Istnieją z grubsza dwa rodzaje inwestorów (czyli tych którzy kupują akcje i je trzymają): indywidualni oraz instytucjonalni. Pomińmy traderów czyli tych którzy obracają akcjami i traktują to jako pracę, a nie jak inwestycję. Jak ci się wydaje, którzy inwestorzy są "złotem" dla spółki giełdowej, a którzy są "zakałą"? Lepsi - czyli dłużej trzymają akcje i dłużej wstrzymują się z ich sprzedażą? Indywidualni czy instytucjonalni?
Jak można przeczytać w książce "Relacje inwestorskie" Dariusza Niedziółki (Wydawnictwo Naukowe PWN, 2008) kiedyś za gwałtowne reakcje, takie jak kryzys na Wall Street w 1929 r., odpowiedzialni byli inwestorzy indywidualni - niedoświadczeni, słabo wyedukowani, przez co zbyt szybko i gwałtownie reagujący na różne informacje. Przez wiele kolejnych dekad powszechna była opinia, że to fundusze emerytalne i inwestycyjne wpływają stabilizująco na kurs akcji. W efekcie takiego postrzegania firmy często celowo ograniczały udział inwestorów indywidualnych w strukturze akcjonariatu firmy - choćby przez gorsze ich traktowanie i celowe nieinformowanie.
Wyniki współczesnych badań wskazują jednak, że te opinie są w dużej części nieaktualne. Zachowania inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych zmieniły się o 180 stopni. Na współczesnym rynku kapitałowym to właśnie inwestorzy instytucjonalni, a zwłaszcza fundusze inwestycyjne, są pierwszą grupą inwestorów, którzy w zależności od okoliczności gwałtownie sprzedają lub kupują. Obecnie obserwowany jest, głównie na rozwiniętych rynkach kapitałowych, fakt doceniania znaczenia drobnych inwestorów jako pewnej przeciwwagi dla spekulacji dużych podmiotów.
To dla drobnych inwestorów stosuje się specjalne bonifikaty. To drobni inwestorzy otrzymują dodatkowe przydziały akcji. To drobni inwestorzy biorą udział w losowaniach cennych nagród, począwszy od tanich okolicznościowych gadżetów z logo firmy po samochody, wycieczki czy bilety na imprezy sponsorowane przez spółki giełdowe (France Telecom w 1998 roku rozlosowała wśród swoich akcjonariuszy bilety na mecze mistrzostw świata w piłce nożnej).
Dlaczego tak się stało? Najprawdopodobniej, wciąż mówimy o rozwiniętych rynkach kapitałowych czyli nie w Polsce, akcje spółek giełdowych zastąpiły tradycyjne odkładanie na czarną godzinę do skarpety. Oszczędności nie trzyma się już w domu ani na koncie z mizernym oprocentowaniem. Akcje są prawie tak samo płynne jak oszczędności na koncie, ale można na nich więcej zarobić (perspektywa gwałtownego wzrostu ceny akcji zawsze jest silna).
Firmom opłaca się więc inwestować w inwestorów indywidualnych. A tobie? Lepiej inwestować samemu czy złożyć pieniądze w funduszu? To twoja samodzielna decyzja. Wydaje się jednak, że inwestowanie instytucjonalne jest na chwilę obecną bardziej ryzykowne - do paniki swojej (którą możesz opanować) dodajesz bowiem panikę instytucji (nad którą zapanować nie możesz). A jeśli jeszcze spółka stara się specjalnie dogodzić swoim inwestorom instytucjonalnym (stosując narzędzia o których możesz przeczytać w książkach giełdowych na przykład w książce "Relacje inwestorskie" D. Niedziółki, Wydawnictwo Naukowe PWN, 2008), to wybór jest prosty.
Mariusz Ludwiński
Kto bardziej panikuje na giełdzie?
2008-08-12 10:42
publikacja
2008-08-12 10:42
2008-08-12 10:42





















































