"Zniesienie zakazu wydobycia uranu popiera większość w Riksdagu" - powiedziała "The Times" szwedzka minister klimatu Romina Pourmokhtari. Na terenie skandynawskiego państwa znajdują się jego największe złoża w Unii Europejskiej.


Wiele europejskich państw zmieniło w ostatnim czasie swoje podejście do energetyki jądrowej, a jednym z najświeższych przykładów jest Szwecja. Od 2022 r. większość w tamtejszym parlamencie, czyli Riksdagu, posiada opowiadająca się za atomem koalicja określana przez media jako najbardziej prawicowa w historii kraju. Elektrownie nuklearne zyskały jednak poparcie także ze strony socjaldemokratów.
Rok po wyborach władze sygnalizują, że są gotowe, żeby zrobić użytek z ogromnych zasobów surowca niezbędnego do produkcji energii atomowej. Jak podaje "The Times", w Szwecji znajduje się 80 proc. złóż uranu zlokalizowanych na terenie Unii Europejskiej. Surowiec jest pozyskiwany aktualnie jako produkt uboczny podczas wydobycia innych metali. W kraju działają już firmy poszukiwawcze gotowe do eksploatacji surowca, takie jak notowana na australijskiej giełdzie spółka Aura Energy i kanadyjski District Metals.


Argumentów za powrotem do wydobycia szwedzkiego uranu, zakazanego w 2018 roku, jest wiele. Wśród nich wymienia się niewielką dywersyfikację dostaw surowca do państw Zachodu. Dużą rolę odgrywa wciąż import z Rosji. USA kupiły od niej 416 ton uranu w pierwszym półroczu 2023 r. Niedawny zamach wojskowy w Nigrze, który jest siódmym największym producentem uranu na świecie, wzbudza obawy dotyczące zakłócenia w dostawach.
Szwedzka minister przemysłu Ebba Busch wskazywała również na jeszcze jeden ważny aspekt. Uran występuje często w tych samych miejscach co metale ziem rzadkich, które są kluczowe dla unijnej zielonej transformacji energetycznej.
"Atom tak, ale nie w mojej gminie"
Pomimo wielu gospodarczych korzyści z wydobycia uranu słowa szwedzkiej minister klimatu o jego przywróceniu wywołały dyskusję w mediach. Gazeta "Borås Tidning" zwróciła uwagę, że jednym z możliwych miejsc wznowienia wydobycia jest płaskowyż Billingen pomiędzy miastami Falköping i Skövde. W regionie tym uran był produkowany od lat 60. ubiegłego wieku. Jego mieszkańcy zdążyli już sprzeciwić się powrotowi do wydobycia tego surowca.
Kopalnia Ranstadsverket, która działała na wspomnianym obszarze, została zlikwidowana w połowie lat 70. z powodu sprzeciwu lokalnej społeczności, której nie podobał się jej wpływ na krajobraz. Miejscowi i lokalne stowarzyszenia połączyły się wtedy we wspólnej akcji przeciwko firmie. Na pamiątkę jej powodzenia wzniesiono kamienną tablicę z napisem “Gniew Västergötlandczyków dotknie tych, którzy szkodzą ich górom”.
Według "Borås Tidning" powrót do atomu i wydobycia uranu ma szansę powodzenia jedynie wtedy, jeśli władze unikną już raz popełnionych błędów. Szwedzi szeroko popierają energię wiatrową, jednak budowa wielu nowych turbin jest paraliżowana przez weta gmin i miast, których mieszkańcy nie chcą mieć ich za swoim oknem. Sprawa przedstawia się podobnie w przypadku sondaży dotyczących budowy nowych elektrowni nuklearnych. Sama energia ma poparcie społeczeństwa, jej produkcja powinna za to odbywać się jak najdalej od niego.
Szwedzkie reaktory jądrowe odpowiadają obecnie za około 40 proc. całkowitego zaopatrzenia państwa w energię elektryczną, ale od dawna nie powstał w nim żaden nowy obiekt. Istniejące miały zostać wygaszone w 2010 roku. Wypadek w elektrowni jądrowej w Harrisburgu poruszyła szwedzką opinią publiczną do tego stopnia, że w 1980 roku Rikstag postanowił o wycofaniu się kraju z energetyki nuklearnej w ciągu 30 lat. Gdy miało do tego dojść, parlament przegłosował uchylenie tej polityki.