Czwartek, 26 maja, był dziewięćdziesiątym drugim dniem inwazji Rosji na Ukrainę. Głównym celem ataków Rosji pozostaje Donbas. Prezydent Zełenski jest rozczarowany postawą polityków, którzy spotkali się w Davos. "Zbyt wielu wciąż ogląda się na Rosję" - skwitował. Dokładnie 3 miesiące temu w czwartek o godz. 4.40 Putin wydał rozkaz rozpoczęcia inwazji.


» Relację ze środy 25 maja, zapisaliśmy tutaj.
Władze: wywiezieni z Azowstalu żołnierze nie są torturowani przez Rosjan
„Mogę potwierdzić, że na dzień dzisiejszy nie ma tortur czy obelżywego zachowania wobec naszych żołnierzy. Jak będzie dalej, zobaczymy. Obserwujemy tę sprawę” – oznajmił sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy Ołeksij Daniłow.
Powiedział, że dowódcy pułku Azow, który bronił Azowstalu, podpułkownikowi Denysowi Prokopence udało się połączyć telefonicznie z żoną więcej niż raz.
„Władze mają więcej informacji o tym, kiedy rozmawiali inni żołnierze Azowa, którzy znajdują się w trudnych warunkach” – powiedział Daniłow. Innych szczegółów nie podał. „Modlimy się, żeby byli żywi i zdrowi” - oznajmił.
Daniłow zapewnił, że żołnierze Azowa mają zostać wymienieni na rosyjskich jeńców.
Draghi: Podczas rozmowy z Putinem bez znaków nadziei na pokój
Na konferencji prasowej w Rzymie krótkim „nie” Draghi odpowiedział na pytanie, czy w czasie rozmowy z Putinem dostrzegł jakikolwiek „promyk” nadziei na pokój. Wyjaśnił, że to on zadzwonił do przywódcy Rosji.
„Szukałem prezydenta Putina, a chodziło o to, by zapytać, czy można zrobić coś, aby odblokować zboże, znajdujące się w magazynach na Ukrainie, bo kryzys żywnościowy, który się zbliża, a w niektórych krajach afrykańskich już panuje, będzie miał gigantyczne rozmiary i straszliwe konsekwencje humanitarne” - oświadczył Draghi.
Następnie relacjonując rozmowę podkreślił, że Putin w jej trakcie stwierdził, że „kryzysowi żywnościowemu winne są sankcje i że jeśli zostaną zdjęte, Rosja będzie mogła eksportować zboże”.
Jak ujawnił Draghi, prawie cały czas mówił tylko Putin o sprawach ogólnych.
„Dla mnie - dodał premier Włoch - ważne było to, by przekonać się, czy można odblokować zboże w portach nad Morzem Czarnym”, co - jak wskazał - byłoby próbą pierwszej współpracy na obecnym etapie.
“Putin powiedział, że to nie wystarczy, by rozwiązać światowy kryzys żywnościowy” - opowiadał Draghi. Podkreślił, że usłyszał od prezydenta Rosji, że „problemem jest to, że porty są zaminowane”.
Włoski premier zaznaczył, że zadzwoni również do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, by omówić z nim tę kwestię. „Stawką jest życie milionów ludzi” - zaznaczył Draghi.
Sztab Generalny: wojska rosyjskie są wzmacniane na kierunku zaporoskim
Według sztabu na okupowanych przez Rosjan terenach trwa wprowadzanie reżimu administracyjno-policyjnego. „Nadal utrudniany jest wyjazd cywilom na tereny kontrolowane przez władze ukraińskie. Ponadto okupanci uruchomili transmisję propagandowych materiałów informacyjnych w publicznych i specjalnych zasobach radiowo-telewizyjnych” – napisano w komunikacie. (https://tinyurl.com/4fauydxb)
Władze Rosji przygotowują rezerwistów w obwodach biełgorodzkim i woroneskim, aby uzupełnić stan osobowy i wznowić ofensywę na Ukrainie. Na terytorium obwodu brzeskiego na Białorusi trwają ćwiczenia taktyczne sił zbrojnych tego kraju.
Wojska rosyjskie nadal ostrzeliwują z moździerzy i artylerii lufowej pozycje sił ukraińskich w przygranicznych rejonach obwodu sumskiego na północnym wschodzie kraju.
Rosjanie ostrzeliwali też ukraińskie pozycje na kierunkach charkowskim i słowiańskim. Z użyciem artylerii najeźdźcy prowadzili ofensywę w kierunku wsi Bohorodyczne w obwodzie donieckim, ale bez powodzenia, w związku z czym wycofali się na wcześniejsze pozycje. Ukraińskie pozycje są też ostrzeliwane na kierunkach donieckim oraz łymańskim.
Na kierunku siewierodonieckim przeciwnik prowadzi natarcie w stronę Siewierodoniecka i miejscowości Boriwske w obwodzie ługańskim, ale bez powodzenia - twierdzi ukraiński Sztab Generalny. Częściowe powodzenie osiągnął natomiast w kierunku miejscowości Ustyniwka.
Aby zerwać połączenia logistyczne i utrudnić manewry ukraińskich wojsk, siły rosyjskie atakują przeprawy mostowe.
Na kierunku besarabskim, na terytorium Naddniestrza, obniżono poziom zagrożenia. Skład osobowy grupy operacyjnej wojsk rosyjskich w regionie nadal pełni jednak służbę w trybie podwyższonej gotowości.
Wywiad: było 7 misji powietrznych z dostawami broni i żywności do Azowstalu
Wykonano siedem misji powietrznych z dostawami broni i żywności do obleganego przez siły rosyjskie kombinatu Azowstal w Mariupolu – poinformował szef ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) gen. brygady Kyryło Budanow w wywiadzie dla portalu The War Zone.
W misjach uczestniczyło w sumie 16 śmigłowców Mi-8, z których siłom rosyjskim udało się zestrzelić dwa - napisał portal w środę. Do Azowstalu, który był ostatnim punktem ukraińskiego oporu w Mariupolu, oprócz broni, amunicji i żywności dostarczono leki oraz 72 żołnierzy pułku Azow – przekazał Budanow.
Szef wywiadu wojskowego nie powiedział, ile osób poniosło śmierć podczas tych misji ani kiedy do nich doszło. Wcześniej prezydent Wołodymyr Zełenski w wywiadzie z okazji 3. rocznicy objęcia urzędu powiedział, że w ich trakcie zginęło „bardzo wielu lotników”.
”Wszystkie dostawy były udane” – podkreślił Budanow. Oznajmił jednak, że podczas 5. I 7. misji siły rosyjskie zestrzeliły dwa ukraińskie śmigłowce, a także trzeci, który wyleciał im na pomoc.
Azowstal był broniony przez pułk Gwardii Narodowej Azow i 36. Samodzielną Brygadę Piechoty Morskiej. 20 maja dowódca Azowa Denys Prokopenko poinformował, że jego oddział „otrzymał od kierownictwa wojskowego Ukrainy rozkaz zaprzestania walk w celu uratowania życia i zdrowia żołnierzy". Wcześniej władze w Kijowie potwierdziły ewakuację ponad 260 obrońców Azowstalu, w tym 53 ciężko rannych. Wojskowych przewieziono na terytorium samozwańczej, kontrolowanej przez Moskwę Donieckiej Republiki Ludowej. Jak zapowiedziała wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar, wszyscy mają zostać wymienieni na rosyjskich jeńców wojennych.
Prokurator generalna Ukrainy: badamy 14 tys. spraw o zbrodnie wojenne
Na Ukrainie prowadzone jest obecnie prawie 14 tys. śledztw w sprawie domniemanych zbrodni wojennych popełnionych przez wojska rosyjskie, a każdego dnia dochodzi 100-200 nowych - poinformowała w czwartek prokurator generalna tego kraju Iryna Wenediktowa.
Wenediktowa przyjechała tego dnia do Londynu, gdzie spotkała się z brytyjską prokurator generalną Suellą Braverman i innymi urzędnikami, by przedyskutować, co Wielka Brytania i inne zachodnie mocarstwa mogą zrobić, aby wesprzeć dochodzenia w sprawie zbrodni wojennych. Jest to pierwsza podróż zagraniczna Wenediktowej od początku rosyjskiej napaści na Ukrainę.
"Dzisiaj mamy blisko 14 tys. spraw, tylko dotyczących zbrodni wojennych, i blisko 6 tys. spraw, które są z tym powiązane. Oznacza to, że mamy ogromną liczbę spraw i każdego dnia mamy ich więcej i więcej: kolejne 100, kolejne 200, zależy od dnia" - powiedziała Wenediktowa stacji BBC.
Sprecyzowała, że najczęściej zarzucaną zbrodnią wojenną jest ostrzeliwanie budynków cywilnych, zwłaszcza szpitali i szkół. Ogółem - jak powiedziała - zniszczono ponad 1000 budynków służby zdrowia i edukacyjnych. Inne sprawy dotyczą zabijania cywili, grabieży i gwałtów.
Wenediktowa poinformowała również, że zaczęło się dochodzenie w sprawie zarzutów ludobójstwa. "Absolutnie zgadzam się, że na Ukrainie mamy do czynienia z ludobójstwem. Dlaczego? Ponieważ oni, to znaczy rosyjscy żołnierze i rosyjscy najwyżsi dowódcy przybyli, aby zniszczyć państwo ukraińskie, zabić wszystkich Ukraińców i chcą, aby ta ziemia była częścią Federacji Rosyjskiej" - wyjaśniła. Przyznała jednak, że trudno byłoby prowadzić dochodzenie w sprawie ludobójstwa na terytorium kontrolowanym przez Rosję.
Prokurator generalna powiedziała też, że ukraińskie władze sądownicze powinny przejąć inicjatywę w ściganiu zbrodni wojennych, "ponieważ tylko my rozumiemy nasz kraj, naszych ludzi, naszą ziemię". Przyznała jednak, że Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze powinien odegrać rolę w ściganiu za inwazję rosyjskich przywódców, w tym być może nawet prezydenta Władimira Putina. "Wszyscy rozumiemy, że to jest gruba ryba, ryba dla międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości" - powiedziała Wenediktowa.
Dowództwo Południe: siły rosyjskie próbowały przedrzeć się w stronę Mikołajowa
Wojska rosyjskie usiłowały przedrzeć się z obwodu chersońskiego w kierunku Mikołajowa – poinformowało w czwartek ukraińskie dowództwo operacyjne Południe w nagraniu zamieszczonym na Facebooku.
„Szukając choćby najmniejszej możliwości przemieszczenia się w kierunku Mikołajowa, przeciwnik siłami wzmocnionego plutonu przy wsparciu dwóch czołgów i trzech transporterów opancerzonych próbował obejść nasze pozycje. Odpowiadając ogniem przy wsparciu czterech śmigłowców Mi-8 zabito siedmiu raszystów i zniszczono bojowy wóz piechoty BMP-2. Otrzymawszy mocną odpowiedź wróg wrócił na swoje pozycje obronne” – podkreślono. (www.facebook.com/watch/?v=550938303251904)
Dowództwo wskazuje, że ciągłymi ostrzałami artyleryjsko-moździerzowymi Rosjanie niszczą miasta i zabijają cywilów w obwodzie mikołajowskim. W hromadzie (gminie) kucurubskiej ranna została jedna osoba, a w miejscowości Perwomajske zginęła jedna osoba. Jedna osoba zginęła też, a jedna została ranna w hromadzie bereznehuwackiej.
Według doradcy prezydenta Ukrainy Mychajła Podolaka Rosja intensywnie stara się wpoić mieszkańcom południa kraju przekonanie, że Ukraina ich porzuciła, a „ruski mir” nastał na długo.
Jest to – jak zaznaczył na Telegramie Podolak – kompletny nonsens. „Cała nasza machina polityczno-dyplomatyczna zabiega obecnie o to, by kraj otrzymał wystarczającą ilość broni do wyzwolenia obywateli na okupowanych terytoriach” – zapewnił. (t.me/M_Podolyak/71)
Jego zdaniem czas działa na korzyść Ukrainy, bo w miarę jak Rosjanie, którzy rzucili do walki „wszystko co mają”, tracą potencjał bojowy, Ukraina ma coraz więcej sił. Dzięki temu południe kraju zostanie wyzwolone i „ukraińska flaga znów załopocze nad obwodem chersońskim. Co prawda nie jutro, ale szybciej, niż komuś się wydaje” – oznajmił Podolak.
Generał Hromow: Rosjanie rozlokowują rakiety Iskander w Brześciu na Białorusi
Rosjanie rozlokowują rakiety Iskander w Brześciu na Białorusi, co może oznaczać, że mają zamiar ostrzeliwać stamtąd zachodnią Ukrainę – powiedział w czwartek generał Ołeksij Hromow, zastępca szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy.
Hromow dodał, że siły rosyjskie mają obecnie przewagę w regionie Ługańska. "Robimy, co możemy" - dodał.
W środę szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj poinformował, że sytuacja na wschodzie Ukrainy jest "wyjątkowo zła", a 95 proc. Ługańszczyzny zostało już opanowane przez wroga. Zapewnił jednak, że wciąż nie doszło do utraty kontroli nad strategicznie ważną trasą Lisiczańsk-Bachmut, łączącą Siewierodonieck z miastami Dniepr i Zaporoże, a także centralną i zachodnią częścią Ukrainy.
Sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy ostrzegł po raz pierwszy we wtorek, że rosyjska armia rozlokowała dywizjon rakiet Iskander-M w obwodzie brzeskim, 50 km od granicy z Ukrainą.
Zełenski w parlamencie Łotwy: Rosja oficjalnie mówi, że nie ograniczy swoich działań do Ukrainy
Rosja oficjalnie mówi, że nie ograniczy swoich agresywnych działań do Ukrainy - powiedział ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski w czwartkowym wystąpieniu przed parlamentem Łotwy, wygłoszonym za pośrednictwem łącza wideo.
Zełenski zaznaczył, że powodem, dla którego niektóre kraje dalej tolerują Rosję są powiązania finansowe z tym państwem.
Jak powiedział, niektórzy politycy i obserwatorzy życia publicznego wzywają Ukrainę do zrzeczenia się swoich praw w celu obłaskawienia agresora, ale Ukraina się na to nie zgodzi.
Słyszymy dziś, że rzekomo Rosja powinna dostać to, czego chce, że niby konieczne jest, by niektóre narody zostały pozbawione części swojej wolności - mówił Zełenski. "Musimy walczyć o szanowanie zasad i podstaw państwowości" - zaapelował
Zełenski podkreślił, że w wojnie Rosji z Ukrainą zostanie przesądzony los wszystkich Europejczyków.
"Postrzegacie naszą walkę o wolność jako własną walkę. To prawda. Bo to właśnie teraz w naszym kraju, na Ukrainie, rozstrzyga się los nas wszystkich, Europejczyków. Tylko siły zbrojne na wojnie, jaką rozpoczęła Rosja przeciwko naszemu krajowi, przeciwko Ukrainie, a jednocześnie przeciwko wolności wszystkich jej sąsiadów, mogą określić, co zdominuje Europę przez następne dekady: albo będzie to sprawiedliwość dla wszystkich narodów, albo Rosja znów sprawi, że głównymi słowami, których będą używać nasze narody będą +okupacja+, +represje+, +deportacje+" - zwrócił się do Łotyszy Zełenski.
Prezydent podziękował Łotwie za pomoc Ukrainie w walce z Rosją. Jak powiedział, Łotwa znalazła się wśród tych krajów, które od początku inwazji działały i pomagały Ukrainie, zarówno w sferze obronności, w sferze gospodarczej, jak i udzielając wsparcia humanitarnego.
Wiceminister obrony: Kijów zawsze będzie zagrożony
„Powinniśmy mieć świadomość, że Kijów zawsze będzie zagrożony, bo zniszczenie Kijowa to unicestwienie władzy ukraińskiej. To najszybsza metoda podbicia Ukrainy. Dlatego powinniśmy żyć z myślą, że to zagrożenie będzie zawsze” – oznajmiła wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar na briefingu.
Podkreśliła, że obecnie wojska rosyjskie szturmują ukraińskie pozycje jednocześnie z kilku kierunków na terytorium kraju. „Sytuacja na froncie pozostaje w tej chwili trudna i są oznaki jej dalszego zaostrzenia. Przeciwnik używa wszystkich sił i zasobów, by zająć dalsze terytoria i otoczyć nasze wojska” - oceniła Malar.
Według niej siły ukraińskie czeka bardzo trudny i długotrwały etap wojny i trzeba się liczyć z dalszymi stratami. Malar podkreśliła jednak, że Ukraińcy będą walczyć aż do całkowitego wyzwolenia terytorium swojego kraju w granicach uznanych przez społeczność międzynarodową.
Dowódca sił zbrojnych: nie można zwlekać z dostawami broni
Ukraina bardzo potrzebuje zachodniej broni umożliwiającej atakowanie celów z dużych odległości i z dostawami tej broni nie można zwlekać – oświadczył w czwartek naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy generał Wałerij Załużny na Telegramie.
Dodał, że sytuacja wojsk ukraińskich odpierających rosyjskie ataki na wschodzie kraju jest bardzo trudna.
„Odpierać wroga (...) pomaga nam zachodnia broń i sprzęt. Jesteśmy wdzięczni za już udzieloną międzynarodową pomoc techniczną. Ale bardzo potrzebujemy dostaw broni, która pozwoli atakować wroga na duże odległości. I z tym nie można zwlekać, bo ceną opóźnień jest życie ludzi, którzy bronią świat przed raszyzmem” – oznajmił Załużny.
Generał podkreślił, że siły ukraińskie walczą o każdą miejscowość. „Jest nam bardzo trudno, ale trwamy” – zaznaczył.
Wywiad wojskowy: rosyjscy żołnierze chwalili się, że "załatwili" pracownika elektrowni
Rosyjscy okupanci wydali rozkaz znalezienia pracownika Zaporoskiej Elektrowni Atomowej Serhija Szweca, a następnie najeźdźcy ciężko go postrzelili w jego własnym mieszkaniu - poinformował w czwartek ukraiński wywiad wojskowy (HUR). Załatwiliśmy Szweca - relacjonował jeden z żołnierzy wroga w rozmowie przechwyconej i opublikowanej przez HUR.
"To był weteran walk w Donbasie (z rosyjską armią i wspieranymi przez Moskwę tzw. separatystami - PAP). (...) Znaleźliśmy adres Szweca. Posiadał w domu broń automatyczną i stawiał opór, więc po prostu go załatwiliśmy. Jeszcze żyje, ale nie wyjdzie z tego, ponieważ otrzymał kilka ran postrzałowych" - relacjonował z zadowoleniem jeden z rosyjskich żołnierzy (https://tinyurl.com/ysrm2v9p).
Wcześniej, w poniedziałek, ukraiński koncern Enerhoatom poinformował, że wojskowi z Rosji wdarli się do mieszkania jednego z pracowników Zaporoskiej Elektrowni Atomowej i otworzyli do niego ogień. We wtorek mer Enerhodaru Dmytro Orłow przekazał doniesienia, że mężczyzna znajduje się w stanie ciężkim i wciąż walczy o życie po 10-godzinnej operacji.
Zaporoska Elektrownia Atomowa w Enerhodarze jest pod kontrolą rosyjskich wojsk od 4 marca. (
Władze: rosyjscy agenci wpływu prowadzą operacje na Ukrainie, podając się za naszych patriotów
Rosja zmienia sposób działania w wojnie z Ukrainą; przeciwnik próbuje destabilizować sytuację w naszym kraju poprzez sieć agentów wpływu, podających się za ukraińskich patriotów - ocenił w środę wieczorem sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy Ołeksij Daniłow na antenie telewizji ICTV.
"Aktualnie trwa operacja specjalna pod kryptonimem +kameleon+, której celem jest umiejscowienie na Ukrainie rosyjskich agentów pod przykrywką osób z rzekomo patriotycznym nastawieniem" - poinformował Daniłow.
Według polityka ta modyfikacja sposobu działania Kremla ma jednak wyłącznie taktyczny charakter. Strategiczne cele Kremla nie ulegają zmianie - są nimi "zniszczenie Ukrainy jako państwa, a także narodu ukraińskiego". "Nie należy bagatelizować siły wroga. Rosjanie wciąż posiadają duże ilości uzbrojenia, dlatego kilka następnych tygodni będzie bardzo trudnych. Naszym celem pozostaje jednak zniszczenie wroga - tak, aby kwestia niepodległości Ukrainy nie była już nigdy więcej podważana przez Moskwę" - oświadczył sekretarz RBNiO.
Wcześniej, 2 maja, Daniłow wykluczył zawarcie przez stronę ukraińską jakiegokolwiek porozumienia pokojowego z Kremlem o kompromisowym charakterze.
Sondaż: już tylko 2 proc. mieszkańców Ukrainy ma dobre nastawienie do Rosji
Już tylko 2 proc. mieszkańców Ukrainy ma dobre nastawienie do Rosji – pokazuje opublikowany w czwartek sondaż Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii.
Jak podkreślił Instytut, na początku lutego, czyli przed agresją Rosji na Ukrainę, dobre nastawienie do Rosji miało jeszcze 34 proc. ankietowanych.
Obecnie aż 92 proc. Ukraińców odnosi się do Rosji negatywnie. Sondaż przeprowadzono w dniach 13-18 maja.
„Trzeba zdawać sobie sprawę, że 2 proc. to blisko 500 000 osób, a więc dość duża grupa ludzi w liczbach absolutnych nadal odnosi się pozytywnie do agresora mimo oczywistych faktów” – zaznaczyli autorzy sondażu.
Socjolodzy podkreślają też, że nastawienie do Rosji pogarsza się już od jakiegoś czasu. Jeszcze w listopadzie 2021 r. 47 proc. Ukraińców odnosiło się do Rosji negatywnie, a 39 proc. pozytywnie.
Emerytowany niemiecki generał: na wschodzie Ukrainy presja wojsk rosyjskich coraz silniejsza
Na wschodzie Ukrainy "presja ze strony rosyjskich sił zbrojnych jest coraz silniejsza. Koncentrują wszystko co mają, by zdobyć przestrzeń w Donbasie" - ocenił w rozmowie z dziennikiem "Die Welt" emerytowany generał Bundeswehry Klaus Wittmann. "Mam nadzieję, że Ukraina się utrzyma i odzyska inicjatywę" - dodał.
Wittmann zwraca uwagę, że pod kontrolą Rosjan "znajduje się już 90 proc. obwodu ługańskiego. Kiedy prezydent (Wołodymyr) Zełenski mówi, że presja rośnie, sytuacja jest bardzo poważna. (...) Nie oceniam morale i woli walki żołnierzy rosyjskich jako lepszych niż w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Trzeba jednak myśleć realistycznie: rosyjska siła ognia jest znacznie większa".
Emerytowany generał twierdzi, że w ciągu ostatnich siedmiu dni Rosjanie uzyskali więcej przestrzeni niż wcześniej od początku maja. "Mogę tylko powtórzyć, że wzmocnienie ukraińskiego oporu nie jest jeszcze wystarczające. I możemy spojrzeć na siebie, wiele z naszych zapowiedzi nie zostało jeszcze zrealizowanych w znacznym stopniu" - powiedział.
Pytany, jaki jest ogólny kierunek rozwoju sytuacji na wschodzie Ukrainy Wittmann odparł: "Mam nadzieję, że Ukraina się utrzyma, że nadal będzie zaopatrywana w systemy uzbrojenia i że odzyska inicjatywę. Przewodniczący frakcji SPD Rolf Muetzenich powiedział w wywiadzie na temat wojny z Ukrainą: +Mam nadzieję, że wkrótce uda się doprowadzić do zawieszenia broni. Wtedy będziemy mogli wreszcie skupić się na innych sprawach+. Po pierwsze, uważam to za niewiarygodny brak empatii, a po drugie, podsyca to podejrzenia, które wyrazili już inni, że niemieccy przywódcy polityczni grają na zwłokę, licząc na zawieszenie broni, dzięki czemu nie trzeba będzie dotrzymywać obietnic dotyczących broni ciężkiej. Nie dostrzegają też, co dzieje się z ludźmi na terenach okupowanych przez Rosję. Nie zdają sobie też sprawy, że Rosja podwoiła okupowane terytorium Ukrainy w porównaniu z lutym tego roku i z pewnością nie odda tego zdobytego terytorium w negocjacjach".
Szefowa brytyjskiego MSZ: musimy doprowadzić do tego, że Putin przegra
Brytyjska minister spraw zagranicznych Liz Truss ostrzegła w czwartek przed próbami "ugłaskiwania" Władimira Putina i podkreśliła, że celem musi być doprowadzenie do zwycięstwa Ukrainy w wojnie.
"Rosyjska agresja nie może być ugłaskana. Trzeba na nią odpowiedzieć siłą. Nie możemy dopuścić do tego, by na Ukrainie rozwijał się długotrwały i coraz bardziej bolesny konflikt. Musimy być stanowczy, by poprzez pomoc wojskową i sankcje zapewnić, że Ukraina zwycięży. Teraz nie możemy już zdjąć nogi z pedału gazu" - powiedziała szefowa brytyjskiej dyplomacji podczas wizyty w Bośni i Hercegowinie.
Truss oskarżyła też Putina, że używa żywności jako broni, gdyż uniemożliwiając eksport zboża przez Ukrainę wywołuje niedobory żywności na całym świecie. Ukraina jest jednym z największych na świecie jej eksporterów, jednak wskutek rosyjskiej blokady jej portów w silosach leży ponad 20 mln ton zboża.
"To przerażające, że Putin próbuje trzymać świat jako zakładników, wykorzystując głód i brak żywności wśród najbiedniejszych ludzi na całym świecie. Nie możemy na to pozwolić. Putin musi znieść blokadę ukraińskiego zboża" - podkreśliła.
Truss potwierdziła zaangażowanie Wielkiej Brytanii w pokój i bezpieczeństwo na Bałkanach Zachodnich i poinformowała, że celem brytyjskiego rządu jest zainwestowanie w tym regionie poprzez partnerstwa inwestycyjne 100 mln funtów do 2025 r.
Premier Finlandii odwiedziła Buczę
Premier Finlandii Sanna Marin odwiedziła w czwartek Buczę w obwodzie kijowskim, gdzie podczas okupacji sił rosyjskich doszło do masowych zabójstw mieszkańców – poinformowała sekretarz rady miejskiej pobliskiego Irpienia Anżeła Makiejewa na Telegramie.
„Pokazałam (premier Finlandii) konsekwencje +ruskiego miru+, które pozostawili po sobie okupanci” – napisała Makiejewa, zamieszczając zdjęcie Marin podczas oficjalnej wizyty w Buczy.
Jak dodała, podczas oficjalnej wizyty fińskiej liderki, omawiano m.in. kwestię pomocy w odbudowie zniszczonego przez siły rosyjskie Irpienia. Makiejewa wskazała, że właśnie w Irpieniu, który był "tarczą Kijowa", wojsko rosyjskie spowodowało największe spustoszenia: zniszczono ponad 70 proc. miasta.
Doradca mera Mariupola: zamiast wakacji w szkołach będzie przyspieszona rusyfikacja
W szkołach zajętego przez rosyjskie wojska Mariupola na południowym wschodzie Ukrainy nie będzie w tym roku wakacji; nauka potrwa do 1 września i będzie służyła przyspieszonej rusyfikacji dzieci - poinformował w czwartek na Telegramie doradca mera miasta Petro Andriuszczenko.
"Głównym celem przedłużenia roku szkolnego jest deukrainizacja uczniów i przygotowanie ich do (właściwego) trybu nauczania według rosyjskiego programu. Przez całe lato będą dzieciom wbijać do głów rosyjski język i literaturę, historię Rosji i matematykę po rosyjsku" - napisał Andriuszczenko.
Polityk przekazał doniesienia, że "nowe porządki" nie cieszą się szczególną popularnością w środowisku mariupolskich pracowników oświaty. "Najeźdźcy planują otworzyć dziewięć szkół, lecz aktualnie znaleźli tylko 53 chętnych nauczycieli. Około sześciu nauczycieli przypadających na jedną placówkę, to jaskrawa ilustracja rosyjskiego systemu edukacji w okupacyjnych warunkach" - podkreślił doradca mera.
Wcześniej, w środę, Andriuszczenko poinformował, że na zajętych przez wroga terenach obwodu donieckiego przeznaczono do zniszczenia wszystkie książki w języku ukraińskim. "Jak widać, nie ma różnicy pomiędzy (rosyjską) denazyfikacją i nazizmem" - ocenił na Telegramie.
Dorohusk. Przez blokadę ukraińskich portów dłuższe kolejki tirów na wjeździe do Polski
Przyczyną zwiększenia ruchu towarowego na granicy w Dorohusku (Lubelskie) jest blokada ukraińskich portów nad Morzem Czarnym – powiedział PAP rzecznik IAS w Lublinie Michał Deruś. Liczba oczekujących na wjazd do Polski tirów wzrosła trzykrotnie. Obecnie w kolejce stoi 950 tirów.
Od kilku dni na polsko-ukraińskim przejściu granicznym Dorohusk-Jagodzin zwiększa się kolejka tirów oczekujących na wjazd do Polski. „Po stronie ukraińskiej oczekuje obecnie ok. 950 pojazdów ciężarowych, co oznacza 52 godziny oczekiwania” – poinformował w czwartek PAP rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie Michał Deruś.
Wyjaśnił, że przyczyną zwiększenia ruchu towarowego na granicy jest blokada portów nad Morzem Czarnym podczas rosyjskich działań wojennych na Ukrainie. „W ciągu ostatnich trzech tygodni notujemy trzykrotny wzrost liczby pojazdów ciężarowych ustawiających się przed przejściem w Dorohusku po ukraińskiej stronie” – powiedział PAP Deruś.
Natomiast, na wyjazd z Polski przez przejście w Dorohusku oczekuje obecnie 200 tirów, tj. 9 godzin oczekiwania.
Rzecznik przekazał również, że ok. 300 ciężarówek oczekuje na wjazd do Polski z Ukrainy na przejściu w Hrebennem. Szacunkowy czas oczekiwania wynosi tam 20 godzin. „Z kolei na wyjazd z Polski oczekuje tam ok. 400 pojazdów ciężarowych, tj. 40 godzin oczekiwania” – dodał Deruś.
Od kilku tygodni blokada ukraińskich portów przez Rosję nad Morzem Czarnym uniemożliwia wysyłanie ukraińskich towarów drogą morską. Minister infrastruktury Ukrainy Ołeksandr Kubrakow powiedział niedawno włoskiej agencji ADNkronos, że przed wybuchem wojny Ukraina eksportowała rocznie 150 milionów ton różnych produktów, z czego 70 proc. przez porty Morza Czarnego, które są teraz zablokowane.
Transport drogowy, kolejowy i rzeczny nie są w stanie zastąpić tego morskiego - stwierdził. Odnotował jednocześnie, że władze Ukrainy współpracują z Polską, Rumunią i Słowacją, by ułatwić transport jej towarów.
Resort obrony: wojska powietrznodesantowe Rosji poniosły ciężkie straty w Ukrainie
Wojska powietrznodesantowe Rosji (ros. WDW) uczestniczyły w kilku znaczących porażkach w czasie inwazji na Ukrainę, ponosząc ciężkie straty, co było efektem niewłaściwego wykorzystania ich potencjału - przekazało w czwartek brytyjskie ministerstwo obrony.
"Rosyjskie wojska powietrznodesantowe - WDW - były mocno zaangażowane w kilka znaczących porażek taktycznych od początku rosyjskiej inwazji. Należą do nich: próba natarcia na Kijów przez lotnisko w Hostomlu w marcu, zatrzymany postęp na osi Izium w kwietniu oraz ostatnie nieudane i kosztowne przeprawy przez rzekę Doniec Siewierski" - napisał resort w codziennej aktualizacji wywiadowczej.
"Rosyjska doktryna przewiduje włączenie WDW do niektórych z najbardziej wymagających operacji. Liczące 45 tys. żołnierzy WDW składają się głównie z zawodowych żołnierzy kontraktowych. Mają oni elitarny status i otrzymują dodatkowe wynagrodzenie. WDW były wykorzystywane w misjach, do których lepiej nadaje się cięższa piechota pancerna, i poniosły ciężkie straty podczas kampanii" - podano w komunikacie.
"Zróżnicowane wyniki odzwierciedlają prawdopodobnie strategicznie niewłaściwe zarządzanie tym potencjałem oraz fakt, że Rosja nie zdołała zapewnić sobie przewagi powietrznej. Niewłaściwe wykorzystanie WDW na Ukrainie pokazuje, że znaczące inwestycje (Władimira) Putina w siły zbrojne w ciągu ostatnich 15 lat doprowadziły do niezrównoważenia całości sił zbrojnych. Nieprzewidzenie ukraińskiego oporu i wynikające z tego samozadowolenie rosyjskich dowódców doprowadziło do znacznych strat w wielu bardziej elitarnych jednostkach rosyjskich" - dodano.
Media: inwazja Rosji zbliżyła do siebie Polskę i Ukrainę, ku niezadowoleniu Moskwy
Stosunki między Polską a Ukrainą naznaczone były sporami dotyczącymi historii; teraz jednak "inwazja Rosji zbliżyła do siebie sąsiadujące kraje bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Ku niezadowoleniu Moskwy" - komentuje w czwartek dziennik "Welt".
Philipp Fritz i Pavel Lokshin zauważają na łamach gazety, że "prawie cały skład czołowych ukraińskich polityków przyłącza się do hymnu pochwalnego na cześć Polski", a "wypowiedzi ukraińskich polityków odzwierciedlają nastroje społeczne".
Zdecydowana większość Ukraińców uważa Polskę za najważniejszego partnera od czasu wybuchu wojny, przed Wielką Brytanię i USA - zwraca uwagę "Welt". "Niemcy zwykle plasują się w dolnej części sondaży. Wygląda na to, że Ukraińcy chcą objąć Polskę - tak jak to zrobił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wobec głowy państwa polskiego Andrzeja Dudy w ostatnią niedzielę przed jego wystąpieniem w ukraińskim parlamencie".
W Moskwie "to ocieplenie w stosunkach dwustronnych nie jest dobrze widziane". Przez lata Kreml cieszył się z napiętych stosunków polsko-ukraińskich, a nawet podsycał je propagandowo. "Rosyjskie starania o wbicie klina między Polskę a Ukrainę są stare jak świat" - powiedział Stanisław Żaryn, rzecznik polskich służb specjalnych, cytowany przez "Welt".
"Pomimo bliskiej współpracy gospodarczej i wojskowej po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku, głównym czynnikiem kształtującym stosunki był spór o +Tragedię Wołyńską+" - zauważa gazeta. "Wielu Polaków wciąż pamięta masakrę co najmniej 70 tys. Polaków dokonaną przez ukraińskich nacjonalistów w 1943 roku. Tylko w +krwawą niedzielę+, 11 lipca 1943 r., bojownicy ukraińskiej armii powstańczej UPA zaatakowali około 100 polskich wsi".
"Wydaje się jednak, że politycy po obu stronach chcą obecnie podkreślać wspólne cechy, w tym wspólną polsko-ukraińską przestrzeń kulturową zachodniej Ukrainy" - czytamy w tekście.
"Welt" cytuje wicepremiera Piotra Glińskiego, który stwierdził, że rosyjska wojna agresywna daje Polsce i Ukrainie "szansę na pojednanie".
"Kijów chce wykorzystać tę szansę". Na przykład "we Lwowie na zachodniej Ukrainie na polskim cmentarzu odsłonięto właśnie dwa posągi lwów. +Niech żyje Polska! Niech żyje Ukraina!+ - napisał mer Lwowa Andrij Sadowyj. To, co wygląda na drobny gest, ma w Polsce ogromne znaczenie" - relacjonuje "Welt".
Gazeta przypomina, że miasto było częścią państwa polskiego do II wojny światowej, po której weszło w skład Ukraińskiej Republiki Radzieckiej. "Teraz ma się stać symbolem pojednania".
"Wobec takich gestów Moskwa jeszcze mocniej stara się doprowadzić do niezgody między Polską a Ukrainą" - pisze "Welt". Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zakharova "martwi się niepodległością Ukrainy. Zapowiedziany przez Zełenskiego nowy specjalny status dla obywateli polskich na Ukrainie, który zrównuje ich pod względem zakresu praw z uchodźcami ukraińskimi w Polsce, jest +rezygnacją z suwerenności+. Prezydent odrzucił niepodległość Ukrainy".
"Media państwowe i media lojalne wobec Kremla dyskutują również o rzekomym rychłym przystąpieniu Polski do wojny. (...) Znany reporter wojenny lojalny wobec Kremla donosił o rzekomych polskich najemnikach, a nawet regularnych oddziałach na Ukrainie" - pisze dziennik.
"Takie propagandowe przekazy raczej nikogo w Polsce i na Ukrainie nie niepokoją" - zauważa "Welt". "Wydaje się, że oba kraje skorzystały z wyjątkowej okazji, aby wspólnie uporać się z trudną przeszłością. Ostatnie tygodnie, powiedział premier Polski Mateusz Morawiecki, mogą +wykuć przyjaźń między naszymi narodami, która będzie trwała przez wiele dziesięcioleci+".
Wojsko: w środę w obwodach donieckim i ługańskim zginęło 6 osób, a 12 zostało rannych
Sześć osób cywilnych zginęło, a 12 zostało rannych w środę w wyniku rosyjskich ostrzałów w obwodach donieckim i ługańskim - poinformował w czwartek na Facebooku sztab Operacji Sił Połączonych, czyli ukraińskich jednostek działających na wschodzie kraju.
Jak przekazano w komunikacie, siły wroga zaatakowały 41 miejscowości w Donbasie, niszcząc 52 budynki mieszkalne (wielopiętrowe bloki i prywatne domy) oraz miejsca użyteczności publicznej - obiekty Kolei Ukraińskich i linię kolejową w mieście Pokrowsk, skąd prowadzona jest ewakuacja cywilów, a także m.in. szkołę, dom kultury i ośrodek wypoczynkowy (https://tinyurl.com/25r6ufvm).
"W ciągu ostatniej doby obszar aktywnych działań bojowych opuściło niemal 760 mieszkańców" - dodał sztab wschodniego zgrupowania wojskowego.
Wcześniej, w środę, szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj poinformował, że sytuacja w tym regionie jest "wyjątkowo zła", a 95 proc. Ługańszczyzny zostało już opanowane przez wroga. W ocenie gubernatora na terytorium obwodu kontrolowanym przez siły ukraińskie przebywa ponad 40 tys. cywilów, spośród których zdecydowana większość nie chce wyjeżdżać.
Zełenski po słowach Kissngera: wielcy geopolitycy nigdy nie dostrzegają zwykłych ludzi; przemowa jak w Monachium w 1938 r.
Były amerykański sekretarz Stanu Henry Kissinger oświadczył, że trzeba oddać Rosji fragment Ukrainy, aby nie zniszczyć związków Moskwy z Europą; widocznie u niego w kalendarzu wciąż jest rok 1938, a nie 2022 i wydaje mu się, że przemawiał w Monachium, a nie w Davos - ocenił w środę wieczorem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
"Kissinger wyłonił się z zamierzchłej przeszłości i wypowiedział takie słowa. (...) Po tysiącach rosyjskich rakiet, dziesiątkach tysięcy zabitych Ukraińców, po zbrodniach w Buczy i Mariupolu, po tzw. obozach filtracyjnych, w których wrogowie zabijają, torturują, gwałcą i poniżają naszych obywateli (...) zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie nawoływał do uwzględnienia interesów Rosji" - powiedział ukraiński przywódca w wystąpieniu opublikowanym na Facebooku (https://tinyurl.com/rzrcanhx).
Jak podkreślił Zełenski, pochodzący z żydowskiej rodziny Kissinger uciekł w 1938 roku wraz z rodziną z nazistowskich Niemiec, próbując ratować swoje życie. "Miał wówczas 15 lat, przecież wszystko doskonale rozumiał. Wtedy nie mówił, że trzeba przystosować się do nazizmu zamiast z nim walczyć" - zaznaczył prezydent.
"Różni +wielcy geopolitycy+ nigdy nie dostrzegają zwykłych ludzi. Nie widzą Ukraińców żyjących na terytorium, które ci (eksperci) chcieliby wymienić w zamian za iluzję pokoju z Rosją" - dodał Zełenski.
W ocenie ukraińskiego przywódcy zachodni liderzy są przyzwyczajeni do uwzględniania interesów Moskwy, ale nie potrafią przestawić się na sposób myślenia zakładający liczenie się z interesami Kijowa. "Świat nie okazał się gotowy na odwagę Ukraińców. (...) 24 lutego, czyli w dniu rosyjskiej inwazji, wiele osób w ogóle nie miało zamiaru wziąć pod uwagę naszego kraju, chociaż zawsze biorą pod uwagę postawę Rosji - nawet wówczas, gdy brakuje ku temu podstaw. Ci ludzie po prostu mają to w zwyczaju, ponieważ jest to dla nich wygodne, a często opłacalne" - ocenił prezydent.
99-letni Kissinger jest jednym z najbardziej uznanych światowych dyplomatów, autorem wielu klasycznych publikacji na temat polityki zagranicznej (m.in. książki "Dyplomacja"). W latach 1973-77 sprawował funkcję sekretarza stanu USA. W 1973 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za wkład w negocjacje pokojowe na rzecz zakończenia wojny w Wietnamie.
Wywiad wojskowy: siły rosyjskie zwiększają swą liczebność i umacniają pozycje na południu Ukrainy
"Na Chersońszczyznę i do regionu zaporoskiego przerzucane są wojska z okupowanego Krymu, które wcześniej przybywają z Rosji. Oprócz sił lądowych, w skład tych formacji wchodzą również komponenty morski i lotniczy" - poinformował przedstawiciel HUR Wadym Skibicki w rozmowie na antenie rozgłośni Krym.Realii, czyli krymskiego projektu Radia Swoboda. Słowa Skibickiego zacytowano również na profilu wywiadu wojskowego na Telegramie.
Jak zauważył rozmówca ukraińskiej stacji, rosyjskie siły zaczęły na początku maja umacniać swoje pozycje na zajętych terenach. "Wznoszone są odpowiednie obiekty inżynieryjne, a poza tym przeciwnik buduje już nawet nie jedną czy dwie, ale trzy linie obrony. (...) Te czynniki o charakterze militarnym wskazują na zamiary Rosji, aby zająć i utrzymać okupowane ziemie" - ocenił Skibicki.
Wcześniej, 20 maja, ukraińska gazeta internetowa Kyiv Independent poinformowała, że samozwańczy gubernator regionu chersońskiego Wołodymyr Saldo ogłosił podczas spotkania z rosyjskimi kolaborantami "rychłe przyłączenie Chersonia do Rosji". Natomiast w środę prezydent Władimir Putin wydał dekret, przewidujący uproszczony tryb nadawania rosyjskiego obywatelstwa mieszkańcom Chersońszczyzny i obwodu zaporoskiego.
Rosja chcą wywieźć z Mariupola ukraińskie wyroby metalowe i zboże statkami pod obcą banderą
Rosyjskie władze okupacyjne planują wywieźć z portu w zajętym Mariupolu ukraińskie wyroby metalowe i zboże, wykorzystując w tym celu statki zarejestrowane w innych państwach - poinformowało w czwartek Radio Swoboda, powołując się na dane ze zdjęć satelitarnych.
Według stacji, w mariupolskim porcie ma znajdować się sześć statków handlowych pod obcą banderą. Zdjęcia satelitarne pokazują, że te jednostki przemieściły się do miejsc, gdzie zwykle odbywa się załadunek.
Wyroby metalowe, składowane w Mariupolu, należą do holdingu Metinwest, kontrolowanego przez ukraińskiego oligarchę Rinata Achmetowa, a zboże - do ukraińskich przedsiębiorstw państwowych. Metinwest potwierdził, że część produkcji tej firmy, znajdująca się w Mariupolu, była przeznaczona na eksport do Włoch. W ocenie dyrektora Mariupolskiego Morskiego Portu Handlowego Ihora Barskiego, wartość tych wyrobów wynosi około 170 mln dolarów.
Radio Swoboda zacytowało również kolaboracyjnego "mera" Mariupola Kostiantyna Iwaszczenkę, który w środowej rozmowie z rosyjskim dziennikiem "Kommiersant" potwierdził, że pierwszy statek jest już przygotowywany do załadunku i ma przetransportować do Rostowa nad Donem około 3 tys. ton produktów metalowych. Według Iwaszczenki, w porcie mają znajdować się dwie jednostki pod obcą banderą, a okupacyjne władze miasta zobowiązały się zapewnić im bezpieczne wypłynięcie w morze.
Wcześniej, 23 maja, doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko informował, że zboże i walcowane wyroby metalowe będą wywożone z miasta nie drogą morską, lecz koleją. W tym celu rosyjscy najeźdźcy mieli przystąpić do remontu połączeń kolejowych w Mariupolu i stacji w pobliskiej miejscowości Sartana.
W mieście nad Morzem Azowskim, zajętym przez wojska Rosji, panuje dramatyczna sytuacja humanitarna. W środę Andriuszczenko przekazał, że w ciągu trzech miesięcy rosyjskiej inwazji zginęło co najmniej 22 tys. mieszkańców Mariupola.
Sztab generalny: wojska rosyjskie próbują wznowić ofensywę na Słowiańsk
Wojska rosyjskie próbują wznowić ofensywę na Słowiańsk - podał w czwartek rano ukraiński sztab generalny w podsumowaniu sytuacji operacyjnej w serwisie Facebook.
"Wróg próbuje poprawić swoją sytuację taktyczną w rejonie Iziumu (w obwodzie charkowskim) i wznowić ofensywę na miasto Słowiańsk (w obwodzie donieckim). Ostrzelał z artylerii, systemów rakietowych, moździerzy i czołgów miejscowości Czepil, Dowheńske, Kurulka, Bohorodyczne i Studenok" - czytamy w komunikacie.
"Na kierunku donieckim główne wysiłki wroga koncentrują się na przejęciu pełnej kontroli nad miejscowością Łyman i próbach poprawy sytuacji taktycznej w okolicach Siewierodoniecka i Awdijiwki" - dodało ukraińskie dowództwo.
Armia: Rosja szykuje prowokację z użyciem ukraińskiego okrętu koło Wyspy Węży
Rosja szykuje prowokację w pobliżu Wyspy Węży na Morzu Czarnym; chce z przejętego ukraińskiego okrętu ostrzelać cywilne statki, wybrzeże Ukrainy albo innego państwa – podała w czwartek agencja Ukrinform, cytując ukraińskie dowództwo operacyjne Południe.
„Jeden z małych, opancerzonych okrętów artyleryjskich ukraińskiej marynarki wojennej, przejęty przez raszystów (Rosjan) w Berdiańsku na początku inwazji, został zauważony w pobliżu Wyspy Węży” – napisało w komunikacie.
Dowództwo operacyjne Południe podejrzewa, że Rosja prawdopodobnie chce użyć tego okrętu, by pod ukraińską banderą ostrzelać zagraniczny statek handlowy, a być może terytorium Ukrainy lub innego państwa na wybrzeżu Morza Czarnego.
W opinii ukraińskiego wywiadu, Wyspa Węży ma znaczenie strategiczne, a siły rosyjskie chcą ją wykorzystywać do kontrolowania całej północno-zachodniej części Morza Czarnego. Wyspa jest zajęta przez wojska rosyjskie, ale strona ukraińska podejmowała próby jej odzyskania.
BBC: pod Kijowem wciąż odkrywane są porzucone ciała rosyjskich żołnierzy
Kilka tygodni po nieudanej próbie zajęcia ukraińskiej stolicy szczątki rosyjskich żołnierzy wciąż są odnajdywane w wioskach i wokół wiosek pod Kijowem, przez które przechodzili lub które czasowo zajęli - podaje w środę stacja BBC.
BBC opisuje zdarzenie ze wsi Zawaliwka, gdzie psy zaczęły zajadle kopać w pewnym miejscu w lesie. Mieszkańcy powiadomili o tym władze, a przybyła na miejsce ukraińska ekipa wojskowa w białych kombinezonach ochronnych po ostrożnym usunięciu wierzchniej warstwy ziemi odkryła płytko zakopane ciało mężczyzny, twarzą w dół z dziwnie poskręcanymi pod sobą nogami. Jego mundur jasno wskazywał, że był to rosyjski żołnierz.
Z grobu w lesie ciało zostało przewiezione do pociągu-chłodni na obrzeżach Kijowa, który obecnie działa jako mobilna kostnica dla rosyjskich zabitych. Białe plastikowe worki są oznaczone numerami, a nie nazwiskami. Jak podaje BBC, w dniu, w którym byli tam reporterzy stacji, w dwóch wagonach było ich co najmniej 137.
Ukraińcy próbują zidentyfikować zmarłych: przy przywiezionym właśnie ciele zespół kryminalistyczny znalazł dwie karty bankowe oraz odznaki rosyjskiej brygady strzelców zmotoryzowanych. Okazuje się, że zabity z Zawaliwki był młodym, żonatym żołnierzem z Syberii. "Przynajmniej ten ma szansę wrócić do domu" - mówi odpowiedzialny za ustalanie ich tożsamości.
Ale jak wskazują Ukraińcy, Rosja wcale nie wykazuje zainteresowania odzyskaniem zwłok. BBC przywołuje hasło, którym Rosja się dumnie posługuje: "Nie porzucamy swoich" i które było jednym z uzasadnień napaści na Ukrainę, bo jak wyjaśniał prezydent Władimir Putin, rosyjskojęzyczna ludność potrzebowała ochrony. I dodaje, że to hasło najwyraźniej nie ma zastosowania do rosyjskich żołnierzy.
"Ciała, które znaleźliśmy, pokazują, że (Rosjanie) traktują ludzi jak śmieci, jak mięso armatnie. Nie potrzebują swoich żołnierzy. Rzucają ich tutaj, wycofują się i zostawiają ciała" - powiedział BBC płk Wołodymyr Liamzin. Dodaje, że do tej pory udało się dokonać jednej wymiany. "Jesteśmy gotowi oddać ich wszystkich, chcemy, aby nasi polegli też wrócili. Pukamy do wszystkich drzwi, ale nie ma odpowiedzi, nie ma dialogu" - mówi.
Nie wiadomo, jak doszło do porzucenia młodego żołnierza w lesie. Mieszkańcy Zawaliwki mówią, że w tym czasie ukrywali się głównie w piwnicach przed ostrzałem - przypuszczają, że został ranny i zgubił się, gdy jego oddział został zmuszony do odwrotu. BBC dodaje, że takich przypadków jest znacznie więcej - w przy drodze prowadzącej z Zawaliwki do sąsiedniej miejscowości w marcu odkryto zwłoki 10 innych rosyjskich żołnierzy, których jednostka zgubiła drogę i wpadła w zasadzkę. Ich zwłoki rosyjskie wojska też pozostawiły.
Departament Stanu: wydawanie rosyjskich paszportów Ukraińcom to próba zniewolenia
Wydawanie rosyjskich paszportów mieszkańcom wschodniej Ukrainy to próba zniewolenia ludności znajdującej się na terenach pod rosyjską kontrolą - powiedział w środę rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price.
Zdaniem rzecznika stanowi to część rosyjskiej taktyki mającej na celu podporządkowanie sobie narodu ukraińskiego i "narzucenia swojej woli siłą".
"Oczywiście mamy swój punkt widzenia w stosunku do straszliwych taktyk, jakie Rosjanie stosują na wschodzie Ukrainy. Widzieliśmy rosyjskich żołnierzy usuwających ludność z okupowanych terytoriów siłą, przewożących Ukraińców do tzw. obozów filtracyjnych, różne inne próby podporządkowania sobie Ukraińców" - przekazał Price.
Doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko poinformował w środę, że rosyjscy okupanci zaczęli wydawać w Mariupolu nad Morzem Azowskim rosyjskie paszporty. Według informacji ukraińskiego MSZ, podobne działania są prowadzone w obwodach chersońskim, zaporoskim, donieckim i ługańskim oraz na Krymie. MSZ zapewniło w oświadczeniu, że dekret prezydenta Rosji Władimira Putina dotyczący wydawania rosyjskich dokumentów Ukraińcom jest "prawnie bezwartościowy".
Władze: cztery cywilne osoby zginęły w obwodzie donieckim, jedna w Zaporożu
Cztery osoby cywilne zginęły, a 12 odniosło obrażenia w ciągu ostatniej doby w obwodzie donieckim wskutek ostrzałów ze strony wojsk rosyjskich, zaś w Zaporożu śmierć poniosła jedna osoba - poinformowały w środę wieczorem władze regionalne.
Tego dnia zginęło dwóch cywilów w Łymanie, jedna osoba w wiosce Sydorowe i jedna w wiosce Berestowe – przekazał szef władz obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko na Telegramie.
Sekretarz rady miejskiej Zaporoża Anatolij Kurtiew powiadomił zaś, że w rosyjskim ataku rakietowym na miasto poniosła śmierć kobieta, zniszczonych zostały dziesiątki budynków mieszkalnych, kino i liczne pomieszczenia wykorzystywane przez przedsiębiorców
Wojsko: 10 rosyjskich ataków odparto w ciągu doby w Donbasie
Dziesięć ataków wojsk rosyjskich odparły w ciągu ostatniej doby w Donbasie siły ukraińskie – poinformował w środę na Facebooku sztab Operacji Sił Połączonych, czyli ukraińskich jednostek działających na wschodzie kraju.
Jak podano, w dwóch miejscach wciąż trwają walki.
W ciągu ostatniej doby w Donbasie wojska ukraińskie zniszczyły m.in. cztery rosyjskie czołgi, dwa systemy artyleryjskie, transporter opancerzony i samochód. Zestrzelono też cztery bezzałogowce Orłan-10
Były wiceszef brytyjskiego wywiadu wojskowego: poddanie Azowstalu było nieuniknione
Decyzja o zaprzestaniu obrony kombinatu Azowstal była dla władz Ukrainy trudna, ale nieunikniona, bo nie było żadnej możliwości dostarczenia pomocy jego obrońcom - mówi PAP prof. Paul Rimmer, były zastępca szefa brytyjskiego Wywiadu Wojskowego (DI).
"Nie mamy wystarczającej wiedzy o tym, co faktycznie działo się wewnątrz Azowstalu, ale jasne jest, że jego obrońcy byli kompletnie otoczeni i było niemożliwe lub niemal niemożliwe, by dostarczyć im jakiekolwiek zaopatrzenie. Zatem sytuacja była taka, że albo się poddadzą, albo będą walczyć do śmierci" - wskazuje Rimmer, który jest obecnie wykładowcą w Departamencie Studiów nad Wojną w King's College London.
Wyjaśnia, że w sytuacji, gdy całe zakłady były otoczone, można było jedynie próbować do nich coś przerzucić na bardzo małą skalę, ale nie było żadnej szansy na jakiekolwiek większe wzmocnienia, dostarczenie żywności czy amunicji, bądź też ewakuowanie obrońców.
"To musiała być trudna decyzja dla władz ukraińskich, które zdawały sobie sprawę, że Rosja będzie chciała wykorzystać obrońców Azowstalu do celów propagandowych. Można przypuszczać, że Rosja będzie chciała postawić niektórych z nich, zwłaszcza z Batalionu Azow, przed sądem, traktując to jako rewanż za to, iż Ukraina zaczęła sądzić rosyjskich żołnierzy za popełniane zbrodnie wojenne. Ale mimo wszystko Wołodymyr Zełenski uznał, że lepiej mieć żywych bohaterów niż martwych" - mówi ekspert, dodając, że wysiłki mające na celu umożliwienie im przeżycia podejmowały też ONZ i Czerwony Krzyż.
Rimmer podkreśla, że obrońcy Azowstalu militarnie zrobili to, co maksymalnie byli w stanie, to znaczy uniemożliwili Rosjanom szybkie zdobycie Mariupola związując ich wojska na znacznie dłużej niż ktokolwiek mógł oczekiwać.
Uważa on, że jakkolwiek przejęcie pełnej kontroli nad Mariupolem przez Rosjan jest znaczące, nie pokazuje nic nowego, jeśli chodzi o rosyjską taktykę. "To jest coś, czego mogliśmy się spodziewać, bo Rosjanie mają przytłaczające siły artyleryjskie. Używają ich w bardzo sowieckim stylu, tzn. prowadząc potężny ostrzał artyleryjski, bez żadnego manewrowania w zachodnim stylu. Oni po prostu rozbijają wszystko po drodze, idąc stopniowo, powoli do przodu. Oczywiście oznacza to przy okazji bardzo dużą liczbę ofiar" - wyjaśnia Rimmer.
Wskazuje, że zgodnie z tą taktyką prowadzona jest również ofensywa w Donbasie, która powoli, ale jednak posuwa się naprzód i Rosjanie zajmują kolejne obszary. Uważa on, że zajęcie Donbasu może dać Władimirowi Putinowi sposobność na wycofanie się z wojny. "Putin może zaoferować rozejm, mówiąc, że robi to w celu powstrzymania dalszego rozlewu krwi. Na potrzeby własnego społeczeństwa stworzy narrację, że "naziści zostali pokonani", że zagrożenie dla Rosji zostało usunięte. Oczywiście dla Ukrainy sytuacja, w której nadal miałaby rosyjskie wojska na znacznej części swojego terytorium, byłaby bardzo trudna" - mówi. Jak dodaje, Ukraina musi mieć nadzieję, że takie zagranie Putina nie osłabi spójności jej sojuszników, bo mogą się wówczas pojawić głosy, że potrzebujemy pokoju za wszelką cenę, a Ukraina pokoju za wszelką cenę nie może zaakceptować.
Wskazuje, że choć Wielka Brytania i USA popierają ukraińskie stanowisko, iż skutkiem wojny musi być całkowite wypchnięcie rosyjskich wojsk z terytorium Ukrainy, to, w jaki sposób realistycznie mogłoby to nastąpić jest zupełnie inną kwestią.
"To musiałaby być długa wojna na wyniszczenie. Ukraina musiałaby spowodować duże i bolesne straty dla Rosji, by zmieniły się w niej warunki i powstała sytuacja, w której czułaby, że musi się wycofać, np. gdyby wskutek wewnętrznej rewolty Putin zostałby zastąpiony albo opinia publiczna w Rosji zaczęłaby naprawdę rozumieć, co się dzieje. Ale to są bardzo optymistyczne i odległe scenariusze" - zastrzega Rimmer.
Zełenski: zbyt wielu ogląda się na Rosję
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wezwał społeczność międzynarodową do bardziej zdecydowanego opowiedzenia się po stronie jego kraju, odpierającego rosyjską agresję. W wystąpieniu wideo w środę wieczorem podkreślił, że nadal zbyt wielu ogląda się na Rosję i własne interesy.
Zełenski wskazał na "rozczarowujące" wystąpienia podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Prezydent Ukrainy skrytykował także byłego szefa amerykańskiej dyplomacji Henry'ego Kissingera, który powiedział, że Ukraina, jeśli chce osiągnąć pokój, powinna oddać Rosji część swojego terytorium.
Prezydent Ukrainy oświadczył online podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, że jego kraj nie odda żadnej części swego terytorium i będzie walczył o odzyskanie obszarów zajętych przez Rosję. Podkreślił, że jest gotów do rozmów z Moskwą, ale tylko wtedy jeśli Rosja wycofa się z terytorium Ukrainy.
Świadek bombardowania: zobaczyłem co oznacza panika - ludzie chodzili jeden po drugim
"Byłem 500 metrów od miejsca, gdzie wybuchła rakieta, akurat odbierałem z naprawy komórkę, i akurat wtedy usłyszeliśmy szum, a ściany zaczęły drżeć. Wśród ludzi zapanowała panika, zaczęli wybiegać. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem co oznacza panika - ludzie chodzili jeden po drugim, wybiegali na zewnątrz, bo nie wiedzieli, czy budynek się nie zawali" - powiedział PAP Janusz Balicki, mieszkaniec Lwowa, prezes Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi we Lwowie.
"Człowiek przeżywa okropny stres, kiedy w pomieszczeniu w którym się znajduje zaczynają ruszać się ściany" - mówił. "Wyskoczyłem na ulicę i zobaczyłem ten płomień. Wtedy nikomu się nic nie stało, bo rakieta trafiła w zbiorniki z paliwem, a nie w ludzi" - wspominał.
"To jest straszne, współczuję wszystkim, którzy stracili swoje domy i muszą uciekać również do Polski. Jednak uważam, że dla każdego jego dom jest najważniejszy, więc nie chciałem stąd wyjeżdżać, mimo, że miałem dużo propozycji z różnych miast Polski, żebym wyjechał z rodziną. Ale ponieważ mój syn jest w wieku poborowym postanowiliśmy z żoną, że zostaniemy. Kryjemy się podczas alarmów, ale powoli się człowiek przyzwyczaja do tego. Wnuczka z mamą wyjechały do Niemiec, rozmawiamy przez Viber" - dodał.
26 marca siły rosyjskie przeprowadziły dwa ataki rakietowe na Lwów. Pociski spadły m.in. na położony blisko osiedli mieszkaniowych skład paliw, w którym wybuchł pożar. Ogień udało się szybko opanować, ale całkowite dogaszanie płonących zbiorników trwało jeszcze kilkanaście godzin.
Sztab: odparliśmy 10 ataków wroga na kierunku donieckim i ługańskim
"W ciągu ostatnich 24 godzin na kierunku donieckim i ługańskim odparto 10 ataków wroga, zniszczono cztery czołgi, dwa systemy artyleryjskie, transporter opancerzony i pojazd kołowy (...). Jednostki obrony przeciwlotniczej zniszczyły pięć bezzałogowców Orłan-10" - czytamy w komunikacie opublikowanym na Facebooku sztab generalny ukraińskiej armii.
Władze: 95 proc. obwodu ługańskiego zajęte przez Rosjan
95 proc. terytorium obwodu ługańskiego, na wschodzie Ukrainy, zostało zajęte przez wojska rosyjskie, a sytuacja w całym Donbasie jest wyjątkowo zła – poinformował w środę szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj na Facebooku.
„Obwód ługański nadal powstrzymuje ordę, która niszczy nasze miejscowości. Ostrzały nie ustają ani na chwilę” – oświadczył.
Hajdaj zaznaczył, że Siewierodonieck nie jest otoczony, a w mieście i wioskach hromady (gminy) pozostaje do 15 tys. mieszkańców. Według niego na całym terytorium obwodu ługańskiego kontrolowanym przez siły ukraińskie przebywa ponad 40 tys. mieszkańców, z czego zdecydowana większość nie chce wyjeżdżać.

















































