Michał Kurpiel, Xelion. Doradcy Finansowi
W trudnej sztuce zarabiania należy bezwzględnie przejść poszczególne etapy analizy własnych aktywów i potrzeb inwestycyjnych. Dobór instrumentów finansowych musi być ściśle skorelowany z celem inwestycji.
Pan Juliusz chce, by jego dzieci studiowały za granicą. Będą mu więc potrzebne środki w walucie obcej, dlatego – by uniknąć ryzyka kursowego – zdecydowałbym się na jego miejscu na inwestycję w euro. Zaleciłem oparcie portfela na akcjach, jako że to one przynoszą najwyższą stopę zwrotu, o ile oczywiście traktujemy tę inwestycję długoterminowo – a pan Juliusz, jako tata małych dzieci, może sobie na to pozwolić.
Podzieliłbym portfel na trzy części. Pierwsza oparta byłaby na inwestycjach na wschodzących rynkach Europy – w Rosji, Turcji, Polsce, Czechach (np. fundusz MLIIF Emerging Europe). Druga – na akcjach spółek z Europy Zachodniej (Szwajcarii, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii) – np. fundusz MLIIF European Growth. Resztę stanowiłby globalny fundusz typu zrównoważonego, np. Templeton Global Balanced.
Tak skonstruowany portfel daje duży potencjał wzrostu, przy zapewnieniu dywersyfikacji na rynkach o różnych charakterystykach. Zbliżając się do końca inwestycji, trzeba będzie go przebudowywać: stopniowo realizować zyski i przechodzić z inwestycji agresywnych do bardziej płynnych oraz bezpiecznych. Głównym celem inwestycji stanie się ochrona kapitału i systematyczne zasilanie konta dziecka oraz wybranej uczelni.


























































