Po raz kolejny ze spotkania liderów największych światowych mocarstw Japonia wraca z tarczą. Ministrowie finansów grupy G7 i tym razem nie skrytykowali polityki monetarnej Kraju Kwitnącej Wiśni.
W spotkaniu odbywającym się w podlondyńskim Aylesbury, udział wzięli ministrowie finansów z Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch, Stanów Zjednoczonych, Kanady i Japonii. Głównym tematem była kwestia reformy światowego sektora bankowego, choć rynek najbardziej oczekiwał stanowiska wobec ultrałagodnej polityki monetarnej prowadzonej przez japoński rząd i bank centralny.
- Musimy skoncentrować nasze wysiłki na tym, aby nie doprowadzić do sytuacji, w której banki są zbyt duże by upaść – mówił George Osborne, szef brytyjskiego resortu finansów. Jego zdaniem największe światowe mocarstwa gospodarcze muszą nauczyć radzić sobie z upadającymi bankami tak, by nie obciążać kieszeni podatników.
Głosu krytyki nie słychać
Komentując agresywne działania Japonii, Osborne stwierdził, że grupa G7 „wciąż zgodnie twierdzi, że polityka fiskalna i monetarna powinna być ukierunkowana na rozwiązywanie problemów wewnętrznych, a nie na manipulowanie kursem walutowym”.
- Nie będziemy „ręcznie” ustalać kursów walutowych. Stanowisko G7 w tej sprawie wciąż obowiązuje” – dodał Osborne.
Nieco bardziej powściągliwy był Wolfgang Schauble, który stwierdził, że „relatywnie wysoki poziom płynności może zagrażać światowej gospodarce”. Według niemieckiego ministra finansów, a grupa G7 będzie „bacznie przyglądać się” działaniom Japonii.
Ostatecznie jednak żaden z polityków obecnych na szczycie nie skrytykował Japonii, co szczególnie mocno podkreślał japoński minister finansów Taro Aso. – Nie manipulujemy kursem jena, lecz staramy się wyjść z deflacji – dodawał polityk.
Świat milczy, jen traci, giełdy rosną
Po raz pierwszy przedstawiciele największych światowych potęg gospodarczych dyskutowali problem nowej japońskiej polityki monetarnej w lutym tego roku. Od tamtej pory jen osłabił się do dolara od 9,4%, a indeks Nikkei urósł o 32%. W sumie od listopada 2012 r. – kiedy rozwiązano parlament, a sondaże zaczęły wskazywać na zwycięstwo zwolenników dodruku pieniądza skupionych wokół Shinzo Abe – jen stracił 25% a Nikkei zyskał 67%.
Wprawdzie polityka monetarna Japonii nie jest krytykowana na arenie międzynarodowej, ale doczekała się odpowiedzi ze strony innych państw. W ostatnich kilku tygodniach Korea Południowa ponownie obniżyła stopy procentowe oraz zapowiedziała program stymulowania gospodarki. Działania te mają wspomóc koreańskich eksporterów, którym grozi przegranie walki o zagraniczne rynki z Japończykami korzystającego z historycznie słabego jena. Podobne kroki podjęła już także Australia.
Michał Żuławiński
Bankier.pl


























































