Już początek sesji w Europie zapowiadał dobre nastroje inwestorów. Opublikowany w nocy raport dotyczący dynamiki wzrostu australijskiej gospodarki nie pozostawił wąpliwości. W I kwartale bieżącego roku, gospodarka Australii urosła aż o 4,3 proc. rdr, choć spodziewano się zaledwie 3,2 proc. rdr, a rok wcześniej odnotowano 2,3 proc. rdr.
Później nieco gorsze informacje napłynęły z centrum Strefy Euro. Kwietniowa produkcja przemysłowa w Niemczech skurczyła się o 2,2 proc. mdm, wobec prognoz na poziomie -1 proc. mdm i poprzedniego odczytu +2,2 proc. mdm. Dynamika PKB Strefy Euro w I kwartale wskazała na oficjalną recesję w ujęciu rocznym z wynikiem -0,1 proc. rdr (prog. 0 proc. rdr, poprzednio: 0,7 proc. rdr).
Zanim Amerykanie wkroczyli na rynki, w Europie miało miejsce jeszcze jedno ważne wydarzenie, które generowało dużą dawkę nadziei. Europejski Bank Centralny zakomunikował swoją decyzję o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie. Podczas konferencji prasowej Mario Draghiego, nie padły żadne przełomowe stwierdzenia, które świadczyłyby o rychłej realizacji nowych stymulantów w gospodarce. Po chwilowym spadku kursu EUR/USD, uznano jednak, że ogólny wydźwięk komunikatu EBC jest korzystny dla rynków.
W takich okolicznościach amerykańskie indeksy od chwili rozpoczęcia sesji na Wall Street, ruszyły wyraźnie na północ. Kolejnym potencjalnym źródłem dobrych wieści miała być publikacja Beżowej Księgi Rezerwy Federalnej. A w niej również nie znalazły się żadne przełomowe informacje, między innymi:
- na przełomie kwietnia i maja gospodarka USA rozwijała się w umiarkownym tempie,
- sytuacja na rynku nieruchomości się poprawiła,
- perspektywy ekonomiczne są umiarkowanie optymistyczne,
- rynek pracy jest stabilny lub uległ nawet poprawie.
Nie można zapominać o odległych Chinach, w których gazeta China Securities Journal spekuluje o gotowości Ludowego Banku Chin do obniżenia stóp procentowych w najbliższym czasie. Rynek gorączkowo oczekuje na pierwsze stymulacyjne działania - Nowego Jorku, Frankfurtu lub Pekinu - lecz strukturalny impas w Strefie Euro trwa. Ostatecznie amerykańskie indeksy zakończyły środową sesję z ponad 2-procentowymi wzrostami. S&P500 zyskał 2,3 proc., Dow Jones 2,36 proc., a NASDAQ nawet 2,4 proc.
Krzysztof Gołdy
Bankier.pl
k.goldy@bankier.pl



























































