Przez ponad pięć godzin amerykańskie indeksy mozolnie odrabiały straty z otwarcia. Efekt: S&P500 i Nasdaq zakończyły dzień na plusie, choć w Europie spadki przekraczały 3%. Straty z ostatnich tygodni usiłowały nadrabiać dwie spółki wagi super-ciężkiej: Apple i Exxon Mobil.


Środowa sesja znów przebiegała pod dyktando wydarzeń z Chin. Druga w ciągu dwóch dni dewaluacja juana (tym razem o 1,6%) wywołała ostrą reakcję giełd Europejskich: spadki we Frankfurcie i Paryżu przekroczyły 3%.
Również sesja w Nowym Jorku rozpoczęła się od wyprzedaży akcji. Po trzech kwadransach handlu S&P500 tracił 1,5%, szybko zbliżając się do lipcowego dołka. Jednak w tym momencie rozpoczęło się odrabianie strat. Byki był na tyle skuteczne, że na pół godziny przed zamknięciem sesji indeksy wyszły nad kreskę. S&P500 zyskał 0,09%, Nasdaq 0,14%, a Dow Jones utrzymał poziom z wtorkowego zamknięcia.
Taka sesja niewiele zmienia w szerszym obrazie rynku. S&P500 od początku roku praktycznie stoi w miejscu, co jakiś czas nieznacznie poprawiając historyczne maksima, by później cofnąć się o kilka procent. Dow Jones od maja znajduje się w krótkoterminowym trendzie spadkowym, a Nasdaqowi ciążą akcje Apple'a przeżywające korektę po dwóch latach silnych wzrostów.
W środę dwie największe pod względem kapitalizacji i w ostatnich tygodniach mocno przecenione spółki w USA – czyli Exxon Mobil i Apple – usiłowały korygować niedawne spadki. Akcje Apple'a podrożały o 1,5%, a walory Exxona o 1,7%.
Krzysztof Kolany