okradał domy. Takich przypadków można wyliczać dziesiątki. Łupem pada wszystko: od pozostawionych kosztowności, obrazów, porcelany po sprzęt elektroniczny i meble.
W takich sytuacjach, jak klęska żywiołowa, coraz częściej zaczyna się mówić o etyce i moralności w biznesie. Bo czy można zarabiać na tych, którzy stracili dorobek całego życia? Nasuwa się również pytanie, gdzie leży granica między przedsiębiorczością i zaradnością, a chciwością i chorą chęcią zarobienia wielkich pieniędzy.
Zachęcamy do dzielenia się z nami swoimi obserwacjami i spostrzeżeniami. Na Państwa maile czekamy pod adresem interwencje@twoja-firma.pl
Barbara Sielicka
b.sielicka@firma.bankier.pl