REKLAMA
TYDZIEŃ Z KRYPTO

Najpierw Zełenski do Warszawy. "Nie Kijów, lecz Warszawa będzie stawiać swoje warunki"

2025-10-27 16:32, akt.2025-10-27 17:21
publikacja
2025-10-27 16:32
aktualizacja
2025-10-27 17:21

Strona ukraińska zaproponowała stronie polskiej kilka możliwych terminów wizyty prezydenta Karola Nawrockiego w Kijowie i ze strony Warszawy nie było w tej sprawie żadnych negatywnych sygnałów – oświadczył w poniedziałek ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Bodnar w komentarzu dla państwowej agencji Ukrinform.

Najpierw Zełenski do Warszawy. "Nie Kijów, lecz Warszawa będzie stawiać swoje warunki"
Najpierw Zełenski do Warszawy. "Nie Kijów, lecz Warszawa będzie stawiać swoje warunki"
fot. Kevin Lamarque / /  Reuters / Forum

Dyplomata odniósł się do wypowiedzi szefa Biura Polityki Międzynarodowej przy prezydencie RP Marcina Przydacza, który stwierdził, że to prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powinien przyjechać do Warszawy na spotkanie z polskim przywódcą – napisała agencja.

Bodnar poinformował, że kilkakrotnie spotykał się w tej sprawie z Przydaczem – ostatni raz 15 października – i ani razu nie usłyszał „negatywnej odpowiedzi” ze strony Kancelarii Prezydenta RP.

„Dla Ukrainy i Polski ważne są kontakty prezydentów. Zaproponowałem kilka terminów, które zostały przyjęte przez stronę polską do rozpatrzenia. Żadnej negatywnej odpowiedzi nie było” – podkreślił Bodnar.

Najpierw Zełenski do Warszawy?

Dodał, że był zaskoczony, gdy usłyszał, że wizyta Nawrockiego w Ukrainie miałaby być niemożliwa. Ambasador Ukrainy nazwał normalną praktyką dyplomatyczną sytuację, gdy nowo wybrany prezydent odbywa pierwszą wizytę w kraju sąsiednim – podkreślił Ukrinform.

Agencja napisała, że Gazeta Wyborcza poinformowała w niedzielę, powołując się na swoje źródła, że mimo wyraźnych sygnałów ze strony Kijowa prezydent Polski nie zamierza odwiedzić Ukrainy. Dziennik zwrócił uwagę na słowa Przydacza wypowiedziane podczas jednego z publicznych wydarzeń we Wrocławiu, gdzie powiedział on, że tego rodzaju wizyta nie jest planowana.

„Szef Biura Polityki Międzynarodowej RP podkreślił również, że to nie Kijów, lecz Warszawa będzie stawiać swoje warunki, ponieważ Polska jest członkiem UE i NATO, a Ukraina nie. Przydacz dodał, że prezydent RP oczekuje od Kijowa konkretnych działań i gestów, zwłaszcza w kwestiach trudnej historii i gospodarki. W Kancelarii Prezydenta RP uważa się, że tempo prac ekshumacyjnych ofiar polskich na Ukrainie jest zbyt wolne” – wyjaśnił Ukrinform.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP potwierdziło w rozmowie z Gazetą Wyborczą, że nie przygotowuje wizyty Nawrockiego w Kijowie. W resorcie spraw zagranicznych zaznaczono, że jedynym możliwym scenariuszem takiej wizyty w tym roku mogłoby być uczestnictwo prezydenta w pochówku ekshumowanych szczątków polskich ofiar na Wołyniu – dodała ukraińska agencja.

W poniedziałek rano Przydacz powtórzył na antenie TVN24, że wizyta Nawrockiego w Kijowie nie jest obecnie planowana. Według niego, jeśli Zełenski chce spotkać się z Nawrockim, „nic nie stoi na przeszkodzie, by wsiadł do pociągu i przyjechał na spotkanie do Warszawy” – czytamy w relacji.

Ukrinform przypomniał, że po inauguracji 6 sierpnia Karol Nawrocki odbył już szereg zagranicznych wizyt – m.in. w Stanach Zjednoczonych (dwukrotnie), we Włoszech, w Watykanie, na Litwie, w Estonii, Finlandii, Niemczech i Francji. (PAP)

(Planujemy kontynuację tematu)

jjk/ mms/ mhr/

Źródło:PAP
Tematy
Konta firmowe bez ukrytych opłat. Sprawdź najnowszy ranking
Konta firmowe bez ukrytych opłat. Sprawdź najnowszy ranking

Komentarze (12)

dodaj komentarz
nostsherlock
Znowu chcą dostać za darmo uzbrojenie kupione od USA po minimum trzykrotnie zawyżonej cenie? Nie dziękuję. Ale spodziewam się uaktywnienia Zdradka wciągającego Polskę do wojny wbrew woli i interesowi obywateli
abcx
Jak zwykle Warszawa zupełnie nie ogarnia sytuacji, to Zełenski wydaje rozkazy i wszyscy wykonują je w podskokach, nawet Trump dostał szlaban na rozmowy z Putinem i musiał się dostosować, oj będzie dla Warszawy kara i doprowadzanie do pionu...
od_redakcji
Dwa miesiące temu, legendarny analityk cyklów finansowych i geopolitycznych Martin Armstrong ostrzegał, że jego predykcyjny program komputerowy „Sokrates” wykazał „ 100% prawdopodobieństwo wojny nuklearnej ”. Armstrong próbował nakłonić prezydenta Trumpa do pominięcia wojny NATO/Ukraina/Rosja, ale nie udało mu się dotrzeć do ludzi Dwa miesiące temu, legendarny analityk cyklów finansowych i geopolitycznych Martin Armstrong ostrzegał, że jego predykcyjny program komputerowy „Sokrates” wykazał „ 100% prawdopodobieństwo wojny nuklearnej ”. Armstrong próbował nakłonić prezydenta Trumpa do pominięcia wojny NATO/Ukraina/Rosja, ale nie udało mu się dotrzeć do ludzi otaczających Trumpa. Dramat zygzakowania z boku na bok był chaotyczny i wręcz przerażający. Ostatnio fałszywe doniesienia o wysłaniu Tomahawków na Ukrainę zostały zdementowane przez Trumpa. Następnie prezydent Trump nałożył sankcje na duże rosyjskie firmy naftowe, tylko po to, by najwyższy urzędnik ds. bezpieczeństwa narodowego Rosji i zagorzały jastrząb wojenny Dmitrij Miedwiediew oświadczył: „USA są naszym wrogiem” i nazwał amerykańskie sankcje naftowe wobec Rosji „aktem wojny”.

W końcu prezydent Trump wezwał Martina Armstronga do opracowania planu pokojowego. Armstrong mówi: „Byłem zaskoczony, że wezwano mnie na briefing w sprawie Rosji. Wiedzą, jakie jest moje stanowisko. Wiedzą, że mam kanały komunikacyjne z Rosją… Chcieli, żebym przedstawił propozycję pokojową, którą ich zdaniem Putin zaakceptuje. Zapytałem, czy naprawdę tego chcą? Powiedziałem: „Dobrze, dobrze”. Napisanie prawie 200-stronicowego raportu zajęło mi cztery dni. Przejrzałem absolutnie wszystko”.

To raport zatytułowany „Propozycja pokojowa zapobiegająca III wojnie światowej”. Został napisany specjalnie dla prezydenta Trumpa i najważniejszych osób w jego administracji. Armstrong udostępnił go do wglądu dla wszystkich.

Pierwsza rada Armstronga dotyczy rosyjskich sankcji naftowych prezydenta Trumpa. Armstrong mówi: „Podkreśliłem w tym raporcie, który można bezpłatnie pobrać, że sankcje nigdy, przenigdy nie zadziałały. To marzenie neokonserwatystów”.

Co się stanie, jeśli prezydent Trump połknie haczyk i wda się w wojnę NATO z Rosją? Armstrong mówi: „Przegramy, bo to się skończy nuklearnie”.

Co więcej, jak mówi Armstrong, „Chiny mówią, że nie pozwolą Rosji przegrać, a potem dodają: 'Bo wiemy, że my będziemy następni'”.

Jeśli Putin ustąpi, pojawi się kolejny poważny problem. Armstrong mówi: „Problemem Putina, i bardzo bym się tym martwił, jest zamach stanu… Każdy, kto myśli, że te sankcje mogą zmusić Putina do ustąpienia, niech lepiej zbuduje sobie schron przeciwbombowy w piwnicy. Dojdzie do… zamachu stanu, a ich neokonserwatyści są równie wredni jak nasi. Nienawidzą Amerykanów. Gdyby Putin musiał ustąpić, uznaliby to za hańbę i tak jak Chruszczow, obaliliby go (Putina). Wtedy dopadnie ich ktoś taki jak Miedwiediew. Wtedy to będzie już na całego”.

Armstrong proponuje w zasadzie, aby Ameryka nawiązała współpracę biznesową z Rosją w celu wydobycia minerałów ziem rzadkich. Armstrong mówi: „Oni mają doświadczenie, którego my nie mamy, w wydobywaniu tych minerałów ziem rzadkich… Potrzeba 920 funtów, aby wyprodukować tylko jednego F-35”.

Martin Armstrong zauważa również: „Nixon i Kissinger nawiązali dialog z Chinami, aby oddzielić Chiny od Rosji. Dziel i rządź. Nasi neokonserwatyści robią dokładnie odwrotnie. Co oni zrobili? Połączyli te dwie rzeczy”.

Jeśli prezydent Trump nie pójdzie na wojnę z Rosją i Chinami, mówi Armstrong, „kapitał będzie napływał do USA z Europy”.

Armstrong twierdzi, że jeśli Trump utrzyma się z dala od wojny NATO z Rosją, będzie jednym z najlepszych prezydentów w historii. Miejmy nadzieję, że prezydent Trump spojrzy na to tak samo, jak Martin Armstrong.
fuckruskimir
Wy naprawdę ruscy myślicie, że bronią nuklearną przestraszycie kogokolwiek? Śmierć nie jest tak straszna jak ponowne życie pod okupacją rosyjską z tą Kremlowską dziczą nad głowami. Nie ma nic bardziej wartościowego niż wolność człowieka. Śmierć nie jest niczym strasznym bo dotyczy każdego z nas. Lepiej umrzeć wolnym niż żyć jak wy Wy naprawdę ruscy myślicie, że bronią nuklearną przestraszycie kogokolwiek? Śmierć nie jest tak straszna jak ponowne życie pod okupacją rosyjską z tą Kremlowską dziczą nad głowami. Nie ma nic bardziej wartościowego niż wolność człowieka. Śmierć nie jest niczym strasznym bo dotyczy każdego z nas. Lepiej umrzeć wolnym niż żyć jak wy ruscy pod butem bandytów z Kremla.
od_redakcji
„Nie Kijów, lecz Warszawa będzie stawiać warunki” — no proszę, wreszcie jakaś zmiana ról

Wielkie odkrycie dyplomacji wschodniej: po latach, kiedy Polacy nosili ukraińskie sprawy na plecach jak święty Mikołaj z workiem bez dna, Kijów właśnie ogłasza, że to on będzie decydował, kto do kogo ma przyjechać.
Czyli rozumiem, że
„Nie Kijów, lecz Warszawa będzie stawiać warunki” — no proszę, wreszcie jakaś zmiana ról

Wielkie odkrycie dyplomacji wschodniej: po latach, kiedy Polacy nosili ukraińskie sprawy na plecach jak święty Mikołaj z workiem bez dna, Kijów właśnie ogłasza, że to on będzie decydował, kto do kogo ma przyjechać.
Czyli rozumiem, że myśmy już nie tylko otworzyli dom, dali klucze, zapłacili rachunki, ale teraz mamy jeszcze prosić o pozwolenie na wejście do własnego przedpokoju?

Zaiste, bezczelność ma paszport dyplomatyczny.
Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której strona ukraińska „proponuje terminy wizyty” polskiemu prezydentowi, a potem publicznie komentuje, że się „zawiodła”, iż Warszawa nie spieszy się z kwiatami i orderami?

Niech mi ktoś przypomni:
czy to my wciągnęliśmy Ukrainę do NATO?
czy to my blokujemy ekshumacje na Wołyniu?
czy to my stawiamy pomniki katom i milczymy o ofiarach?

A jednak, według niektórych komentatorów, Polska powinna „rozumieć”, „wybaczać”, „nie robić problemu” – bo przecież Ukraina walczy za nas wszystkich.
No tak, walczy – ale przy okazji robi świetny interes na paliwie, zbożu, dotacjach i bezcłowych transportach, które przez Polskę idą jak autostrada w jedną stronę.

Czasem mam wrażenie, że w Kijowie naprawdę wierzą, iż Polacy mają taką samą pamięć jak ich sieć energetyczna – czyli działa tylko do pierwszego przeciążenia.

A kiedy ktoś w Warszawie wreszcie powie „stop” – zaraz pojawia się chórek oburzonych analityków i medialnych kaznodziejów z refrenem:
„Nie wolno krytykować Ukrainy! To zdrada Zachodu!”
Nie, drodzy państwo. To nie zdrada.
To po prostu przypomnienie, że Polska to nie filia Kijowa, tylko suwerenne państwo, które też ma swoje interesy, swoje granice – i, wbrew pozorom, jeszcze trochę dumy.

Bo jeśli już ktoś ma „wsiąść do pociągu”, to chyba nie po to, żeby przyjechać z kolejną listą życzeń, tylko z odrobiną wdzięczności.
Chociaż… to akurat chyba najmniej popularna waluta w tej części Europy.
od_redakcji
Dyplomacja na kolanach – czyli jak Warszawa uczy się mówić „proszę, dziękuję i przepraszam” po ukraińsku

No proszę – wreszcie jakieś przebudzenie. „Nie Kijów, lecz Warszawa będzie stawiać warunki” – ogłosił polski dyplomata z miną, jakby właśnie odkrył Amerykę. Tylko że ta „zmiana ról” to raczej teatr jednego dnia. Bo w praktyce,
Dyplomacja na kolanach – czyli jak Warszawa uczy się mówić „proszę, dziękuję i przepraszam” po ukraińsku

No proszę – wreszcie jakieś przebudzenie. „Nie Kijów, lecz Warszawa będzie stawiać warunki” – ogłosił polski dyplomata z miną, jakby właśnie odkrył Amerykę. Tylko że ta „zmiana ról” to raczej teatr jednego dnia. Bo w praktyce, kiedy Zełenski tupnie nogą, polscy politycy wciąż reagują jak dobrze wytresowany piesek – najpierw zaskoczenie, potem szybka refleksja, że „trzeba zrozumieć partnera”, a na koniec klasyczne: „Nie pogarszajmy relacji”.

Od lat słyszymy z ust takich tuzów jak Sikorski czy Tusk, że „Ukraina to nasz strategiczny sojusznik”, że „musimy wspierać ją bezwarunkowo”, że „teraz nie czas na rozliczenia historii”.
Tak jakby w ich świecie słowo „strategiczny” oznaczało: my płacimy, oni decydują.

A przecież to właśnie ci politycy przez lata hodowali mit bratniej wdzięczności, przekonując Polaków, że każda pomoc – finansowa, militarna, dyplomatyczna – wróci do nas w postaci „bezpieczeństwa”.
Tymczasem wróciło co najwyżej rozczarowanie. I rachunki.

Zamiast wdzięczności – pretensje z Kijowa, że Polska za mało, za późno, nie tak.
Zamiast symbolicznych gestów pamięci – blokada ekshumacji i pomniki tym, którzy mordowali Polaków.
Zamiast wspólnej polityki – dyplomatyczny teatrzyk, w którym ambasador Ukrainy poucza Warszawę, co „wypada” prezydentowi Rzeczypospolitej.

A nasi politycy?
Zamiast powiedzieć jasno: Panowie, tu są granice, wolą udawać, że wszystko jest „niedomówieniem”, „nieporozumieniem”, „kwestią komunikacji”.
Bo przecież „tak nie wypada wobec przyjaciół”.

Nie wypada?
Nie, drodzy państwo z PO, MSZ i reszty salonu – nie wypada być naiwnym.
Nie wypada robić z Polski portiera cudzych interesów.
Nie wypada udawać, że patriotyzm to uśmiech i przelew w jedną stronę.

Kiedy Sikorski z zapałem recytuje swoje „mądre rady” z Brukseli, a Tusk opowiada o „solidarności europejskiej”, człowiek ma wrażenie, że Warszawa już dawno przestała myśleć po polsku.
Bo jeśli naprawdę ktoś wierzy, że wdzięczność w Kijowie można kupić paliwem, amunicją i transportem zboża, to chyba sam powinien pojechać tym pociągiem – nie do Kijowa, tylko do rzeczywistości.

Bo realna polityka zaczyna się tam, gdzie kończy się naiwność.
A tej – jak widać – w Warszawie wciąż mamy pod dostatkiem.
bezkredytu88
Mimo wszystko Polska więcej zyskuje niż traci póki co.

Powiązane: Karol Nawrocki

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki