Po jednym dniu nieobecności na rynki finansowe wracają inwestorzy zza Atlantyku, skąd też napłyną najnowsze dane z rynku pracy. To wszystko może w piątek zwiększyć zmienność także na rynku złotego. Globalnie wciąż zmagamy się z imponującą siłą dolara.


W czwartek w Stanach Zjednoczonych obowiązywała żałoba narodowa po śmierci byłego prezydenta Jimmiego Cartera. W związku z tym nie odbyła się sesja na Wall Street i zabrakło amerykańskich inwestorów na światowych rynkach. Dziś wszystko wraca do normy, a dodatkowo o 14:30 pojawi się ważny raport z amerykańskiego rynku pracy.
W oczekiwaniu na „payrollsy” kurs euro rósł o 0,7 grosza o poranku osiągając poziom 4,2655 zł. Oznacza to utrzymanie obowiązującego od miesiąca lokalnego trendu bocznego o zakresie 4,24-4,28 zł. Patrząc w dłuższym horyzoncie czasowym, kurs EUR/PLN od roku pozostaje w konsolidacji i waha się w przedziale 4,2415-4,4050 zł.
Po serii mocnych raportów makroekonomicznych z USA dolar pozostaje mocny w relacji do euro. Kurs EUE/USD w piątek rano wynosił 1,0301 i utrzymywał się blisko przeszło dwuletnich minimów ustanowionych na początku stycznia. W takim układzie dolar na polskim rynku był kwotowany po 4,1339 zł, a więc o ćwierć grosza wyżej niż dzień wcześniej.
Frank szwajcarski kosztował 4,5365 zł, czyli o 0,7 grosza więcej niż w czwartek wieczorem. W ten sposób kurs CHF/PLN zbliżył się do górnego ograniczenia lokalnego trendu spadkowego, w ramach którego zrealizował spadek z 4,17 zł do niespełna 4,50 zł.
Zdecydowanie osłabł za to funt brytyjski, za którego płacono 5,071 zł. Są to jedne z najniższych notowań szterlinga w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Przyczyną są problemy fiskalne Wielkiej Brytanii, gdzie rentowność 10-letnich obligacji skarbowych sięgnęła najwyższego poziomu od kilkunastu lat.
KK