REKLAMA
TYDZIEŃ Z KRYPTO

5 mitów o "chińskim kryzysie"

Maciej Kalwasiński2015-08-26 06:00analityk Bankier.pl
publikacja
2015-08-26 06:00

Ostatnie dni przebiegają pod dyktando wydarzeń w Chinach. Czy Polacy mają powody do niepokoju? Czy mamy do czynienia z desperacją władz w Pekinie? Czy Chiny rozpoczęły wojnę walutową? Rozwiejmy kilka mitów na temat "chińskiego kryzysu".

5 mitów o "chińskim kryzysie"
5 mitów o "chińskim kryzysie"
fot. leungchopan / / YAY Foto

Mit 1. Dewaluacja juana to desperacka próba zwiększenia eksportu

11 sierpnia Ludowy Bank Chin poinformował, że przy ustalaniu kursu referencyjnego juana będzie brał pod uwagę "grę sił popytu i podaży", czyli m.in. poziom zamknięcia kursu rynkowego w poprzedniej sesji. Na skutek tej decyzji kurs chińskiej waluty spadł w ciągu kolejnych kilku dni z okolic 6,20 za dolara, gdzie utrzymywał się przez blisko 5 miesięcy, do poziomu 6,40. Oznacza to, że renminbi osłabiło się wobec "zielonego" zaledwie o 3%. Dla porównania, przez ostatnie 12 miesięcy Japończycy osłabili jena o kilkanaście procent (więcej w micie nr 4). Na razie Pekin zapewnia, że nie ma podstaw do dalszej deprecjacji.

fot. / / investing.com

Słabsza waluta wzmocni konkurencyjność chińskiego eksportu, ale skala osłabienia jest zbyt mała, by miała naprawdę duże znaczenie. Szczególnie że w ciągu ostatnich lat juan umacniał się wobec innych walut w ślad za rosnącym dolarem, z którym był sztywno powiązany. Ważona obrotami handlowymi wartość juana była w marcu najwyższa w historii. Od tamtej pory odrobinę spadła, ale wciąż jest o 13% wyższa niż przed rokiem - wynika z lipcowych danych Banku Rozrachunków Międzynarodowych.

W rzeczywistości Chiny chciały upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Przede wszystkim Pekinowi zależy na dodaniu juana do elitarnego koszyka Specjalnych Praw Ciągnienia (SDR) - czyli jednostki rozliczeniowej MFW. Fundusz stawia jednak warunki - jednym z nich jest osłabienie kontroli chińskich władz nad gospodarką w ogóle, a rynkiem finansowym w szczególności.

Decyzja Pekinu o zmianie sposobu wyznaczania kursu referencyjnego juana została przez MFW przyjęta pozytywnie: "większa elastyczność kursu walutowego jest ważna dla Chin, które starają się dać siłom rynkowym większy wpływ na gospodarkę i mocniej zintegrować się ze światowymi rynkami finansowymi" - napisano w komunikacie.

W mojej ocenie Pekin chciał sprawdzić, jak na niewielkie osłabienie juana zareagują światowe rynki, by ewentualnie kontynuować proces osłabiania waluty. Dlatego niektórzy analitycy prognozują dalsze spadki juana, np. BofA Merrill Lynch oczekuje, że na koniec tego roku za dolara trzeba będzie płacić 6,50 juana, a na koniec 2016 roku już 6,90 juana. Osłabienie o ponad 10% istotnie wsparłoby eksport z Państwa Środka, a co za tym idzie kulejący, jak na chińskie warunki, wzrost gospodarczy.

Osłabienie juana nie jest jednak dla Chińczyków jednoznacznie pozytywne, dlatego w ostatnich dniach Ludowy Bank Chin interweniował w jego obronie. Pekin boi się m.in. przyspieszenia odpływu kapitału z Państwa Środka czy zwiększenia kosztów obsługi długu zagranicznego chińskich firm.

Mit 2. Polska nie ma powodów do niepokoju

Mit 2. Polska nie ma powodów do niepokoju

W dzisiejszych czasach światowa gospodarka jest systemem naczyń połączonych. Wiara w niezależność Polski od istotnych wydarzeń na globalnych rynkach to objaw krótkowzroczności. Fakt, że Polska nie utrzymuje intensywnych relacji handlowych czy inwestycyjnych z Chinami nie oznacza, że zła sytuacja w Państwie Środka nie odbije się czkawką w naszym kraju.

Chiny są drugą największą gospodarką świata (pierwszą jeśli uwzględniać parytet siły nabywczej) i odpowiadają za blisko połowę globalnego wzrostu. Na razie paniczna reakcja rozlała się po światowych giełdach i nie dotarła jeszcze do realnej gospodarki.

fot. / / MFW

Globalne rynki kapitałowe zareagowały bardzo gwałtownie, a wraz z nimi spadły wyceny spółek na warszawskim parkiecie. Ponadto, Polska wciąż jest zaliczana do państw wschodzących, więc w sytuacji globalnego niepokoju należy się spodziewać odpływu kapitału z kraju. Złoty może się osłabiać, co wywoła wzrost kosztów obsługi długu zagranicznego.

W realnej gospodarce zła sytuacja za Murem najbardziej odbije się w Polsce na wrażliwym politycznie sektorze wydobywczym i napędzającym eksport sektorze motoryzacyjnym.

Powolny wzrost Chin oznacza mniejsze zapotrzebowanie na surowce, w tym miedź czy węgiel. Już teraz traci na tym KGHM i spółki węglowe - Bogdanka, JSW czy Kompania Węglowa. Niedawne problemy na Górnym Śląsku wynikają w dużej mierze ze spadku cen węgla, którego Chiny konsumują najwięcej na świecie.

fot. / / Standard Chartered Research

Spadające ceny surowców skutkują niższymi zyskami rodzimych czempionów - zmniejszają się wpływy do budżetu - spółki są zmuszone do cięcia kosztów - górnicy nie chcą się zgodzić na obniżki płac i wychodzą na ulicę. Równocześnie politycy wywierają nacisk na inne spółki skarbu państwa, by przejmowały nierentowne kopalnie.

fot. / / MFW

Ponadto, niskie ceny surowców na światowych rynkach powodują tak nielubianą przez wielu ekonomistów deflację. Bank centralny utrzymuje zatem niskie stopy procentowe, co niebezpiecznie napędza ekspansję kredytową i powoduje narastanie baniek spekulacyjnych. Równocześnie spadają zwroty z kapitału i osłabia się złoty.

Przy okazji warto rozwiać kolejny mit, jakoby Chiny miały zmniejszyć import surowców, ponieważ juan został zdewaluowany. Ceny surowców są na najniższych poziomach od lat, dlatego sam fakt niewielkiego osłabienia waluty nie powinien spowodować ograniczenia importu. Dużo większe znaczenie ma przegrzanie gospodarki Państwa Środka.

Głównym partnerem handlowym Polski są Niemcy. Aż 27% eksportu znad Wisły trafia do naszego zachodniego sąsiada. Model rozwoju gospodarczego Niemiec jest oparty na konkurencyjnym eksporcie. W 2014 roku Niemcy odnotowały rekordową nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących. Wyniosła ona ponad 215 mld euro i była wyższa od nadwyżki osiągniętej przez Chińczyków, których jeszcze przed kilkoma laty oskarżano o zalewanie świata swoimi produktami.

W momencie, gdy znaczące spowolnienie gospodarki za Murem zachwieje światowym handlem, Niemcy uderzy pierwsza fala kryzysu. Analitycy BofA Merrill Lynch prognozują, że wzrost PKB Chin na poziomie 3,5%, skutkowałoby obniżeniem PKB naszego zachodniego sąsiada o 0,5%.

Głównym produktem eksportowym Niemiec są produkty przemysłu motoryzacyjnego (ok. 18% całego eksportu). Ta branża jest bardzo istotna również dla Polski. W 2014 r. wartość eksportu przemysłu motoryzacyjnego znad Wisły wyniosła 18,60 mld euro (ok. 11% całego eksportu), z czego 85,44% do krajów UE, w tym 31,7% do Niemiec - wynika z danych AutomotiveSuppliers.pl i IBRM Samar cytowanych przez Ministerstwo Gospodarki. Problemy Niemców w tej branży dotknęłyby zatem również polskich przedsiębiorców.

Na szczęście, wśród niemieckich menedżerów na razie nie widać gwałtownych reakcji na sytuację w Chinach. Ostatni odczyt wskaźnika wyprzedzającego koniunktury PMI był dla Niemiec pozytywny, a poziom zamówień eksportowych najwyższy od 1,5 roku.

Mit 3. Chinom grozi recesja

Mit 3. Chinom grozi recesja

Tak naprawdę nie wiadomo, w jakim tempie rośnie chińska gospodarka. Oficjalne dane są niewiarygodne - podważają je nawet chińscy politycy. Informacje o 7. procentowym wzroście można włożyć między bajki. Analitycy mówią raczej o 6%, a niektórzy posuwają się nawet do oceniania go na 2%. Szczególnie gdy przyjrzymy się innym wskaźnikom gospodarczym - spadającemu eksportowi i importowi, zwalniającej dynamice wzrostu sprzedaży detalicznej, inwestycji, produkcji przemysłowej i zużycia prądu.

Wskaźniki aktywności ekonomicznej

Trzymiesięczna średnia krocząca (r/r;%) 

Sprzedaż detaliczna - ciemnoniebieski; produkcja przemysłowa - bury; inwestycje - jasnoniebieski 

Jednak mówienie o recesji, w rozumieniu spadku PKB przez dwa kwartały z rzędu, wydaje się przesadą. Chińskie władze nie mogą dopuścić do spowolnienia wzrostu w takiej skali, by odbiło się to na portfelach zwykłych Chińczyków. Gospodarka musi rozwijać się w przyzwoitym tempie, jeszcze niedawno ocenianym na ponad 7% rocznie, pozwalającym na zwiększanie pensji i powstawanie nowych miejsc pracy, czyli podnoszenie stopy życiowej mieszkańców Państwa Środka.

fot. / / NBS of China

Ponadto, Pekin wciąż ma wiele możliwości, by stymulować wzrost w razie problemów. Istnieje przestrzeń do łagodzenia polityki monetarnej, bank centralny ma również do dyspozycji największe na świecie rezerwy walutowe.

Nie można przy tym zapominać, że Chiny mają ogromny potencjał wzrostowy. W ciągu ostatnich trzech dekad z biedy wyszło 600 milionów osób. Dynamicznie rosnąca zamożność społeczeństwa, w tym liczącej 300 milionów osób klasy średniej, musi w końcu ujawnić się w większej konsumpcji i rozwoju sektora usługowego. Pekin chce właśnie z tych dwóch kwestii stworzyć nowy motor napędowy chińskiej gospodarki.

Równocześnie Pekin mocno promuje ekspansję międzynarodową. Dlatego powstały koncepcje Nowego Szlaku Jedwabnego, Nowego Banku Rozwoju i Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych, dzięki którym chińskie przedsiębiorstwa mają poprawić swoją pozycję na globalnym rynku.

Mit 4. Chiny zaczęły wojnę walutową

Mit 4. Chiny zaczęły wojnę walutową

Oskarżanie Chin o rozpoczęcie 11 sierpnia 2015 roku wojny walutowej jest głęboko niesprawiedliwe. Intensywną ekspansję monetarną prowadzą Bank Japonii i Europejski Bank Centralny. Podczas gdy juan stracił przez rok poprzedzający dewaluację około 1% wobec dolara, jen i euro oddały po kilkanaście procent. W latach 2012-2014 Japończycy osłabili jena aż o jedną trzecią! Amerykański Fed przez kilka lat również prowadził program luzowania ilościowego, a zakończył go dopiero pod koniec zeszłego roku.

fot. / / Bankier.pl

Pekin zbudował swoją potęgę na eksporcie wspieranym przez słabego juana. Dlatego przedstawiciele państw rozwiniętych przez lata twierdzili, że Pekin manipuluje wartością waluty, utrzymując ją na sztucznie niskim poziomie, dzięki czemu zwiększa konkurencyjność firm z Państwa Środka na arenie międzynarodowej. Jednak od 2005 roku do 2013 roku "czerwony" umocnił się w stosunku do "zielonego" o ponad 30%.

W połowie zeszłego roku sentyment rynkowy odwrócił się i Ludowy Bank Chin musiał interweniować, by podtrzymać kurs juana wobec dolara. W rezultacie renminbi znacząco umocnił się w stosunku do euro i jena. Ważona obrotami handlowymi wartość juana była w lipcu o 13% wyższa niż rok wcześniej.

Mimo że Chiny nie wywołały wojny walutowej, a co najwyżej do niej dołączyły (choć na razie i tak nie ma podstaw do takiego stwierdzenia - patrz mit 1.), to kilka krajów wykorzystało osłabienie juana do uzasadnienia dewaluacji własnych walut. Tak postąpiły m.in. Kazachstan i Wietnam.

Mit 5. Sytuacja na giełdzie w Szanghaju odzwierciedla stan chińskiej gospodarce

Mit 5. Sytuacja na giełdzie w Szanghaju odzwierciedla stan chińskiej gospodarce

W czerwcu 2015 roku indeks Shanghai Composite (SHC) osiągnął poziom 5166 punktów, czyli o ponad 150% więcej niż rok wcześniej. Fundamentem gwałtownych wzrostów giełdowych nie były dobre wyniki i perspektywy chińskich przedsiębiorstw, a polityka władz w Pekinie. Kupowanie akcji miało być kupowaniem "chińskiego snu" - do inwestycji zachęcały państwowe media, niskie stopy procentowe, ograniczenia na rynku nieruchomości i popularyzacja pożyczek zaciąganych pod zastaw akcji.

Wyceny chińskich spółek oderwały się od rzeczywistości. Podczas gdy gospodarka Państwa Środka zwalniała, ceny akcji rosły. Ostatnie odreagowanie jest po prostu pęknięciem bańki, a nie oznaką gwałtownego pogorszenia się sytuacji gospodarczej Chin. Po prostu władzy w Pekinie zabrakło sił lub chęci, by dalej walczyć z rynkiem.

Równocześnie trzeba zauważyć, że od kilku lat Chiny borykają się z kilkoma narastającymi problemami. Najpoważniejszym jest wyczerpywanie się dotychczasowego modelu wzrostu - opartego na inwestycjach i eksporcie. Sen z powiek decydentów spędzają także sytuacja na rynku nieruchomości, kurczące się zasoby taniej siły roboczej, przegrzanie gospodarki czy stan środowiska naturalnego.

Ogromny problem stanowi błyskawicznie rosnące zadłużenie: uwzględniając sektor finansowy, od 2007 wzrosło roku ono blisko czterokrotnie - wynika z raportu firmy doradczej McKinsey. Relacja długu do PKB wynosi 282% i jest wyższa niż w Stanach Zjednoczonych. W ciągu ostatnich 7 lat zadłużenie Chin wzrosło o 20 bilionów dolarów, czyli odpowiadało za ponad jedną trzecią globalnego przyrostu długu.

Wymienione powyżej problemy nie są jednak niczym, co nagle skłoniłoby inwestorów do gwałtownej wyprzedaży akcji. Czarę goryczy przelały dewaluacja juana i kiepski sierpniowy odczyt PMI dla sektora przemysłowego, czyli informacje jedynie potwierdzające wcześniejsze niepokojące dane.

Źródło:
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (37)

dodaj komentarz
~zzzz
Czy komentujący wiedzą jaki jest mechanizm ustalania kursów walut?
~ktoś
A ja sie jednam nastawiam na kupowanie na naszym wigu. Mam nadzieje ze powróci ten czas z 2007roku.....co by sie nie kupilo to conajmniej 100% w 1-2 miesiace;p
~pawel
zetna żółtki stopy o kolejne 0,25 a Fed wstrzyma sie od podniesienia i ten twój kuń bedzie daleł oroł;p
~qń
Papier wszystko przyjmie a jak wygląda koń to każdy widzi .Za dużo złych rzeczy się na świecie nawarstwiło zarówno gospodarczych ,finansowych jak i politycznych i koń już tego nie pociągnie .Koń już robi bokami i zaraz się przewróci ,trzaśnie kopytami i odwali kitę !
~pawel
Przy każdej korekcie większośc z Was pisze ze to juz koniec gospodarek itp. tralalala Tak to obserwuje i zauważylem że ciągle powatarzają się te same nicki z wypowiedziami.bedziecie mieć kryzys chyba w snach. Za miesiac pewnie nowe rekordy na indeksach oprócz naszego WIG'u ;p. Musi być od czasu do czasu korekta, żeby bogaci Przy każdej korekcie większośc z Was pisze ze to juz koniec gospodarek itp. tralalala Tak to obserwuje i zauważylem że ciągle powatarzają się te same nicki z wypowiedziami.bedziecie mieć kryzys chyba w snach. Za miesiac pewnie nowe rekordy na indeksach oprócz naszego WIG'u ;p. Musi być od czasu do czasu korekta, żeby bogaci mieli więcej a bidota jescze mniej. Zapomnieliście jak to już działa?
~Coroner
Jedyne słuszne rozwiązanie prowadzące do powszechnego światowego bogactwa i dobrobytu to: Pompujmy giełdy jak tylko to możliwe wysoko, i zbijajmy ceny PM (metale szlachetne) jak tylko nisko można. Doprowadzi to do tego że każdy będzie mógł posiadać taczkę złota. Czyż nie proste i genialne rozwiązanie?
~krasnal
No ni wim czy kupić łakcyje w warszafce , bo nie wim , czy królowo łangilsko mioło rozwolnienie czy zatwardzenie i jok zarełaguje na to worszowko giłdo ?
~zoltek
Wprowadzic im cla nie zniszcza ani jednej waluty i sie skichaja,Przyjma spokojnie napompowany balon i z pokora to normalny cykl,A nie manipulowac recznie pieniedzm i waluta ..,Wstyd CHinole,,Produkujecie smierdzace zeczy za zlotowke co w rekach sie rozpada
~haha
lol a amerykańce drukują te dolary i kredyciki idą na stopach 0 aż miło, i kupują te śmierdzące rzeczy...

Powiązane: Chiny

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki