Przez ostatnie trzy miesiące prognozy zysków spółek z indeksu S&P500 były obniżane w najszybszym tempie od 5 lat. Wszystkiemu winne są błogosławieństwa tańszej ropy naftowej.


Z szacunków analityków zebranych przez agencję Bloomberga wynika, że spółki z indeksu S&P500 w czwartym kwartale 2014 roku zwiększyły zyski o zaledwie 2%. Oczekiwania na bieżący kwartał wynoszą +2,8% rdr. Jeszcze w październiku rynkowy konsensus zakładał wzrost zysków o 8,1% w minionym kwartale i o 9,2% w obecnym.
Redukcja prognoz dynamiki zysków amerykańskich korporacji wynosi przeszło sześć punktów procentowych i jest najsilniejsza od roku 2009, gdy niemal cały świat pogrążył się w recesji.
Przyczyną pogorszenia wyników amerykańskich korporacji będzie... taniejąca ropa. Przykładowo, zyski naftowych gigantów Exxon Mobil i Chevron w czwartym kwartale miały być o 35% niższe niż przed rokiem. Bez uwzględnienia sektora energetycznego zyski spółek tworzących indeks S&P500 miały wzrosnąć o 4,7% rdr.
Chociaż tańsze paliwa mają pozytywne skutki dla światowej gospodarki, to jednak szkodzą one mocno reprezentowanym na Wall Street spółkom z branży naftowej. Najbardziej zagrożone są firmy dostarczające ropę i gaz z łupków, z których wiele traci rentowność przy cenach poniżej 50 USD za baryłkę. To rodzi problemy dla dostawców sprzętu, a także dla banków zaangażowanych w kredytowanie „łupkowej rewolucji” .
Wątpliwości budzi też panujące powszechnie założenie, że amerykański konsument pieniądze zaoszczędzone na stacji paliw pobiegnie wydać w restauracji czy w sklepie. Równie prawdopodobne jest, że spłaci część zadłużenia, które w skali makro dusi go od początku XXI wieku. A na takim – skądinąd racjonalnym - posunięciu nie zarobi żadna firma notowana na Wall Street.