Netto, spółka prowadząca w Polsce sieć ponad 650 sklepów dyskontowych, spodziewa się, że przyszły rok będzie trudniejszy. Sprzedaż wzrośnie, ale z powodu wyższych kosztów ucierpi wynik operacyjny - poinformował PAP Biznes dyrektor generalny Hugo Mesquita. Celem jest zwiększanie udziałów rynkowych i dalsza ekspansja sieci. W 2023 r. otwartych może być 20-25 sklepów.


"Nie mam wątpliwości, że przyszły rok będzie trudniejszy dla branży handlowej i dla naszej sieci niż ten rok. Jest dużo sygnałów, które o tym świadczą. Inflacja będzie nadal wysoka, konsumentów może dotknąć już kryzys. Naszym celem jest jednak umocnienie naszej pozycji, zwiększenie udziałów rynkowych, poprawa asortymentu, zwiększenie rozpoznawalności sieci, lepsze promocje dla klientów" - powiedział PAP Biznes dyrektor generalny Hugo Mesquita.
"Mimo że sytuacja na rynku jest trudna, jesteśmy optymistami i zakładamy, że w 2023 roku zwiększymy sprzedaż rok do roku, w tym sprzedaż porównywalną. Podejmujemy działania wewnątrz organizacji, które mają na celu zachęcać klientów do zakupów w naszych sklepach. Działania prosprzedażowe to priorytet. Chcemy oferować klientom dobre warunki cenowe, co obciąża marże. Gdy mówimy o wzroście sprzedaży, wygeneruje go też inflacja, ale to sztuczny wzrost, bo jednocześnie rosną koszty w efekcie wzrostu cen trzech elementów: oleju napędowego, gazu i energii. Oczywiście będziemy pracować nad optymalizacją kosztów, ale spodziewamy się, że wynik operacyjny w przyszłym roku spadnie rdr" - dodał prezes Netto Polska.
Jak wskazał, już przed kryzysem energetycznym spółka planowała kilka inwestycji we własne źródła energii, ale teraz planuje przyśpieszyć te działania.
"Będziemy instalować panele fotowoltaiczne w obrębie sklepów i centrów dystrybucji. Będziemy też podejmować działania służące oszczędzaniu energii: instalować drzwi do lodówek, zmieniać ogrzewanie sklepów, zmniejszać oświetlenie, być może zimą skracać godziny otwarcia w niektórych lokalizacjach" - powiedział Mesquita.
Spółka podawała wcześniej, że do 2028 r. zainwestuje około 500 mln zł w transformację energetyczną sklepów i centrów dystrybucyjnych.
Prezes zauważył, że w otoczeniu wysokiej inflacji widać zmianę nawyków konsumenckich.
"Klienci szukają tańszych alternatyw, kupują więcej produktów marek własnych - u nas marki własne odpowiadają aktualnie za ponad 30 proc. sprzedaży. Słabiej sprzedaje się oferta non-food" - powiedział prezes Netto w Polsce.
Jak poinformował, Netto stara się opóźniać podwyżki cen w swoich sklepach.
"W naszych sklepach inflacja cen produktów jest niższa niż wynika z danych GUS. Staramy się bronić naszych klientów przed inflacją, opóźniać podwyżki cen. Chcemy być jak najtańszą siecią. Mamy ambicję, by nie mieć wyższych cen niż lider na rynku, czyli Biedronka, a w niektórych kategoriach mieć ceny niższe. Mamy dobre relacje z dostawcami i rozumiemy, że w niektórych przypadkach duży wpływ na wzrost cen produktów mają rosnące ceny surowców, ale naszą misją jest, by w obecnej sytuacji, w trosce o klientów, unikać nieuzasadnionego podnoszenia marż przez dostawców. Negocjacje bywają teraz trudniejsze niż wcześniej. Ważne, by wszyscy rozumieli, że to jest trudny czas przede wszystkim dla konsumenta. Firmy mogą kończyć działalność z powodu wysokich kosztów, ludzie mogą tracić pracę. Najbliższe miesiące mogą być trudne" - powiedział Hugo Mesquita.
Jego zdaniem inflacja będzie się utrzymywać na wysokich poziomach w najbliższych kilku miesiącach.
"Nie wiadomo, jaka będzie inflacja w przyszłym roku. Myślę, że będzie nadal wysoka. Teraz inflacja cen żywności w kraju wynosi ok. 20 proc. i przez najbliższe kilka miesięcy może być podobna. Dostawcy nie widzą szans na poprawę w najbliższych 2-3 miesiącach, może być nawet gorzej. Mam nadzieję, że w drugim półroczu 2023 roku sytuacja się poprawi, ale droga jest jeszcze daleka. Nie wiadomo na przykład, jak będzie wyglądała sytuacja w Ukrainie" - powiedział prezes.
Poinformował, że spółka ma jeszcze pojedyncze problemy związane z zaburzeniami w łańcuchach dostaw, ale sytuacja jest opanowana.
Kontynuacja ekspansji sieci
Netto jest w Polsce od 27 lat, należy do duńskiej grupy Salling. Ma obecnie 654 sklepy i 5 centrów dystrybucyjnych, zatrudnia ok. 9,5 tys. osób. Jest w trakcie zmiany siedziby ze Szczecina na Warszawę.
W czerwcu 2020 roku Salling Group podpisał umowę kupna polskiej części biznesu Tesco. Z końcem marca tego roku zakończono konwersję zdecydowanej większości sklepów Tesco na placówki Netto.
"Zostało jeszcze 6-8 sklepów, które przejdą rebranding. Sieć powiększyła się w wyniku przejęcia o prawie 250 sklepów. Sklepy Netto były wcześniej głównie na zachodzie i północy, a Tesco były bardziej obecne we wschodniej części kraju i na południu. Idealnie się uzupełniliśmy" - powiedział dyrektor generalny Netto Polska.
Jak dodał, celem jest teraz poprawa rozpoznawalności.
"Trzeba czasu, by przekonać byłych klientów Tesco i nowych klientów. Są miejscowości, w których sklepy po Tesco mają obroty powyżej naszych oczekiwań, ale są i takie, np. bardziej na wschodzie kraju, gdzie sprzedaż jest niższa niż byśmy chcieli" - powiedział prezes.
Mesquita poinformował, że Netto chce kontynuować ekspansję w Polsce.
"Kupno Tesco w Polsce było jasnym sygnałem, że polski rynek jest priorytetem dla Grupy Salling i chcemy tu rozwijać naszą sieć" - powiedział.
"Nasze apetyty rosną i nie skończy się na wchłonięciu sklepów Tesco. Myślimy o dalszej ekspansji sieci, chcemy mieć więcej sklepów. W przyszłym roku chcemy otworzyć 20-25 nowych sklepów, a w kolejnych latach jeszcze więcej. Tempo zależeć będzie od sytuacji na rynku. Interesują nas duże miasta jak Warszawa, ale nie wykluczam też otwarć w mniejszych miejscowościach. Chcemy być wszędzie w Polsce, widzimy jeszcze duży potencjał do rozwoju sieci" - dodał prezes.
Jak poinformował, spółka nie przewiduje teraz takich dużych przejęć jak Tesco, ale analizuje możliwości na rynku.
"Jesteśmy otwarci na akwizycje mniejszych sieci w Polsce, prowadzimy rozmowy, ale nie mamy w tej chwili nic konkretnego na uwadze" - powiedział.
Jak wskazał, Netto ma wystarczającą na ten moment liczbę centrów dystrybucyjnych.
"Jesteśmy zadowoleni z liczby centrów dystrybucyjnych, daje dużo komfortu, aby obsługiwać sklepy i gwarantować dobre warunki dla pracowników. 5 centrów na 650 sklepów to więcej niż obecnie potrzebujemy, bo każde centrum może obsługiwać co najmniej 160 sklepów. Mamy więc margines, by dodawać sklepy do naszej sieci, logistyka nie będzie kłopotem" - powiedział Mesquita.
Sieć wdraża w sklepach nowy layout 3.0 i planuje stopniowe modernizacje lokalizacji i dostosowanie sklepów do nowego formatu. W tej chwili około połowa sklepów jest zgodna z nowym layoutem.
"Nasz udział w rynku detalicznym nie jest duży, nawet po konwersji sklepów Tesco jesteśmy trzecią siecią dyskontową w Polsce. Natomiast mamy apetyt na więcej. Chcemy zwiększać nasze udziały w rynku i naszą rozpoznawalność. Czujemy też, że możemy poprawiać jakość naszych sklepów pod kątem operacji, asortymentu" - powiedział prezes.
"Liczba klientów w naszych sklepach rośnie, wzrost ruchu wynosi ponad 50 proc. rdr. Celem na kolejne lata jest dalszy wzrost" - dodał.
Od lipca spółka współpracuje z firmą Everli przy sprzedaży internetowej. Prezes wskazuje, że to dopiero początek tej działalności i liczy, że sprzedaż będzie rosnąć.
Jak poinformował, spółka nie podejmuje żadnych kroków, by otwierać swoje sklepy w niedziele.
"Osobiście uważam, że sklepy powinny być otwarte w niedziele, bo klienci wyrażają często żal, że takich zakupów nie mogą robić. Jako prezes firmy chciałbym dostosować się do potrzeb klientów, ale jednocześnie rozumiem intencje rządu. Dostosowaliśmy się już do sześciodniowego tygodnia pracy i nie podejmujemy żadnych kroków, by otwierać nasze placówki w niedziele" - powiedział Hugo Mesquita.
Pytany o komentarz do pomysłu podatku od nadmiarowych zysków, odpowiedział: "Prowadzimy działalność w Polsce i szanujemy prawo tu obowiązujące. Obserwujemy dyskusję na temat ewentualnego nowego podatku od nadmiarowych zysków. Warto jednak podkreślić, że branża handlowa już i tak płaci duże podatki, od dwóch lat także podatek handlowy, który jest dla nas odczuwalny".
"Konkurencja w Polsce na rynku handlowym jest bardzo duża, najwyższa w Europie. Nie licząc ostatniego okresu, w Polsce od bardzo dawna nie było wysokiej inflacji, a ceny niektórych produktów nie zmieniały się praktycznie przez wiele lat. To m.in. efekt wysokiej konkurencyjności rynku. Firmy handlowe od dawna pomagają konsumentom w Polsce" - dodał Hugo Mesquita.
W 2021 roku sprzedaż Netto wyniosła ok. 4,5 mld zł.
Anna Pełka