1 października to ważny dzień dla amerykańskiego rynku kart płatniczych. Przez wiele lat USA ociągały się z wprowadzeniem technologii kart mikroprocesorowych EMV. Teraz nie ma już odwrotu – organizacje kartowe wyznaczyły termin tzw. przesunięcia odpowiedzialności. Wciąż jednak do końca kart z paskiem magnetycznym jest jeszcze daleko.
Stany Zjednoczone są od lat ulubionym rynkiem kartowych oszustów. Główną przyczyną jest zapóźnienie technologiczne USA. Na amerykańskim rynku nadal dominują karty z paskiem magnetycznym, wynalazek rodem z lat 70-tych XX w. Takie plastiki łatwo poddają się kopiowaniu – pasek nie jest w stanie kontrolować procesu odczytu i zapisu informacji, jest tylko biernym nośnikiem niewielkiej ilości danych.
Na całym świecie karty płatnicze oparte na specyfikacji EMV, korzystające z mikroprocesora, są już albo powszechnym standardem albo znajdują się na zaawansowanym etapie wdrożenia. Wyjątkiem do tej pory były Stany Zjednoczone, pod tym względem wyprzedzone nawet przez Koreę Północną.

1 października 2015 r. to dzień, na który wyznaczono termin tzw. przesunięcia odpowiedzialności. Organizacje kartowe narzuciły takie rozwiązanie uczestnikom rynku, próbując wymusić wdrożenie nowej technologii kart mikroprocesorowych. Za oszustwa od dziś odpowiadać będzie finansowo ta strona, która nie dostosowała się do standardu. Dla banków ma to być bodziec do wymiany kart. Dla sprzedawców i agentów rozliczeniowych - groźba skłaniająca do inwestycji w nowe terminale.
Mimo mijającego terminu amerykańscy detaliści i banki nie spieszą się z „przesiadką” na EMV. Nowe plastiki ma w portfelach zaledwie około 40 proc. klientów. Wielu sprzedawców nadal nie ma też odpowiednich terminali. Co ciekawe, w USA podjęto decyzję, że głównym sposobem potwierdzania transakcji kartą nie będzie numer PIN, ale podpis (nie dotyczy to jednak tzw. kart PIN debit). Wybór ten uzasadniano troską o wygodę płatników – banki nie chcą zmuszać użytkowników do zapamiętywania kolejnego hasła. Proces płatności za oceanem będzie więc nadal wyglądał inaczej niż w Europie.
Przejście na technologię mikroprocesorową pozwoli obniżyć straty uczestników systemu związane z oszustwami dokonywanymi w fizycznych punktach handlowych. Doświadczenia krajów europejskich pokazują jednak, że EMV nie jest lekiem na wszystkie bolączki. Na wielu rynkach zaobserwowano spadek tzw. fraudów w POS, ale jednocześnie przybyło przestępstw związanych z użyciem kart w internecie.
