REKLAMA
RELACJA Z FORUM FINANSÓW

Kenzo Takada

2011-01-05 09:56
publikacja
2011-01-05 09:56

Pozwól rozkwitnąć swoim marzeniom Jutro będzie jeszcze piękniejsze.

Tym mottem niedawno żegnał się z modą i designem. W pożegnalnym pokazie brało udział 300 przyjaciół Kenzo, wśród nich m.in. znani muzycy, projektanci, modelki i fotografowie. Przez 30 lat stworzył swój niepowtarzalny styl, wyróżniający się odważnymi kolorami, zaskakującymi kombinacjami materiałów, wprowadzeniem elementów kroju kimona do mody europejskiej, a przede wszystkim wpływami różnych kultur. Jego połączenia sportowej bluzy z garniturem czy brak suwaków i guzików przeszły do historii designu. Kenzo Takada – jeden z najbardziej znanych na świecie projektantów opowiada o swoich początkach, radości z małego, ale własnego biurka i krokach w modzie światowej.

Kończący się rok 2010 to rok Chopina, a wiem, że zna i lubi Pan jego muzykę. Nasze spotkanie to doskonała okazja, by o nim porozmawiać.

Jestem wielbicielem Chopina jak wielu Japończyków. Zostałem zaproszony do domu, w którym się urodził. Tam specjalnie dla mnie zorganizowano koncert. To było ogromne przeżycie.

Od 11 lat jest Pan na emeryturze a Pana nazwisko jest nadal obecne na perfumach i ubraniach. Czym się Pan teraz zajmuje?

Dużo maluję i podróżuję. Miałem już trzy wystawy mojego malarstwa, ostatnia odbyła się w Paryżu, gdzie mieszkam. Gdy odchodziłem z firmy w latach 90, byłem zmęczony i marzyłem o odpoczynku. Już po trzech latach zaczęło mi jednak czegoś brakować – tej ekscytacji, kreatywności. Tym bardziej zaproszenie na Fashion Week Poland to dla mnie ogromna przyjemność. Od 7 lat jeżdżę na światowe tygodnie mody od Sao Paulo po Uzbekistan. Oprócz tego zajmuję się projektowaniem wnętrz. W tym roku po raz pierwszy odpowiadałem za wystrój dużego hotelu z grupy Accor jako Dyrektor Artystyczny. Jestem więc na emeryturze teoretycznie, bo tak naprawdę jestem wciąż zajęty.



Co skłoniło Pana do zajęcia się modą?

Już w dzieciństwie bardzo lubiłem rysować. W latach 50 nie było modowych studiów dla mężczyzn. Tylko kobiety mogły studiować na tym kierunku. W 1958 roku po ukończeniu semestru w szkole języków obcych, dowiedziałem się, że sytuacja się zmieniła. Prestiżowa szkoła mody Bunka Gauken uruchomiła modowy kierunek także dla mężczyzn. Natychmiast rzuciłem studia i przeprowadziłem się do Tokyo, by spełnić swoje marzenie – studiować modę. Moi rodzice byli przeciwni, więc musiałem utrzymywać się sam. Podejmowałem różne prace, a na kursy uczęszczałem wieczorami. Wraz z siostrą redagowaliśmy strony o modzie w magazynach „Tournesol” i „Soleil”. Na uczelni dostrzeżono u mnie talent już po pierwszym półroczu.

Pana nazwisko jest znane i rozpoznawane na całym świecie. Z czego jest Pan szczególnie dumny w swoim dorobku?

Chyba z tego, że przetarłem szlaki japońskim projektantom. Mogą pracować wszędzie – nie tylko w Paryżu, ale i innych kluczowych dla świata mody miejscach. W 1973 czy 1974 roku wspólnie z Yves Saint Laurentem zrobiliśmy pokaz mody. Pierwszy fashion show. Zaprosiliśmy dziennikarzy z całego świata. Od tego czasu rozpoczęła się tradycja corocznych fashion show. Z tego także jestem dumny. To moje ogromne sukcesy.

Elegancja to jeden z synonimów Pana kolekcji. Zapewne ma Pan swój wzór elegancji?

Kiedy byłem młodym, początkującym projektantem, ikonami stylu byli dla mnie Księżna i Książę Windsoru. A to dlatego, że na ich przykładzie dokładnie widać, iż elegancja pochodzi z wnętrza. Nie można jej kupić. Ważna jest osobowość.

Czy zawsze wszystko układało się po Pana myśli?

Miałem dużo szczęścia i spotkałem odpowiednie osoby na swojej drodze. Trzeba być zawsze sobą i pracować bez względu na to czy jest dobrze, czy źle.

Miał Pan odwagę walczyć o marzenia. W 1965 roku przyjechał Pan do Paryża bez grosza przy duszy. Po siedmiu latach otworzył Pan swój pierwszy butik – „Jungle Jap”.

Tak, przez 4 lata rysowałem i projektowałem w biurze stylu. Chciałem zaskakiwać, proponować coś zupełnie innego niż wszyscy. W podróży po Japonii prowadziłem badania nad kimonem. Oglądałem wiele motywów kolorowych, kwiatowych oraz styl szycia. Zaczerpnąłem z kultury i tradycji narodowej, ze źródła, które dobrze znałem – stąd zrodził się styl Kenzo. To zaprocentowało. Szybko zacząłem wędrować własną drogą.

Na zapleczu swojego pierwszego paryskiego atelier nie miał Pan biurka...

To zabawne, ale tak było. Mimo wszystko byłem niezmiernie szczęśliwy – projektowałem dla siebie. Jednocześnie zacząłem pokazywać kolekcje i robić pierwsze pokazy mody. Wkrótce nadeszły lata 70, które upowszechniły pokazy mody, w takiej formie, jaką znamy dzisiaj. Wtedy moje kreacje zdobyły popularność. Projekty dla mężczyzn uznane zostały za niezwykle awangardowe i odkrywcze. W tych czasach mężczyzna w modzie jakby naturalnie był awangardowy.

Dziś projektanci mają trudniej?

W dzisiejszych realiach trudniej jest młodym projektantom. Śledzą modę z całego świata. Wiem, jak trudno zaproponować coś własnego, awangardowego. Dziś nie potrafiłbym być tak oryginalny, jak bywają młodzi projektanci. Podczas Fashion Week Poland zauważyłem awangardowy, współczesny klimat. Młodzi ludzie w Polsce fascynują się modą i mam nadzieję, że ta fascynacja będzie trwała. Tu jest bardzo dużo młodej, twórczej energii. Obejrzałem dziesięć pokazów i sądzę, że są na bardzo, bardzo wysokim poziomie. Jestem pod dużym wrażeniem.

Zaczyna Pan od szkiców czy pracy z tkaniną?

Najpierw poszukuję ogólnej tematyki kolekcji. Potem dobieram odpowiednią tkaninę. Następnie rysuję szkice. Wszystko musi ze sobą współgrać.

Wiele osób nurtuje pytanie, jak to możliwe, że pomimo metryki i wciąż tak wielu zajęć, pozostaje Pan w tak znakomitej formie? Zupełnie jakby upływ czasu nie miał tu znaczenia.

Uprawiam sport, mam wielu młodych przyjaciół. Uważnie, zdrowo się odżywiam. To moja recepta na zdrowie.

rozmawiała: Joanna Zawisza
foto: Jerzy Stalęga

Źródło:

Do pobrania

kenzojpgkenzojpg
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki