Z punktu widzenia posiadaczy akcji piątkowa sesja na GPW miała tylko jeden pozytyw: po południu indeksom udało się odrobić większość porannych strat. To nie dotyczy jednak akcji KGHM i PKO BP, które straciły po ok. 2%.
WIG stracił ostatecznie tylko 0,17%, a WIG20 zaledwie 0,11%. Ale szeroki rynek znów wypadł słabiej od głównych indeksów. Na 155 spółek rosnących przypadały 192 spadające, a spółki średnie i małe radziły sobie gorzej od blue chipów. WIG50 stracił 0,93%, a WIG250 oddał 0,53%.
Od blisko pół roku na warszawskim parkiecie przeważają spadki, przez niektórych traktowane jedynie jako uciążliwa korekta w hossie, a przez innych uznawane za przejaw pierwszej fazy bessy. Faktem jest, że WIG wyznacza coraz gębsze dołki i coraz niższe szczyty. Niepokojąco zaczyna też wyglądać statystyka spółek wyznaczających podczas sesji roczne maksimum lub roczne minimum. Tych drugich było w piątek aż 14, czyli 3,4% ogółu. Roczne szczyty ustanowiy tylko 4 walory.
W gronie blue chipów bardzo słabą sesję zaliczyły walory KGHM i PKO BP. Akcje miedziowego kombinatu potaniały o 1,9%. Mogła się do tego przyczynić negatywna rekomendacja analityków Wood & Company, którzy rozpoczęli wydawanie rekomendacji dla KGHM-u od zalecenia „sprzedaj” z ceną docelową 91 zł.

Trudniej jest znaleźć wytłumaczenie dla spadku kursu PKO BP aż o 2,8%. Tym bardziej, że największy polski bank zasłużył na rekomendację ”kupuj” od analityków Societe Generale z ceną docelową 46 zł – czyli o 18,5% wyższą od piątkowego kursu zamknięcia.
K.K.

























































