Już przed kryzysem politycznym na Ukrainie dla rynków wschodzących nie brakowało czarnych scenariuszy. Jednak ten rysowany przez Władimira Putina jest z nich wszystkich najbardziej bolesny.
Rynki wschodzące otrzymały ostatnio bardzo wiele ciosów. Do tej pory najdotkliwsze trafienia pochodziły od Rezerwy Federalnej. W połowie 2013 roku po zapowiedzi zamykania dodruku dolara przez byłego prezesa Bena Bernanke nadeszły trudne czasy charakteryzowane przez fale wyprzedaży ryzykownych aktywów.
Zapowiedzi przycięcia QE zostały zrealizowane w grudniu. Chociaż inwestorzy nie oczekiwali takiego posunięcia ze strony Fedu jeszcze w 2013 roku, to reakcja rynków była stosunkowo spokojna. Ostatni miesiąc minionego roku stworzył błędne przekonanie dotyczące odporności rynków wschodzących na zmniejszenie dodruku dolara. Jednak potem było już tylko gorzej.
Panika nadeszła w styczniu po kolejnym przycięciu QE przez Fed. Był to okres panicznej wyprzedaży walut. W odpowiedzi banki centralne podwyższały stopy procentowe - turecki bank centralny podniósł cenę pieniądza w największym wymiarze od czasu amerykańskiego kryzysu finansowego. Inne władze monetarne z krajów zaliczanych do rynków wschodzących podejmowały podobne działania.
Trwający od listopada kryzys polityczny na Ukrainie był postrzegany jako potencjalne źródło niepokoju, lecz skala wpływu wydarzeń na Majdanie na nastroje inwestorów początkowo była stosunkowo niewielka. Rozmiar problemu niepokojów w Kijowie był bowiem nieduży wobec zamykania QE - najważniejszego motoru rynków finansowych w ostatnich latach.
Jednak ostatecznie to Ukraina nabrała kluczowego znaczenia dla inwestorów. Najpierw ucieczkę od rynków wschodzących wywołały doniesienia o strzałach na Majdanie, które kreśliły scenariusz wojny domowej. Potem w ostatnich dniach lutego nadeszły informacje o rosyjskich żołnierzach zajmujących Półwysep Krymski. Wejście do gry Władimira Putina był wstrząsem silniejszym niż cięcie QE przez Rezerwę Federalną oraz inne mniejsze kryzysy - chiński kryzys na rynku międzybankowym czy protesty w Wenezueli i Tajlandii.
Ciosy zadane przez Rosję były nie tylko niezwykle silne, lecz także całkowicie niespodziewane. W konsekwencji ukraińska hrywna od początku roku straciła już niemal 30%, a rosyjski rubel ponad 10%. Na wartości tracą także pozostałe waluty krajów zaliczanych do rynków wschodzących. Wydarzenia na Ukrainie pokazały, że na polu psucia rynków finansowych Władimir Putin jest jednak lepszy niż Amerykanie.
Piotr Lonczak, Bankier.pl


















































