„Puls Biznesu” pod koniec ubiegłego roku informował o dziwnych działaniach grupy zarządzających funduszami emerytalnymi. Chodzi o koleżeńskie porozumienia, które mogłyby być groźne dla rynku kapitałowego. Takie porozumienie jest bowiem w stanie wpłynąć na kursy akcji, dokonywać umówionych transakcji czy nawet przejmować władzę w spółkach.
Kluczowych dla całej sprawy dowodów może właśnie dostarczyć sprawa Stomilu Sanok. W 2003 r. zarządzający funduszami kupili od Enterprise Investors znaczny pakiet akcji spółki w dwóch turach, po 83 i 102,5 zł. Przed transakcjami kurs akcji spółki, dotąd stabilny, gwałtownie wzrósł z 40 zł do ponad 100 zł.
Działania nadzorował jeden z zarządzających funduszami PZU, ale uczestniczyli w nim także i inni, jak choćby Commercial Union, AIG, Pioneer, BRE Bank. Koordynator rozdzielał akcje pomiędzy fundusze i decydował, który dom maklerski będzie pośredniczył w transakcji.
W sprawie pojawia się jeszcze jedna postać - pracownik IRP, doradca całej operacji. Jak czytamy w „Pulsie Biznesu” był on proszony o koordynację działań, jednak jak twierdzi nie uczestniczył w całej transakcji. Zastanawiające jest jednak to, że otrzymywał poufne informacje dotyczące negocjacji, mimo iż jak twierdzi, nie brał udziału w transakcji. Co więcej, wspomniany doradca z firmy IRP oraz makler z BRE Banku, nadzorujący całą transakcję kilka miesięcy później weszli z rekomendacji funduszy do rady nadzorczej Stomilu Sanok.
Obecnie KPWiG szczegółowo sprawdza wszystkie wątki sprawy.
J.B.