Wtedy to wszyscy sprzedawali walutę:
a) sprzedawali eksporterzy - co zrozumiałe (lecz jak się okazało sprzedawali na termin kilkuletnie przychody eksportowe – które teraz odkupują przyczyniając się do osłabienia Złotego),
b) sprzedawali importerzy - co nie było zrozumiałe. Importerzy sprzedawali walutę kupioną wcześniej na termin widząc, iż można będzie ponownie walutę odkupić taniej. Cześć importerów wystawiała nawet opcje CALL - zgroza!
c) sprzedawały gospodarstwa domowe. Wiele osób przewalutowało swoje kredyty hipotecznie z PLN na CHF, a takie przewalutowanie oznacza sprzedaż waluty na rynku.
Gra toczyła się jednej bramki – o czym wspominałem w raportach datowanych na lipiec bieżącego roku. Pomimo tego, iż wszyscy sprzedawali wtedy walutę, Euro-Złoty nie miał siły spaść poniżej 3,20. Dziś już wiemy dlaczego nie mogła pęknąć bariera 3,20 - ktoś w tym czasie tę walutę skupował w postaci opcji CALL (opcje te wystawiali na potęgę eksporterzy).
Dziś ponownie wszyscy grają do jednej bramki – tyle że do bramki ustawionej po przeciwnej stronie boiska.
Wszyscy walutę kupują:
a) kupują walutę importerzy - co zrozumiałe. Niektórzy mieli nieopłacone faktury z kilku miesięcy i dziś kumuluje się zakup walut z ich strony,
b) kupują walutę eksporterzy - odkupują walutę którą wcześniej sprzedali na termin; zamykają wystawione opcje CALL, zamykają sprzedane kontrakty forward,
c) kupują walutę posiadacze kredytów walutowych (przewalutowanie powrotne na PLN) oraz posiadacze CIRS (głównie chodzi o CIRS Jpy/Pln),
d) dodatkowo jakaś „niewidzialna ręką rynku” nie pozwala, aby Złoty się umocnił w końcówce roku – jak zwykle bywało w latach ubiegłych.
Tak więc wszyscy kupują walutę, a mimo to kurs Eur/Pln nie ma siły przebić się powyżej 3,90.
Zapraszamy do zapoznania się z pełnym tekstem raportu


























































