Z 10 do 50 gr za kilogram - o tyle ma zostać podwyższona opłata za marnowanie żywności. Co więcej, spleśniałe produkty przestaną być "odpadem", a ponownie uzyskają status "zdatne do spożycia". W konsekwencji sklepy zostaną zmuszone do dokładniejszego rozliczania się z wyrzucanych śmieci.


- Jeżeli komuś nie podobają się nasze zasady, niech szuka sobie miejsca gdzie indziej - grzmiał w "Rozmowach o końcu świata" TVN24 wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak. - Sklep zamawia za dużo i jeśli nie sprzeda, oddaje, przerzucając tym samym problem na kogoś innego - dodaje.
Zdaniem wiceministra zaznacza, że nie będzie na ten temat dyskutował z tymi, którzy wcześniej lobbowali korzystne dla siebie przepisy. Dodatkowo zarzucił handlowcom brak chęci wypracowania satysfakcjonującego obydwie strony rozwiązania.
- Nie mam najmniejszej empatii dla sklepów, bo nie są poszkodowani, więc niech nie wydziwiają i nie wymyślają. Sklepy na handlu żywnością dużo zarabiają i powinni tak handlować, żeby ta żywność się nie marnowała, bo żywność to wartość - dodaje.
Już kilka tygodni temu rząd przedstawił swoje propozycje zmian w opłatach, którymi obarczone są sklepy, w tym karach za marnowanie żywności. Pomysłodawcą jest Ministerstwo Rolnictwa, chcąc w ten sposób na propagowanie zrównoważonej konsumpcji.
opr. aw