Mimo kilku prób wstrzymania procedury impeachmentu wobec prezydent Brazylii Dilmy Rousseff senatorowie najpewniej opowiedzą się za zawieszeniem jej w funkcjach na maksymalnie pół roku, czyli na czas trwania procesu w Senacie o łamanie przepisów budżetowych.
Polityczny los Rousseff w dużym stopniu zależy od wyniku posiedzenia w Senacie, które rozpocznie się w środę i na którym senatorowie zdecydują, czy rozpocząć procedurę impeachmentu wobec niepopularnej szefowej państwa. Zarzuca się jej, że pożyczała pieniądze z państwowych banków, by łatać dziury budżetowe, maskując w ten sposób skalę problemów gospodarczych Brazylii. W ten sposób Rousseff zwiększała swe szanse na reelekcję w 2014 roku; prezydent zaprzecza tym oskarżeniom.
"Washington Post" zauważa, że prawnicy nie są zgodni co do technicznych podstaw do impeachmentu, ale większość Brazylijczyków, którzy są zmęczeni głęboką recesją i oburzeni z powodu skandalu korupcyjnego na gigantyczną skalę w państwowym koncernie naftowym Petrobras, chce usunięcia Rousseff.
W ostatnich dniach dochodziło do prób odłożenia w czasie całej procedury. Reprezentujący prawne interesy rządu Brazylii adwokat generalny Jose Eduardo Cardozo zwrócił się we wtorek do Sądu Najwyższego o jej anulowanie. Nie jest jednak jasne, kiedy trybunał wyda orzeczenie w tej sprawie. "New York Times" pisze, że są sygnały, iż sąd nie chce w wyraźny sposób interweniować w tej sprawie.
Wcześniej pełniący obowiązki przewodniczącego Izby Deputowanych Eduardo Maranhao anulował ważność przeprowadzonego w ubiegłym miesiącu w izbie niższej głosowania w sprawie impeachmentu. Po kilku godzinach wycofał jednak tę kontrowersyjną decyzję.
Sesja w Senacie rozpocznie się w środę o godz. 9 lokalnego czasu (godz. 14 w Polsce) i może potrwać do nocy. W posiedzeniu musi wziąć udział co najmniej 41 spośród 81 senatorów i jeśli zwykła większość spośród obecnych poprze rozpoczęcie procesu o łamanie przepisów budżetowych, Rousseff zostanie zawieszona w obowiązkach na maksymalnie 180 dni.
Jej obowiązki przejmie wówczas wiceprezydent Michel Temer. Jeśli po procesie Rousseff zostanie całkowicie odsunięta od władzy, do czego konieczne będzie poparcie 54 senatorów, Temer będzie pełnił funkcję szefa państwa do końca kadencji, czyli do końca 2018 roku. Jednak, jak zauważa "Wall Street Journal", nad nim również wisi widmo impeachmentu pod podobnymi zarzutami co te stawiane Rousseff.
Według "WSJ" środowe głosowanie to dalszy ciąg burzliwego procesu, który wywołał poważne wątpliwości co do zdolności brazylijskich przywódców do kierowania krajem targanym różnymi kryzysami. Oprócz skandalu Petrobras, który wstrząsnął biznesem i polityką, Brazylia boryka się z głębokim spowolnieniem gospodarczym i epidemią wirusa Zika.
Politolog Leonardo Barreto jest zdania, że władza wykonawcza jest obecnie osłabiona, a to pociąga za sobą dezorganizację władzy ustawodawczej. "Ten, kto wciąż uważa, że instytucje funkcjonują, jest cynikiem lub jest ślepy" - powiedział "NYT" czołowy brazylijski dziennikarz Josias de Souza.
Izba niższa parlamentu Brazylii, Izba Deputowanych, już pod koniec 2015 roku przyjęła wniosek o impeachment wobec Rousseff, a 17 kwietnia znaczną większością głosów opowiedziała się za rozpoczęciem procesu w Senacie. "NYT" porównuje atmosferę panującą w Kongresie Narodowym do cyrku, przypominając, że podczas tego głosowania dochodziło do przepychanek, deputowani krzyczeli, obrażali Rousseff i siebie nawzajem, gwizdali i pluli.
Większość obserwatorów, jak pisze "WSJ", obecnie widzi niewielkie szanse na to, by Senat ostatecznie uniewinnił panią prezydent. Analitycy, politycy i media spisały Rousseff na straty jako przywódczynię, która nie była w stanie odzyskać zaufania inwestorów i zjednoczyć Kongresu. "Mówienie, że Rousseff ma 20 proc. szans na powrót, to oznaka optymizmu" - uważa konsultant polityczny Andre Cesar.
Za zarzutami wobec Rousseff stoi jej polityczny przeciwnik, były przewodniczący izby niższej Eduardo Cunha. W ubiegłym tygodniu został on zawieszony przez Sąd Najwyższy w obowiązkach za utrudnianie śledztwa w sprawie Petrobrasu.
W Senacie Rousseff stanie przed bardziej umiarkowanym gronem - uważa "WSJ". Przewodniczący izby wyższej Renan Calheiros najpewniej mianuje szefa Najwyższego Trybunału Federalnego Ricardo Lewandowskiego, by przewodniczył procesowi i upewniał się, że senatorowie skupiają się na zarzutach budżetowych, a nie na nieudanych działaniach gospodarczych i innych sprawach, do których sprowadzały się często dyskusje w izbie niższej.
"Senat wypełni swoje zadanie. Jako jego szef rozumiem, że powinienem zachować bezstronność" - powiedział ostatnio Calheiros. Jednocześnie "WSJ" przypomina, że impeachment jest procesem politycznym a nie prawnym.
"Tu bardziej niż o budżet chodzi o całą administrację Rousseff. Chodzi o panią prezydent, która straciła całe poparcie" - uważa analityk Eurasia Group Christopher German. Według najnowszych sondaży poparcie dla Rousseff jest rekordowo niskie i oscyluje wokół 10 proc., a odsunięcia jej od władzy chce ponad 60 proc. Brazylijczyków.
Wiceprezydent Temer już negocjuje stanowiska w nowym rządzie z potencjalnymi sojusznikami. Jednak także on może mieć trudne zadanie. Jego centrowa Partia Demokratycznego Ruchu Brazylijskiego (PMDB) jest pogrążona w skandalu dotyczącym Petrobrasu, a sam polityk znajdzie się najpewniej pod presją, by wprowadzać środki oszczędnościowe, które miałyby poprawić sytuację największej gospodarki Ameryki Łacińskiej. (PAP)
jhp/ ap/

























































