Każdego roku tłumy turystów przemierzają zakorkowaną Zakopiankę, by spędzić czas w zimowej stolicy Polski. Niestety znakiem firmowym Zakopanego od dłuższego czasu staje się nie Morskie Oko, ale billboardy, automaty do gier i wszechobecny kicz. Zapraszamy na krótką wyprawę po "atrakcjach" tego miasta.
Polak, Węgier dwa bratanki
Podążając deptakami Zakopanego, można odnieść wrażenie, że miasto obchodzi "rok węgierski". Wszystko za sprawą pojawiających się jak grzyby po deszczu budek z przysmakiem zwanym kurtoszkołacz. Od Krupówek, przez Gubałówkę, aż po Wielką Krokiew - wszędzie króluje węgierska przekąska w słodkiej posypce. Obcokrajowiec ma nie lada orzech do zgryzienia, widząc zatrzęsienie przyczep oklejonych flagami w barwach zielono-biało-czerwonych. Próżno natomiast szukać polskiego sękacza czy pierników.
Budka z węgierskim kurtoszkołaczem
Za 12 zł można wjechać na Gubałówkę, ale szybko przychodzi myśl o powrocie. Wychodzących z kolejki turystów wita bowiem "Gubałzzeria",w której dorośli mogą się posilić, a dzieci zabawić. Wystarczy 2 lub 5 zł, by nasz milusiński wybrał się w podróż życia maszyną, która pamięta jeszcze ubiegły wiek. Spacer na wysokości 1126 m n.p.m. przynosi kolejne atrakcje. Dodatnia temperatura powoduje, że przechadzka zamienia się w slalom między kałużami. Pozabijane deskami budki sąsiadują z czynnymi jeszcze straganami, których bogaty asortyment może zaskoczyć nawet najbardziej wybrednych.
Pizzeria witająca turystów na Gubałówce
Automaty na Gubałówce
Automaty na Gubałówce
Wielkie błoto na Wielkiej Krokwi
Jednym z obowiązkowych punktów urlopu w Zakopanem jest wizyta pod Wielką Krokwią. Zanim jednak z bliska obejrzymy mekkę polskich skoków, czeka nas błotna przeprawa do kas biletowych. Trudno uwierzyć, że to ten obiekt co roku gości najlepszych skoczków świata i dziesiątki tysięcy kibiców. Miejsce wokół skoczni wygląda jak plac budowy. Podobnie zresztą jak teren pod samą skocznią, gdzie miejsca stojące dla kibiców przypominają fragmenty żużlowego toru. Płaty betonu służące jako schody straszą swoim wyglądem i nadają się do rozbiórki.
Wejście główne na obiekt Wielka Krokiew
Droga do kas na Wielkiej Krokwi
Schody na Wielkiej Krokwi
Miejsca dla kibiców na Wielkiej Krokwi
Nie można także zapomnieć o Krupówkach, gdzie łączą się różne kolory, kultury i smaki. To tutaj obok siebie stoją popularne fast foody, góralskie chaty i wykwintne restauracje. Piękne drewniane domki giną w gąszczu reklam, które atakują przyjezdnych z każdej strony. Turystów z zasobnym portfelem witają drogie butiki, a na pozostałych czekają znane sieci odzieżowe. Jeszcze tylko zdjęcie z misiem, wizyta na strzelnicy, własna karykatura za 50 zł i możemy spokojnie wracać z urlopu.
Grzegorz Marynowicz
Bankier.pl


















































