Ukraińcom należy pomagać w sposób racjonalny i przemyślany; powinno się rozważyć, czy zniesienie ceł na ukraiński eksport do UE pomoże narodowi ukraińskiemu, czy międzynarodowym koncernom, które stworzyły agroholdingi na Ukrainie - uważa - b. minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.


Parlament Europejski 19 maja w głosowaniu poparł propozycję Komisji Europejskiej, zawieszającą cła na cały ukraiński eksport do UE na rok, aby wesprzeć gospodarkę kraju zaatakowanego przez Rosję.
Ardanowski, obecnie przewodniczący prezydenckiej Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich, powiedział PAP, że decyzja o zniesieniu ceł "będzie miała konsekwencje dla polskiego rolnictwa". "Oczywiście musimy robić wszystko, aby pomóc Ukrainie, to jest sprawą bezdyskusyjną" - podkreślił. Dodał przy tym, że "pomoc Ukrainie musi być racjonalna i przemyślana".
Były minister rolnictwa powiedział, że jest po rozmowie z Wiktorem Gonczarenko prezydentem Stowarzyszenia Rolników i Prywatnych Właścicieli Ziemskich Ukrainy, który "podkreśla wadliwość ukraińskiego rolnictwa, które zostało zdominowane przez tzw. agroholdingi". "Prywatne, potężne, międzynarodowe koncerny, które mają dziesiątki, setki tysięcy hektarów pól i wielką produkcję" - dodał.
Ardanowski zadaje pytanie, czy zniesienie ceł jest pomocą "narodowi ukraińskiemu, na którym nam zależy, czy międzynarodowym koncernom chińskim, niemieckim i holenderskim, które utworzyły potężne fermy i gospodarstwa na Ukrainie". "To wszystko trzeba brać pod uwagę, żebyśmy nie okazali się użytecznymi idiotami, którzy ograniczając, osłabiając własną gospodarkę de facto nie pomagają narodowi ukraińskiemu tylko międzynarodowym koncernom" - zaznaczył.
Przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich stwierdził, że w przypadku żywności z Ukrainy w niektórych obszarach - m.in. rynku soi, czy oleju słonecznikowego - "byliśmy komplementarni i nie było między nami jakiejś konkurencji". Z kolei obszary, w których obie gospodarki były dla siebie konkurencją to głównie produkcja zbóż oraz mięsa drobiowego. "To są często bardzo duże firmy, akurat w przypadku drobiu jest to bardzo duży międzynarodowy koncern, który ulokował się na Ukrainie" - powiedział.
Ardanowski zaznaczył, że dotychczas UE regulowała relacje z rynkiem pozaunijnym w ten sposób, że "utrzymywała cła importowe, a jeżeli chciała komuś pomóc - stosowała kontyngenty bezcłowe". "Teraz zniesienie ceł i likwidacja kontyngentów może zaburzyć produkcje w poszczególnych krajach" - dodał.
Tak zdaniem byłego ministra rolnictwa może być w przypadku mięsa. "Jeśli to mięso nie +popłynie+ w świat, tylko trafi do Polski, to (polska - PAP) branża drobiarska bardzo ucierpi z tego powodu". Dodał, że występuje również "mocna konkurencja" na rynku słodyczy. "Słodycze różnych firm, a szczególnie Roshen byłego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, zaczynają być dominujące w sieciach supermarketów w Polsce" - powiedział.
Zapytany o jakość ukraińskiej żywności, szczególnie zbóż i drobiu odpowiedział "Ukraina nie jest zobowiązania do stosowania wysokich norm bezpieczeństwa żywności, które określiła Unia Europejska dla swojej produkcji".
Przypomniał, że w czasach kiedy był ministrem rolnictwa na prośbę rolników przeprowadził kontrole jakości zboża. "Kontrole nie potwierdziły gorszej jakości zboża z Ukrainy, ono nie zawierało substancji niedozwolonych, które byłyby szkodliwe, ale my nie mamy pewności w jakich warunkach prowadzona jest produkcja rolnicza na Ukrainie" - dodał.
Według Ardanowskiego, "jedyna ewentualną korzyść" dla Polski ze zniesienia ceł na produkty z Ukrainy "to jest chwilowa poprawa sytuacji na rynku zbóż". "Horrendalne ceny za zboże, to jest skutek wojny na Ukrainie" - powiedział. "Bardzo wysokie ceny zbóż, które cieszą producentów (...) są znacznym kosztem dla +ziarnochłonnej+ produkcji zwierzęcej czyli przede wszystkim trzody chlewnej, ale też drobiu" - dodał. Trafienie na polski rynek ukraińskiego zboża zdaniem byłego ministra rolnictwa "może chociaż częściowo pomóc hodowcom trzody chlewnej i drobiu".
Ardanowski podkreślił, że "chcemy pomagać Ukrainie, związać się z nią na pokolenia". "Budować nie tylko pomoc doraźną, ale tworząc takie powiązania gospodarcze, które sprawią, że te dwa kraje będą również osią dla organizacji pewnego nowego układu geopolitycznego w naszej części Europy, ale żeby pomagać - musimy również zarabiać" - powiedział.
UE jest najważniejszym partnerem handlowym Ukrainy. (PAP)
Autor: Adrian Kowarzyk
amk/ mok/