W Charkowie pożegnano w piątek Janusza Szeremetę i Krzysztofa Tyfla, dwóch polskich ochotników Legionu Międzynarodowego, którzy polegli, walcząc po stronie ukraińskiej w wojnie z Rosją. Wraz z nimi pożegnano Amerykanina Claytona Hightowera.


„Janusz Szeremeta, Krzysztof Tyfel, Clayton Hightower. Dziś w #Charków pożegnaliśmy żołnierzy Legionu Międzynarodowego walczących w obronie Ukrainy i nie tylko jej. Informacje o pogrzebach będą w późniejszym terminie” – poinformowała na Facebooku dziennikarka „Wprost” Karolina Baca-Pogorzelska, która utrzymuje stały kontakt z Polakami z Legionu.
(https://tinyurl.com/yc5d7c8k)
Opublikowała zdjęcie trzech trumien, stojących na cmentarzu. Dwie z nich owinięte były flagami Polski i Ukrainy. Na trzeciej była flaga Stanów Zjednoczonych i ukraińska.
Wiadomość o śmierci Polaków nadeszła w poniedziałek. Janusz Szeremeta, pseudonim „Kozak”, pochodził z Dynowa w Podkarpackiem. Do składającego się z cudzoziemców Legionu Międzynarodowego zgłosił się na ochotnika.

Podatkowy rozkład jazdy i wskaźniki kadrowo-płacowe na 2023. Ściąga dla przedsiębiorcy
Od stycznia 2023 r. zmieniły się wskaźniki kadrowo-płacowe. Prezentujemy najważniejsze zmiany. I zachęcamy do pobrania pliku pdf. Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 20 zł.
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
Korespondent PAP rozmawiał z Szeremetą przez telefon 11 listopada. „Uwierz mi, że jeszcze będzie o nas głośno” – powiedział wówczas Polak.
„Ja wiem, że my już stamtąd nie wrócimy. Chyba, że zerwiemy kontrakt. Tam jest taki młyn, że ja wiem, że jedyną opcją przeżycia dla mnie jest wrócić do domu. Ale ja nie wrócę do domu, bo ja jestem częścią tego i ja tam muszę być. Wiem jednak, że w końcu mnie trafi” – mówił Szeremeta.
Drugi poległy na wschodzie Ukrainy to pochodzący z Częstochowy Krzysztof Tyfel. On również walczył w szeregach Legionu Międzynarodowego. Przed laty działał w harcerstwie i Związku Strzeleckim.
Przed wyjazdem na wojnę Krzysztof mówił, że musi tam być, bo ludziom dzieje się krzywda. Był idealistą, uosobieniem uczciwości, szczerości i honoru, nigdy nie odmawiał pomocy – wspominają go znajomi i przyjaciele.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ tebe/