Patrząc na rezultaty piątkowej sesji trudno zauważyć, że nowojorska giełda właśnie dokonała czegoś wyjątkowego. Przerwana seria ośmiu wzrostowych tygodni z rzędu zarazem przyniosła nowy historyczny rekord braku zamienności.


Wyniki piątkowej sesji były typowe dla tej dziwnej hossy. Dow Jones stracił 0,17%. S&P500 obniżył się o 0,09%. Zaś Nasdaq urósł o symboliczne 0,01%. Finalna zmienność była wręcz śladowa i także w trakcie sesji niewiele się działo.
W skali całego tygodnia DJIA obniżył się o 0,5%, przerywając serię ośmiu wzrostowych tygodni z rzędu. Taką samą serię zakończył S&P500, który w mijającym tygodni obniżył się o 0,2%. Przez poprzednie 12 miesięcy S&P500 zyskał 19%, Dow Jones 24,5%, a Nasdaq niemal 30%.
Nadzwyczajnie niska zmienność jest cechą charakterystyczną dziewiątego roku hossy na nowojorskich parkietach. Choć trudno w to uwierzyć, ale przez ostatnie 12 miesięcy (czyli od wyborów prezydenckich) S&P500 ani razu nie spadł o choćby 3% względem szczytu, przeszło 50 razy poprawiając rekordy wszech czasów.
Brak zmienności, jednokierunkowy rynek, bardzo wysokie wyceny spółek i kompletna ignorancja jakichkolwiek czynników ryzyka – tak wygląda sytuacja na amerykańskim rynku akcji. Zupełnie jak w roku 2006, 1999 czy 1987. Według danych Reutera relacja c/z dla indeksu S&P500 liczona na bazie oczekiwanych zysków wynosi już 18,1 i jest najwyższa od 2004 roku.
Nie oznacza to jednak, że krach lub bessa czekają tuż za rogiem. Ale najwyższy czas zacząć odliczanie do momentu nieuchronnego przesilenia koniunktury.
Krzysztof Kolany


























































