Branża finansowa jest niezwykle wymagająca. Potężne instytucje finansowe z dużymi możliwościami kapitałowymi starają się szybko wypełniać rynkowe nisze. Jest jednak w Polsce spółka, która znalazła taką niszę i zmieniła branżę tradingową.
- Firmę zakładaliśmy pod koniec 2003 roku. Przez pięć lat wcześniej pracowałem w BRE Banku. Tam zobaczyliśmy, że jest duże zapotrzebowanie na handlowanie na kontraktach forward – tak zaczęła się historia X-Trade Brokers, jednej z najbardziej rozpoznawalnych polskich instytucji finansowych na świecie.
Jakub Zabłocki, współzałożyciel i obecny przewodniczący rady nadzorczej X-Trade Brokers w rozmowie z Marcinem Wenusem podczas konferencji FxCuffs zdradził, jak praca na stanowisku dealera walutowego okazała się wstępem do założenia liczącej się obecnie na świecie platformy tradingowej.
- Było bardzo dużo klientów z private bankingu, którzy mogli otwierać transakcje tylko i wyłącznie od godz. 9 do godz. 16, czyli w czasie, kiedy mogę odebrać telefon w banku, żeby z nimi tę transakcję zawrzeć. Nie było możliwości zostawienia stop lossa czy take profit. Jak wówczas stwierdzili - fajnie by było, gdyby klient mógł handlować 24 godziny na dobę i w sposób elektroniczny.
Zderzenie z rzeczywistością
Jak przyznał Zabłocki, nie myśleli, że będą musieli stawić czoła największym gigantom: - Gdy tworzyliśmy XTB, to szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy, że inne firmy typu Saxo Bank w ogóle istnieją. Myśleliśmy, że robimy coś unikalnego, że odkrywamy niezbadany teren. Po około trzech miesiącach okazało się, że nie jesteśmy sami - dodaje.
Zabłocki przyznał, że nie wiązali z XTB dużych nadziei i długoletnich planów. Jak podkreśla, mieli świadomość z konkurencją jakiego kalibru muszą walczyć. Nie dostrzeganie przez finansowych gigantów potencjału rynku polskiego okazało się szansą dla XTB.
- Kiedy zakładaliśmy XTB, wydawało się nam, że firma przetrwa maksymalnie dwa lata. Do momentu kiedy banki zorientują się, że na tym biznesie można zarobić, że ktoś im zabiera klientów. Zakładaliśmy, że może uda się zarobić 2-3 mln zł i to będzie duży sukces. Jak podkreśla współzałożyciel X-Trade: - Banki przez bardzo długi okres ignorowały biznes w Polsce. W tym czasie konkurencja była silna przez firmy takie jak Saxo Bank. Tylko, że wtedy one nie działały w Polsce. My byliśmy w 2003-04 brokerem lokalnym. Naszym podstawowym problemem były obawy o to, kiedy globalne banki wejdą na ten rynek i nas tak naprawdę zmiotą.
Jak wspomina Zabłocki, o sukcesie zdecydowało kilka czynników - Byliśmy bardzo ostrożni, jeśli chodzi o koszty. Robiliśmy innowacyjną reklamę i klienci zaczęli do nas przychodzić. Zdobywaliśmy coraz wasze zaufanie. Natomiast momentem zwrotnym, kiedy tak naprawdę zaczęliśmy się rozwijać, było uzyskanie licencji. Wtedy postanowiliśmy, że rzeczywiście chcemy być duzi, że bardzo poważnie chcemy ten rynek rozwijać. Potem pojawiły się pierwsze oddziały, pierwszy konkurs inwestycyjny, którego nikt wcześniej nie zrobił. Teraz konkursy już raczej nie działają. Trzeba robić coś nowego, ale to było coś wow – wspomina Zabłocki.
Sukces firmy sukcesem osobistym
Zabłocki odniósł się również do tego, co jako człowiek czuje po osiągnięciu sukcesu
- Tak jak powiedziałem, jest to duża satysfakcja. Ale też umówmy się: mały biznes – mały problem, duży biznes – duży problem. Ten biznes jest dość dużym biznesem. Jesteśmy - podejrzewam - w pierwszej piętnastce największych firm na świecie, no może oprócz Japonii, bo tam takie firmy są gigantyczne. Ale nie przypominam sobie dnia bez żadnego problemu do rozwiązania.
Jak dodaje: - Z jednej strony jest satysfakcja, ale cały czas chcemy więcej, żeby się utrzymać na rynku, konsolidować ten rynek w niedalekiej przyszłości. To wymaga bardzo dużego zaangażowania. Ja mam taką osobowość, mimo tego że w tym biznesie jestem już długo, że nie potrafię sobie odpuścić. A w sumie może mógłbym.
Wielu menedżerów podkreśla, że ważną kwestią jest rozdzielenie pracy od życia osobistego, określane jako work-life balance. Współzałożyciel XTB jednak podziela tu bardziej zdanie przedsiębiorców niż menedżerów.
- Jak prowadzi się biznes i zarządza firmą, to de facto robi się to cały czas. Nie ma efektu odskoczni. Można pojechać sobie na wakacje. Ja akurat pływam na kitesurfingu, to jest moje hobby, ale powiedzmy sobie: przez tydzień popływam, a później zaczynam znowu myśleć (o firmie – przyp. red.) – dodał Zabłocki.
XTB w ostatnich latach bardzo mocno rozwinął działalność na rynkach zagranicznych. Jak wskazuje, o podjęciu decyzji o globalnym rozwoju zdecydowały nie tylko kwestie stricte finansowe.
- To jest kwestia pewnej ambicji. Jak budowałem ten biznes, nie chciałem by był typowo polski. Zawsze miałem taką ambicję że, może to górnolotnie zabrzmi, ale że Polak potrafi, albo pokażemy, że nie jesteśmy gorsi niż firmy zachodnie – powiedział współtwórca X-Trade.























































