Najnowsze dane o zagranicznych wierzycielach Stanów Zjednoczonych przyniosły pierwszą od lat zmianę na podium. Nieoczekiwanie tuż za Chiny i Japonię wskoczyła Belgia, która w ciągu dwóch miesięcy wydała na obligacje USA ponad 100 mld dolarów.
Po problemach technicznych oraz umieszczeniu na stronie błędnych danych, Departamentowi Skarbu wreszcie udało się opublikować właściwe (miejmy nadzieję) dane o długu zagranicznym. Pierwsze miejsce obroniły Chiny, które po niemal rekordowej grudniowej wyprzedaży powróciły do zakupów, choć ich skala była raczej symboliczna (+3,5 mld dolarów). Drugą pozycję zajęła Japonia, która dołożyła 19 mld dolarów.
Największa niespodzianka czai się na miejscu trzecim. Jak okazało się, grudniowa inwestycja Belgii w amerykańskie papiery dłużne (+56,8 mld) nie była przypadkiem. W styczniu kraj ten dokupił dług o wartości 53,5 mld dolarów, dzięki czemu wskoczył na trzecie miejsce zestawienia i wyprzedził traktowane łącznie karaibskie centra bankowe (Bahamy, Bermudy, Kajmany, dawne Antyle Holenderskie, Panamę i Brytyjskie Wyspy Dziewicze).
Zobacz także
Wśród komentatorów nie ma zgody co do wytłumaczenia nagłego wzrostu pozycji Belgii. Według niektórych opinii są to zakupy dokonywane na rzecz innych krajów, a Belgia odgrywa jedynie rolę centrum finansowego. Zdaniem innych, może być to zmiana strategii przez samą Belgię, która jednocześnie wyprzedaje obligacje innych krajów.
Wśród krajów, które zwiększyły stan posiadania amerykańskiego długu na uwagę zasługują Tajlandia (+26,1) oraz eksporterzy ropy naftowej (+8,1). W styczniu najwięcej sprzedały natomiast Irlandia (-16,6) i Rosja (-6,8). Najciekawsze dane dotyczące rosyjskich transakcji dokonanych już w czasie kryzysu na Ukrainie poznamy dopiero w marcu. W ostatnich dniach rynki obiegła plotka o rzekomej sprzedaży przez Rosję znacznej ilości amerykańskich obligacji.
/mz

















































