Ostatnie wzrosty wytraciły tempo i indeksy podążają obecnie trochę po omacku, bez wyraźnych sygnałów ze strony gospodarek czy polityków. Takie dryfowanie pozwala w Stanach Zjednoczonych poprawiać kolejne rekordy hosssy, a w Europie kończyć sesję tuż pod kreską.
W poniedziałek na koniec handlu, wyraźnie tracił główny indeks w Hongkongu, a dziś pałeczkę przejął Szanghaj gdzie indeks Shanghai Composite Index spadł o ponad 1 proc. Azjatyckie indeksy czekają na zielone światło ze strony chińskiej gospodarki. Tom Kaan z Louis Capital Markets w Honkongu widzi scenariusz, którym Chiny otawrcie zwiększają płynność na rynku i obcinają stopy procentowe. Według niego to przywróci pewność na giełdach.
O 8:00 niemiecki urząd statystyczny opublikował odczyt inflacji producenckiej za luty, która zgodnie z oczekiwaniami spadła z 3,4 do 3,2 proc. rdr. O godzinie 10:30 na rynku pojawi się raport dotyczący lutowej inflacji konsumenckiej w Wielkiej Brytanii. Ekonomiści szacują, że brytyjskie CPI spadnie z 3,6 do 3,3 proc. rdr.
Inwestorzy przeniosą swoją uwagę za ocean około godziny 13:30. Pojawi się wówczas odczyt wydanych pozwoleń na budowę domów w lutym (prognoza wzrost z 682 do 690 tys.) oraz ilość rozpoczętych budów domów (prognoza utrzymanie 699 tys.). O 17:45 będzie miało miejsce publiczne wystąpienie szefa Rezerwy Federalnej.
Z punktu widzenia rodzimego rynku ważnymi odczytami będą dane dotyczące polskiej inflacji bazowej (14:00). Dziś rano za jedno euro płacono 4,1121 złotych (symboliczne osłabienie złotego), a dolar kosztował 3,1060 złotych.
Krzysztof Gołdy
Bankier.pl
























































