Stowarzyszenie Trading Jam udostępniło w czwartek swoją siedzibę poszkodowanym klientom BitMarket. Jak informowaliśmy wcześniej, giełda ta przed paroma dniami niespodziewanie zakończyła swój żywot, pozostawiając ze stratami wiele tysięcy klientów. Na spotkaniu pojawiło się wiele informacji, które mogą nieco rozjaśnić obraz sytuacji po upadku BitMarketu. Przedstawiamy najistotniejsze z nich.


Spotkanie, które miało na celu zebranie jak największej liczby osób zainteresowanych tematem, zawiązania grupy poszkodowanych oraz zaprezentowania, jakie są możliwościach pomocy ze strony różnych organizacji, odbyło się w czwartek o godz. 19:00. Pojawiły się na nim przede wszystkim osoby, które miały rachunki założone na giełdzie BitMarket. Oprócz nich w spotkaniu wzięły udział osoby reprezentujące Izba Gospodarcza Blockchain i Nowych Technologii, a także Polskie Stowarzyszenie Bitcoin, TJS oraz media. W czasie spotkania wypowiadali się głównie:
Robert Wojciechowski – prezes Izba Gospodarcza Blockchain i Nowych Technologii
Marcelina Szwed-Ziemichód – adwokat, członek PIBiNT
Lech Wilczyński – współzałożyciel InPay SA, członek sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii
Stanisław Wołoch – prezes Quark sp. z o.o.
Bartosz Graś – adwokat, członek IGBiNT, członek sądu polubownego, kancelaria KG Legal Kijewski i Graś
Wojciech Przyłęcki - wiceprezes zarządu IQ Partners (telefonicznie)
Przedstawiamy najważniejsze informacje, jakie można było usłyszeć w czasie spotkania (cytaty nie są dosłowne, ale odzwierciedlają merytoryczny sens wypowiedzi poszczególnych osób).
Najważniejsze to odzyskać środki klientów
Bartosz Graś: Od strony prawnej sprawa wygląda „średnio”. Najważniejsze w tej chwili, to nie jak kogoś ukarać, ale jak znaleźć te środki, które ludzie utracili. Struktura BitMarketu jest dosyć skomplikowana, dosyć rozproszona i nie znajduje się tylko w polskiej jurysdykcji prawnej.


Stanisław Wołoch: BitMarket nie jest sensu stricte polską spółką, co generuje bardzo dużo kłopotów. Mieliśmy już w Polsce podobną sytuację w przypadku BitCurexa w 2016 r. Tam też giełda się zamknęła i nie odzyskano środków. Sprawa „zginęła” w prokuraturze. Z moich szacunków wynika, że w przypadku BitMarketu wartość utraconych środków wynosi ok. 0,5 miliarda złotych. Według mnie (a jestem osobą poszkodowaną w tym wypadku) wydawanie bajońskich sum na odzyskanie straconych środków spowoduje, że poszkodowani klienci będą jeszcze bardziej stratni. Raczej będzie tutaj bardzo ciężko odzyskać cokolwiek. Na gruncie prawa cywilnego sprawa zajmie lata. Jeśli wejdziemy teraz na jakieś rachunki, to tam najprawdopodobniej pieniędzy już nie ma.
Lech Wilczyński: 2 maja zmienił się dyrektor spółki Kvadratco Services Limited, jest nim Robert Bochenek, natomiast nadal w imieniu Kvadratco wypowiada się Marcin Aszkiełowicz (były właściciel), mimo że nie jest dyrektorem.
Rachunki BitMarketu
Lech Wilczyński: Na skonsolidowanym adresie BitMarketu zostało ok. 6 bitcoinów, jeszcze na innych adresach związanych z innymi kryptowalutami, powiedzmy można liczyć o wartości kilkuset tysięcy złotych maksymalnie. BitMarket od dłuższego czasu działał na rezerwie cząstkowej, czyli tak naprawdę nie miał środków swoich klientów. Dzisiaj sam Marcin Aszkiełowicz przyznał się, że musieli w niekorzystnym momencie, kiedy cena bitcoina była wysoka, wypłacać środki klientom. Musieli kupować bitcoina po niekorzystnej cenie i działo się to prawdopodobnie ze środków fiatowych klientów. Z drugiej strony wiemy, że w pewnym momencie giełda miała naprawdę ogromne zyski, przychody i właściciele mają dosyć duży kapitał ulokowany w różnych biznesach i nieruchomościach, więc tutaj jest jakiś punkt zaczepienia, żeby próbować odzyskiwać środki. Ale nie wiadomo, jakiej wartości jest ten majątek i czy da się go ugryźć.
Coinfirm, który monitorował środki, potwierdził, że jest tylko jeden adres skonsolidowany BitMarketu (Coinfirm, w przesłanym do Bankier.pl oświadczeniu zaprzeczył temu, twierdząc, że nie jest to technicznie możliwe - przypis redakcji). Duża ilość środków z BitMarketu poszła na giełdę Poloniex w wielu transzach. Nie wiadomo, czy to były wypłaty BitMarketu na swoje własne konta na Polonieksie, czy był kolejny atak hakerski, o którym giełda nie wiedziała. Przyznali się tylko, że od dłuższego czasu nie mieli środków klientów, które były zdeponowane i liczyli, że uda im się odrobić stratę.
Igoria Trade (spółka powiązana z IQ Partner – przyp. red.) też nie chce powiedzieć, ile środków we fiatach zablokowali. Zgłaszałem też zapytanie do drugiego operatora Mistertango oraz do litewskiego nadzoru, żeby zadziałały w tej sprawie. Mistertango na razie odmówiło, ze względu na brak jakiegokolwiek żądania ze strony organów nadzoru czy organów ścigania. Nie mogą zablokować żadnych środków.
Duża skala oszustwa zwiększa nacisk na prokuraturę
Marcelina Szwed-Ziemichód: Jeśli mówimy o tym, co możemy zrobić prawnie, to wszyscy wiemy o tym, że zostało złożone zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. To co osoby poszkodowane mogą zrobić teraz, to przede wszystkim usiłujcie zebrać wszystkie informacje, które macie – np. historie transakcji z giełdy, żeby wiedzieć, jaki stan środków macie na giełdzie. Jeśli był rachunek w Mistertango lub w Igorii - to trzeba o tym poinformować prokuraturę. Musicie się przygotować na to, że będziecie musieli złożyć zawiadomienie do tego postępowania karnego albo bezpośrednio do Olsztyna czy do prokuratury w Warszawie, skąd zostanie ono w odpowiednie miejsce przesłane. Prokuraturze musicie podać jak najwięcej informacji – jaką wartość straciliście, bo im większa ta wartość jest, to tym większy nacisk.
Przeczytaj także
Lech Wilczyński: Klienci nie mają dostępu do swoich kont i wielu może nie pamiętać swoich sald. Podobno są zabezpieczone bazy danych, podobno jest dostęp do systemu informatycznego, więc teoretycznie będzie można uzyskać te informacje, jakie były faktyczne wartości na kontach.
Robert Wojciechowski: Każdy z was wykonywał ileś operacji i jeśli zbierzemy informacje na jakie konta były wykonywane wpłaty, to może się okazać, że BitMarket miał ich więcej. W ten sposób, uzupełniając sobie tę wiedzę, możemy wskazać konkretne konta i bardzo szybko dojdziemy, że jest ich więcej. To jest wiedza grupowa i tylko w ten sposób, uzupełniając ją sobie, wymieniając informacjami, będziemy wiedzieli. Jeśli dostanie te informacje prokuratura, to także będzie miała większą wiedzę.
Jeśli wszyscy zgłoszą się do prokuratury, to będzie ona miała zacznie mieć obraz potencjału straty. Na dzisiaj jest tylko zgłoszenie przez właściciela udziałowego podejrzenia popełnienia przestępstwa. I tyle.
Przykrą informacją jest to, że tego typu organy działają powolnie. To nie są dni czy godziny, tylko tygodnie i miesiące. To już nasza rola, żebyśmy wytwarzali nacisk na prokuraturę.
Postępowanie karne i cywilne
Bartosz Graś: Co możemy zrobić teraz? Mamy dwie drogi. Jedna droga to postępowanie karne, ono się toczy. Słuszna uwaga, żeby ono toczyło się w Warszawie, bo jest ona pośrodku Polski, poszkodowanym z całego kraju będzie tutaj łatwiej dojechać. Sprawa może być przeniesiona do Warszawy, jeśli większość poszkodowanych wykaże taką wolę. Najważniejsze jest, żeby pokazać siłę. A to powoduje, że wszyscy jak najszybciej powinni złożyć dowody, jakie środki, w jakiej wysokości mieli na rachunkach w BitMarkecie. Dowodem może być screenshot, ostatnie zapisy, potwierdzenia mailowe. Chodzi o jak najszybsze złożenie, żeby pokazać skalę sprawy.
Mniej więcej znamy strukturę BitMarketu. Wydaje się, że spółka brytyjska jest w tej sytuacji najważniejsza. Spółka estońska nie jest specjalnie istotna. Przynajmniej z tych informacji, jakie mamy na dzisiaj. Spółka na Seszelach też pełniła bardziej funkcję formalną.
Postępowanie cywilne raczej nic nie przyniesie. Bo podmiotem zobowiązanym, z tego co tak na szybko wiemy, jest spółka brytyjska (Kvadratco Ltd. – przyp. red.), która, na co wszystko wskazuje, jest spółką pustą. W związku z tym wydamy majątek na postępowanie w Wielkiej Brytanii, a nic nie uzyskamy. Dzisiaj najważniejsze jest zabezpieczenie środków. Żeby prokuratura zabezpieczyła, musicie pokazać siłę. Przygotujemy jednolity wniosek dla poszkodowanych zgłoszenia sprawy, taki wzór przygotujemy i udostępnimy na stronie Izby Gospodarczej Blockchain i Nowych Technologii, żebyście wiedzieli, co napisać. Będzie też udostępniony adres e-mail: poszkodowanie@igbint.pl. Możecie też wskazać prawnika ze strony Izby, który będzie was reprezentował.
Działania IQ Partners
Wojciech Przyłęcki: Nie zgadzam się z tym, że prokuratura działa powoli. Nie działa powoli. Po pierwsze, sam fakt, że przejęła to już inna prokuratura niż ta, do której pierwotnie składałem zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, świadczy o tym, że podeszli do sprawy poważnie. Podeszli poważnie pewnie ze względu na skalę, którą opisałem w zawiadomieniu. A także ze względu na to, że informacje, które przekazywałem, były na tyle wiarygodne i potwierdzone wyłączeniem giełdy, że zajęli się tym naprawdę poważnie. Chwilę po przesłuchaniu zadzwonił do mnie człowiek, który prosił mnie o kontakt do administratora po to, żeby móc zablokować bazy danych.


To dzisiejsze przesłuchanie trochę wiąże mi ręce, bo nie mam możliwości opowiedzenia tego, co zeznałem.
Kwota środków, które pozostały na rachunku w Igoria Trade, nie jest wysoka, natomiast środki w Mister Tango nie zostały zablokowane. Środki fiatowe w MT się nie zmieniły. Środki fiatowe są już zabezpieczone. Na tyle, na ile rozmawiałem z administratorem serwerów BitMarket, on ma świadomość powagi sytuacji i nie doszło tutaj do utraty żadnych danych. Teoretycznie pewnie serwis dałoby się włączyć, oczywiście bez możliwości wypłat. Ja się cały czas zastanawiam, czy to nie jest jeden z elementów, który by umożliwił sprawdzenie stanu konta. Nie jest to jednak takie proste formalnie, no bo ktoś musi wziąć za to odpowiedzialność, a także trzeba to zrobić tak, żeby nie można było zmieniać pewnych rzeczy w systemie. To by znaczyło ingerencję w system, a z kolei ingerencja w system po tym zdarzeniu rodzi ze sobą ryzyka prawne.
Z moje wiedzy wynika, że Pan Marcin Aszkiełowicz przebywa w Polsce. Pan Bochenek – nie miałem z nim żadnego kontaktu.
Serwery BitMarket są opłacone do końca tego miesiąca, jego infrastruktura znajduje się w warszawskiej kolokacji ATM.
BitMarket na pewno miał konto na Krakenie, bo tam często był
wykonywany arbitraż – wedle słów
Pana Marcina Aszkiełowicza. Natomiast nie wiem jakimi środkami był dokonywany
ten arbitraż.
Z mojej wiedzy wynika, że kontrole nad pozostałymi, zapewne niewielkimi środkami, ma w tej chwili Pan Aszkiełowicz.
Fragment spotkania w TJS, w którym Wojciech Przyłęcki, wiceprezes IQ Partners przedstawia, jak jego spółka kupowała BitMarket, przedstawiamy w osobnym artykule.
Opracowanie i wybór informacji: Marcin Dziadkowiak
Fragment spotkania w TJS, w którym Wojciech Przyłęcki,
wiceprezes IQ Partners przedstawia, jak jego spółka kupowała BitMarket,
przedstawiamy w osobnym artykule.